Gdy tylko nie miał czym się zająć, dostał doła przypominając sobie jak się zachowywał na szkoleniach. To, jak patrzyła na niego Astrid, jak na coś niepotrzebnego. Zamiast jej zaimponować zbłaźnił się, i to nie jeden raz. Nawet Śledzik robił więcej, przynajmniej się starał. A on co?
Usiadł na ulubionym głazie, tyłem do jeziorka i z patykiem w ręce. Spojrzał na ziemię u jego stóp.
Ze względu na niego Pyskacz odwołał treningi, zamiast tego zastąpił je jakimiś głupimi lekcjami teorii, to była jego wina i żaden z jego rówieśników nie ukrywał, że właśnie tak myślał.
Oparł głowę o rękę i wyciągnął przed siebie rękę z patykiem. Zaczął stawiać kreski, by choć przez chwilę przestać myśleć o szkoleniu. Robił to dość ostrożnie, by nie musieć poprawiać rysunku.
Robiło się już późno, ale nie chciało mu się wracać do osady. Zostały mu jeszcze ryby, ponieważ smok nie miał ich jak zjeść. Zastanawiał się nawet czy nie zostać na noc, a wrócić dopiero następnego dnia na obiad.
Nie połączył dobrze kresek, więc zrobił kolejną, mniejszą. Pożałował tego od razu, bo wyszła dość krzywo i było ją widać, ale nie sięgnął do niej i jej nie zakrył. Zignorował ją i rysował dalej.
Smok obudził się czując jak robi się wieczór. Otworzył jedno oko, dopiero później drugie. Wyczuł jakiś zapach, wciągnął parę razy powietrze i spojrzał w stronę chłopaka. Zdziwił się, bo myślał, że gdy się obudzi, już dawno go nie będzie.
Tymczasem Czkawka skończył już rysować zarys głowy i dorysowywał kreskę z boku, mającą być szyją. Zaczął na dole, po bokach rysować wypustki.
Usłyszał za sobą jakiś odgłos, który wyrwał go ze skupienia, zerknął w bok i dostrzegł ciemny kształt. Automatycznie się spiął, ale nie przerwał pracy. Zaczął właśnie rysować oczy, gdy usłyszał coś na styl mruczenia, wybiło go to trochę z rytmu i lekko wyjechał za linię stawiając źrenice.
Znowu usłyszał coś podobnego, a chwilę po tym słyszał już dudniące odgłosy i przysiągłby, że ziemia się lekko zatrzęsła, ale postarał się to zignorować, chociaż bardzo zastanawiało go to, co gad wymyślił.
Gdy do jego uszu dotarł dźwięk szumiących liści i pękającego drzewa, przemógł się i oglądnął za siebie. Zamurowało go, gdy dostrzegł smoka z drzewem w paszczy idącego w jego stronę. Z szokiem patrzył jak sunie nim po ziemi, całkiem jakby też rysował. Odwrócił się myśląc, że ma zwidy.
Spojrzał w drugą stronę za siebie, akurat wtedy gdy smok obrócił się wokół siebie i narysował spiralę. Przeszedł jeszcze kawałek, po czym zatrzymał się, naprzeciwko szatyna, jakby się nad czymś zastanawiał. Pociągnął linię dalej, po czym usiadł, i nagle odwrócił się do chłopaka. Czkawka speszył się nieco, niepotrzebnie, bo smok natychmiast się odwrócił i dźgnął ziemię robiąc małą dziurę, która miała chyba naśladować kropkę. Chłopak wychylił się by zobaczyć co zrobił, ale Furia niemal natychmiast ruszyła dalej.
Szatyn bacznie obserwował jego poczynania, gdy wracał w miejsce, w którym zaczął. Smok ponownie znalazł się za nim ciągnąc za sobą drzewo. Czkawka chciał obejrzeć się, czy czasem nie zrobi czegoś nowego, ale zanim w ogóle zobaczył Furię, dostał gałęziami w głowę i zaskoczony spojrzał na smoka wesoło tworzącego kolejne linie.
Wstał odkładając patyk i spojrzał na ziemię. Smok zatrzymał się, wyrzucił drzewo, spojrzał na swoje dzieło i skinął głową, całkiem jakby był usatysfakcjonowany wynikiem.
Czkawka rozejrzał się zafascynowany, nie wiedząc do końca na co patrzeć. Zbadał wszystko co miał w zasięgu wzroku i ruszył przed siebie oglądając dalej, gdy nagle usłyszał warknięcie, niemalże podskoczył w miejscu i spojrzał na Furię. Podniósł nogę, smok zamruczał. Niepewny spojrzał na smoka i z powrotem na swój but. Zaryzykował i postawił go ponownie na ziemi, dokładnie na jednej z linii. Smok warknął. Czkawka podniósł nogę. Zrobił to jeszcze raz, by się upewnić, gad wyglądał jakby miał zaraz na niego skoczyć. Chłopak podniósł nogę i położył ją ponownie, tym razem dalej od linii, na trawie. Smok zamruczał, szatyn się uśmiechnął.
CZYTASZ
Tam, gdzie poniesie nas wiatr
FanficCzkawka mieszka na wyspie, na której od lat zabijało się smoki. Wiedziony presją narzucaną mu przez jego otocznie, sam próbuje kontynuować tradycję, pokazać, że się nadaje. Za cel obiera sobie Nocną Furię, smoka wywołującego grozę u wszystkich Wanda...