28.06.2014r. - wtorek
~~Elena~~
Przekręciłam się powoli na drugi bok, przeklinając siebie, że nie zasłoniłam wczoraj zasłon. Chciałam już wrócić do słodkiej krainy Morfeusza, jednak przeszkodził mi w tym mocny zapach kawy i głośny śmiech. Spojrzałam na swój telefon i jęknęłam.
-Kto jest tak nienormalny, żeby wstawać o 8 rano w wakacje - wymruczałam, przeciągając się i leniwie wstając z łóżka.
Spojrzałam w lustro. Za pidżamę służyła mi stara koszulka z nadrukiem zdjęcia mojego i Lia'y oraz dresowe spodenki, w których kiedyś biegałam, dopóki nie zrobiły się za krótkie. Na dole spodziewałam się zastać tylko Nicole i Elsę, ewentualnie jedną z jej przyjaciółek, więc się specjalnie nie szykowałam. Przeczesałam tylko lekko skołtunione włosy i zeszłam po schodach nucąc jakiś najnowszy hit, który usłyszałam wczoraj w radiu. W kuchni nikogo nie zastałam, więc skierowałam się do salonu, gdzie siedziały moja siostra, ciocia i... Oscar z Omarem?
-O, cześć Lena - rzucił w moją stronę Omar, który jako pierwszy mnie zauważył. Pozostała trójka odwróciła się w moją stronę i przywitała mnie uśmiechami.
-Kawy? - zapytała Elsa.
Pokiwałam z wdzięcznością głową i próbowałam jak najbardziej naciągnąć swoje ubranie, żeby było mniej... odsłaniające? Jest w ogóle takie słowo? Bo wyzywającym raczej nie można było go nazwać. Przy mojej rodzinie często paradowałam w samej bieliźnie, nawet Omara się nie wstydziłam, bo przez jego przyjaźń z Nicki był dla mnie prawie jak brat. Chodziło tu o Oscara, który dosłownie wwiercał się we mnie wzrokiem. Usiadłam przy barku i wzięłam z półmiska ciasteczko zbożowe.
-Ej, tak w ogóle to co z wami nie tak?
-Co? - zmarszczyła brwi moja siostra.
-Nie doszło do was jeszcze, że mamy wakacje? Jest ósma rano. Ogarnijcie się ludzie. Powinniście teraz spać czy coś.
-Nie każdy jest taki leniem jak ty, mała - zaśmiał się Oscar. Prychnęłam i wzięłam łyka kawy, którą podała mi ciotka. Mmmm, mrożona.
-Jakbyś wczoraj nie siedziała do nie wiadomo której godziny, to byś tyle nie narzekała - pouczyła mnie Els
-Rozmawiałam z Lią - mruknęłam pod nosem, rozkoszując się smakiem latte.
-Zresztą przecież mamy wakacje - dorzucił blondyn.
Oscar po mojej stronie? Nie powinien teraz rzucić jakieś złośliwej uwagi? Albo chociaż skomentować mój skąpy strój? Może coś mu się stało? Uderzył się w głowę? Zamierza wstąpić do zakonu i naprawić błędy przeszłości?
-Dobrze, że wreszcie wstałaś - odezwała się w końcu Nicole.
-Wreszcie? Żartujesz? Od której wy tu siedzicie? Od szóstej?
-Tu od jakiś dwudziestu minut, ale wcześniej jeszcze biegaliśmy i byliśmy na śniadaniu - teraz dopiero zauważyłam, że wszyscy, oprócz Elsy, która miała na sobie szlafrok, ubrani byli w sportowe ubrania. Nicole w czerwony komplet od Nike, Omar w czarne spodenki i podkoszulek, Oscar w niebieski dres, w którym nie wiem jak wytrzymywał.
Może też powinnam wrócić do sportu? Kiedyś z Lią co dwa dni bywałyśmy na siłowni. Co za paradoks, że mój chłopak jest (teraz już chyba powinnam powiedzieć 'był') najlepszym sportowcem w szkole, a ja będąc z nim zrezygnowałam ze sportu.
-Macie jakąś sprawę do mnie czy coś?
Nagle nastała krępująca cisza, a atmosfera stała się napięta.
-No. Mówcie - ponagliłam ich.
-Tak wczoraj gadaliśmy...
-Wow, rozmawialiście. Nie spodziewałabym się.
-Oh, siedź cicho i nie komentuj - zganiła mnie siostra.
Nic nie mówiłam i czekałam na rozwinięcie wypowiedzi Nicole.
-No więc, jak już mówiłam zanim mi bezczelnie przerwałaś - tu usłyszałam chichot chłopców - rozmawialiśmy wczoraj i pomyśleliśmy czy może nie wybrać się w podróż. Omówiliśmy temat, sprawdziliśmy wszystko w internecie i wymyśliliśmy, że może wybralibyśmy się w tygodniowy objazd po Europie. W skrócie chodzi o to, że w dzień zwiedzalibyśmy miasto, a w nocy przemieszczalibyśmy się do innego kraju. Pociąg, którym mielibyśmy jechać jest sprawdzony, są osobne kabiny z sypialniami i prowizorycznymi łazienkami. Jest tam też wagon restauracyjny z zapewnionymi śniadaniami i kolacjami. Przyjeżdżalibyśmy codziennie około 9 rano i odjeżdżalibyśmy o 11 w nocy, więc mielibyśmy dużo czasu do zwiedzania. Całość zamyka się w cenie około 50 euro, nie licząc oczywiście wydatków na mieście. Elsa na wszystko pozwoliła.
Po swoim monologu umilkła i czekała na moją reakcję.
-Okay... Ale czemu mi to mówisz? Mnie to przecież nie dotyczy.
-Pozwoliłam im - do rozmowy włączyła cię nasza ciocia. - pod warunkiem, że pojedziesz z nimi.
-Ja? Dlaczego? - takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
-Mają tylko siedemnaście lat. Ty już jesteś pełnoletnia. Powinni mieć jakąś opiekę.
-Oscar i Og też mają 18 lat.
Els rzuciła mi wszystko mówiące spojrzenie nad stołem. Zrozumiałam przekaz.
-No nie wiem. Miałam inne plany.
-Jakie? Siedzenie w bibliotece? Chodzenie na imprezy, na których wcale nie chcesz być? A może siedzenie na boisku z Thomasem i jego bandą przygłupów? - zapytał Oscar podnosząc lekko głos.
-Przemyśl to Eleno, to może być fajna przygoda. Zabaw się trochę - dopowiedziała spokojnie ciocia.
Odsunęłam już pustą szklankę i wstałam z krzesła.
-Przepraszam, muszę się przejść.
Skierowałam się na schody, którymi pobiegłam do mojego pokoju. Tam, przebrałam się szybko w krótkie jeansowe spodenki i zieloną koszulkę. Włosy związałam w kucyka, a na stopy nałożyłam jakieś sportowe buty. Schowałam telefon do kieszeni i zbiegłam na dół. Wzięłam z komody swoje klucze i otworzyłam drzwi.
-Wychodzę - krzyknęłam, a rozmowy dochodzące z kuchni nagle ustały.
-Gdzie idziesz?
-Na spacer. Napiszę kiedy będę wracać - odpowiedziałam i wyszłam.
Mam naprawdę dużo spraw do przemyślenia.
____________________
Przepraszam was za moją długą nieobecność. Szkoła - wiem, wymówka stara jak świat, ale kiedy wracam z zajęć jest 17, a trzeba jeszcze odrobić lekcje, zrobić jakiś projekt czy pracę z plastyki. Od teraz postaram się pisać co weekend. Chociaż jest to dla mnie czas odsypiania i podrabiania tego czego nie zdążyłam zrobić w tygodniu, mam nadzieje, że dam radę.
I jak wam się podoba rozdział? Gwiazdkujcie i komentujcie - chce usłyszeć was ze opinie.
// Lily
CZYTASZ
Life is a surprise • o.e • o.r
FanfictionŻycie nie jest nudne Życie nie jest monotonne Życie nie jest przewidywalne Życie jest niespodzianką