11.07.2014r. - niedziela
~~Elena~~
Z trudem odebrałam swoją walizkę od maszynisty. Nie chodzi już o to, że była okropnie ciężka. Po prostu niemiłosiernie trzęsły mi się ręce. Przez te 6 dni bawiłam się wspaniale. Cieszyłam się, że mimo wszystko zdecydowałam się na tę podróż. Jednym z plusów było spotkanie z Lią. Nie myślałam o tym jednak za wiele i dopiero dzisiaj rano naszły mnie wątpliwości. Co jeśli się zmieniła? Co jeśli ja się zmieniłam? Może znalazła sobie inną przyjaciółkę? Mimo radości ciągle przez głowę przewijały mi się takie pytania. Sytuacji nie sprzyjało również moje obudzenie się przed szóstą. Zawsze kiedy się denerwuję nie mogę spać. Chociaż i tak jestem w lepszej sytuacji niż Nicole, której stres zamienia się w koszmary.
Przyjechaliśmy za wcześnie. Nicki ustaliła, że Lia odbierze nas z peronu o 9:30, a było kilka minut po ósmej. Nigdy nie przeszkadzało mi czekanie na kogoś lub na coś - jestem cierpliwą osobą - jednak teraz zaklinałam w myślach silnik i koła pociągu. Próbowałam czytać książkę, ale nie mogłam się skupić. Słowa słuchanych piosenek gubiły się wśród krążących myśli. Zdążyłam trzy razy nawrzeszczeć na Oscara i dwa razy na Felixa, ale po chwili zapominałam dlaczego. Wszystko przez tę niepewność związaną z Lią i naszym spotkaniem.
Kiedy wybiła 9:20 na stację weszła wysoka postać. Nie poznałam jej na początku. Niewiarygodne jak przez rok człowiek może się zmienić. Lia po pierwsze urosła. Zawsze pozostawała najniższą z nas, ale teraz była prawie tak wysoka jak Ogge. Znacznie zmienił się też jej styl. W Szwecji na okrągło chodziła w dziewczęcych sukienkach i spódniczkach. Teraz miała na sobie zwykłą bokserkę i brązową beanie. Zauważyłam też mnóstwo, pozornie nic nie znaczących szczegółów. Włosy miała znacznie dłuższe i jaśniejsze. Zaczęła podkreślać oczy eyeliner'em i wreszcie wyregulowała brwi. Jedyną rzeczą, która w ogóle się nie zmieniła było kilkanaście bransoletek na jej lewym nadgarstku, które towarzyszyły jej odkąd skończyła 13 lat.
Łzy zebrały mi się w oczach. Wreszcie po roku mogłam stanąć z nią twarzą w twarz. Z moją Lią. Z niewiarygodnie odmienioną, ale nadal tą samą Lią. W tej chwili nie rozumiałam czym się tak bardzo denerwowałam. Przecież to nadal moja przyjaciółka. Najlepsza przyjaciółka. Chciałam podejść bliżej, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Wsparłam się na ramieniu Oscara, którym po chwili mnie objął. Poczułam jedną, samotną łzę, spływającą mi po policzku. W tej chwili Lia szukając najprawdopodobniej jakiegoś wolnego miejsca, gdzie mogłaby usiąść zobaczyła nas. A konkretniej Nicole, która stała najbliżej niej. Szybko podeszła do mojej siostry, której twarz wyrażała zdziwienie. W tej chwili zdałam sobie sprawę, że tylko ja ją zauważyłam. Nie licząc Oscara, który szukał powodu mojego wzruszenia. Po przywitaniu dziewczyn na drugi ogień poszedł Ogge. Spodziewałam się jakiegoś dramatycznego, pełnego tęsknoty pocałunku - w końcu przez rok byli parą i oboje bardzo przeżyli jej wyjazd - ale oboje byli aż nazbyt spokojni. Molander po chwili się odsunął ukazując blondynce mnie i Oscara. Przez chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem. Zastanawiałam się czy ona również analizuje mój wygląd, tak jak ja jej przed chwilą. Czy coś się we mnie zmieniło? Rozjaśniłam tylko włosy i zaczęłam nakładać więcej makijażu. To tyle. Po chwili Lia uśmiechnęła się, a przynajmniej chciała, bo wyszedł z tego krzywy grymas jej przez drgające wargi. Podbiegła do mnie (biegała też jakoś szybciej niż kiedyś) i uwiesiła mi się na szyi. Objęłam ją mocno i dałam upust łzom.
-Nie płacz, Lenka - wyszeptała blondynka, czując jak trzęsę się w jej ramionach. Mimo tych wszystkich zmian jej głos nadal pozostawał słodki i delikatny jak kiedyś.
-Tak okropnie... tęskniłam - wyłkałam i zaniosłam się szlochem. Przyjaciółka kołysała mną spokojnie, ale czułam, że ona też cudem powstrzymuje się od płaczu. To pewnie przez ten eyeliner.
-Ja też bardzo tęskniłam. Nawet nie wiesz jak... Bałam się, że jednak nie przyjedziesz i... - nie dokończyła, bo głos jej się załamał. Zrobiło mi się przykro, wiedząc jaki smutek mogłam jej sprawić.
Stałyśmy tak jeszcze chwilę w kompletnej ciszy. Słowa były tu zbędne. Nie potrzebowałyśmy zapewniać się o swoim szczęściu i wzruszeniu. Obie to wiedziałyśmy. Przyjaciółki wiedzą takie rzeczy.
Po kilku minutach Lia odsunęła się i posłała mi szeroki uśmiech, mówiąc, że przywita się z resztą. Pokiwałam głową i wyjęłam z kieszeni telefon. Nawet nie wiem po co. Po prostu spojrzałam na ekran i nawet nie zdążyłam przejąć się, że nie mam żadnej wiadomości od Thomasa, bo Oscar wziął moją walizkę, mówiąc, że już idziemy. Lia szła na przedzie, a ja podbiegłam trochę, żeby iść koło niej. Po drodze opowiadała nam o Amsterdamie, wycierając chusteczką kąciki oczu.
-Amsterdam jest wspaniały! Gwarantuję, że wam się tutaj spodoba! Pokażę wam moje ulubione miejsca. Kilka ulic dalej jest świetna kawiarnia, gdzie podają najlepsze frappucino w mieście. Pracowałam tam przez jakiś czas, ale zrezygnowałam, bo swoją kawą psułam im renomę - zaśmiała się. Miała jednak rację. Robiła okropną kawę i nie wiem co ją pokusiło do zatrudnienia się w kawiarni. - Pójdziemy tam jutro lub pojutrze. Mówię wam, uwielbiam Sztokholm, ale Amsterdam jest jeszcze lepszy. Zakochacie się! Zobaczycie ile przygód tu przeżyjecie! Obiecuję, że na długo nie zapomnicie czasu spędzonego tutaj. Amsterdam jest jedną wielką niespodzianką. W ogóle życie jest niespodzianką, nie sądzicie?
_________________
Końcówka jest prawie taka sama, bo to taki mały spojler. Ale musicie czytać między wierszami i się domyślać, bo więcej nie powiem hehe.
Jejku jak ja nie lubię szkoły. Już nie chodzi o to, że muszę chodzić na niemiecki i wstawać o 8, ale kurczę, zawalili mnie sprawdzianami. W przyszłym tygodniu (który na marginesie zaczyna się jutro) mam 4 sprawdziany i 4 kartkówki. Powinnam teraz właściwie powtarzać wos, ale walić to. I tak już postanowiłam odpuścić sobie mecz.
Ej, w ogóle, mamy z przyjaciółką bekę, bo jak wyjdzie Kosogłos 2 to idziemy całą bandą na maraton wszystkich części Igrzysk i mój kolega będzie chyba musiał zająć cały rząd, bo będzie nas około 15 haha. Ej, lol, my musimy dojechać 15 km, ciekawe czy do busa się zmieścimy *emoji płacząca ze śmiechu*
Moje życie jest spoko, w wolną środę muszę na 8:30 iść do szkoły, bo będziemy z kołem teatralnym występować dla nauczycieli. Ale przynajmniej jadę później na 'Hotel Transylwania 2'.
Następny rozdział najprawdopodobniej w sobotę, bo mam dość i zrobię sobie wtedy maraton filmów i seriali, i przy okazji napiszę dla was rozdział.
CZYTASZ
Life is a surprise • o.e • o.r
FanfictionŻycie nie jest nudne Życie nie jest monotonne Życie nie jest przewidywalne Życie jest niespodzianką