16.07.2014r. - piątek
~~Nicole~~
Chyba każdy zna to uczucie, które ja poczułam tego poranka. Wiedza, że coś się kończy i nie jesteśmy w stanie tego powstrzymać. Czułam się tak przed ostatnie dni każdych świąt, ferii i wakacji. Tylko, że wakacje jeszcze się nie kończyły. Minęły zaledwie dwa tygodnie. Zostało jeszcze półtora miesiąca na lenistwo i szaleństwo, ale ja czułam jakby był to koniec. Bo to był koniec. Koniec naszej przygody, która okazała się wielką niespodzianką. Koniec naszej spontanicznej, zwariowanej wyprawy. Koniec planowania każdego dnia. Koniec całodobowego użerania się z chłopakami. Koniec kłótni o łazienkę i zakupy. Koniec naszej wycieczki. Nasz koniec.
Był piękny i słoneczny dzień, ale moje rozmyślania wprawiły mnie w ponury nastrój. Tak bardzo nie chciałam wracać do domu. Tak bardzo nie chciałam kończyć tej przygody. Chciałam tu zostać na resztę wakacji, roku, kolejnych lat. Ale to musiało się skończyć. Wszystko zawsze ma jakiś koniec. Jak nie teraz to później. Musiałam się z tym pogodzić, wstać z łóżka i iść spędzić trochę czasu z przyjaciółmi.
Tak więc zrobiłam. Nie chciało mi się nawet ubierać, więc ruszyłam do pokoju Molly w bokserce i dresowych spodenkach. Szatynka też już nie spała, więc poszłyśmy od razu do Lii. Nie odzywałyśmy się po drodze. Mol też była zmartwiona i chyba myślała o tym samym co ja.
U Lii zastałyśmy przy okazji Elenę. Na początku chciałam iść po chłopaków, ale właściwie czemu nie miałyśmy zrobić sobie babskiego dnia? Blondynka ekspresowo zrobiła nam zamek z poduszek, Lena i Mol zorganizowały jedzenie i przekąski na cały dzień, a ja poinformowałam chłopców, aby nam dzisiaj nie przeszkadzali. Jakoś nie byli tym szczególnie zawiedzeni, ale widziałam, że w pokoju Oscara działo się coś większego, więc może nie tylko my postanowiłyśmy zrobić sobie pogaduszki przy tiramisu i truskawkach.
-Więc... jutro wyjeżdżacie? - zaczęła Lia, kiedy wszystkie usiadłyśmy wokół talerza z owocami.
-Tak... może przyjedziesz do nas na ferie? - Molly wpadła na świetny pomysł, ale blondynka od razu rozwiała moje nadzieje.
-Nie sądzę, tutaj ferie są trochę inaczej niż w Szwecji. Może przyjadę jak będę miała jakąś dłuższą przerwę, pochodzę z wami do szkoły czy coś - zaśmiała się, a mi zrobiło się jeszcze bardziej smutno. Co jeśli znowu kontakt nam się urwie?
Elenie chyba nasunęło się to samo, bo nagle z płacze rzuciła się Lii na szyję. Odwróciłam wzrok, a Molly zacisnęła usta. Blondynka mocno obejmowała moją siostrę, a ja postanowiłam się odezwać, żeby nie dołączyć do nich.
-To może obejrzymy... yyy, High School Musical? - podałam pierwszy film jaki przyszedł mi na myśl, a wszystkie energicznie pokiwały głową. Może Troye i Gabriella nas pocieszą?
Już przy drugiej piosence stwierdziłam, że to nie ma sensu.
-To może po prostu pogadamy? - zapytałam, jedząc kanapkę z masłem orzechowym.
-Dobry pomysł. Może wyjaśnisz nam o co chodzi z tobą i Omarem? - zaproponowała Molly, a ja się poczułam gorąco na policzkach. Jak im powiedzieć, że mój najlepszy przyjaciel jest teraz moim chłopakiem?
-Ja... - postanowiłam ubrać to w jak najprostsze słowa. - dałam mu szansę?
Po moich słowach zasłona smutku opadła, a zastąpiły ją liczne pytania, na które musiałam odpowiadać. Na końcu i tak musiałam opisać im sytuację sprzed dwóch dni, na którą co chwila reagowały piskiem.
-No, ale dosyć o mnie - zaśmiałam się, kiedy wszystkie gratulowały mi dobrego wyboru. - Elena chyba też ma nam coś do opowiedzenia.
-Kiedy ty postanowiłaś zostać filozofującym o swoim niedoszłym związku włóczykijem, my postanowiłyśmy pójść na imprezę, na której trochę przesadziłam. W domu poszłam do pokoju Oscara i prawie się z nim przespałam, ale on jednak ma w sobie jeszcze trochę moralności i mnie powstrzymał. Jednak rano trochę się zdenerwowałam, kiedy obudziłam się z nim w łóżku, a zupełnie nic nie pamiętałam. Postanowiłam zostać półetatowym włóczykijem-filozofem i wybrałam się na spacer, podczas którego zobaczyłam zdradzającego mnie Thomasa. Właściwie dzwoniłam do ciebie, ale nie odebrałaś, więc przyjechał po mnie Oscar.Siedziałam tam z otwartą buzią, kompletnie nie wiedząc co powiedzieć. Dziewczyny też widocznie usłyszały tę historię po raz pierwszy, bo ich reakcja była podobna. Podejrzewałam, że coś się stało, ale nawet nie wyobrażałam sobie czegoś takiego. Najbardziej zdziwiło mnie, że mówiła i tym z takim spokojem, ale na pytanie o to odpowiedziała:
-Miałam wczoraj dużo czasu na przemyślenia i stwierdziłam, że nie warto denerwować się przez takiego dupka.
Wtedy przeminął pierwszy szok i poczułam niesamowitą złość.
-I dobrze! Nie wierzę jak on mógł coś takiego zrobić! Miał być na jakimś obozie, tak? Co za idiota!Nigdy go nie lubiłam, ale nie myślałam, że posunie się aż do tego. Jak mógł ją tak po prostu zdradzić, kiedy była na wakacjach? Gdyby nie zbieg okoliczności co by było? Nadal by ją okłamywał? Nadal pisałby do niej, będąc z inną? Nadal mówiłby jej słodkie słówka, wypowiedziane wcześniej do innej?
-Spokojnie, spokojnie, bo się zapowietrzysz. Zmieńmy temat zanim Nicole dostanie jakiegoś ataku - powiedziała Lia, na co odparłam:
-Atak to ja mogę przeprowadzić na tobie. Może opowiesz nam o Ogge'm?
Lia lekko się zarumieniła, ale odparła zdecydowanie:
-Prawie do czegoś doszło, ale do tego nie dopuściłam...
-Jesteś tępa - przerwała jej Molly, na co blondynka posłała jej mordercze spojrzenie.
-To byłoby trudne. Nie chcę, żeby nasz kontakt znowu się urwał, a gdyby coś się wydarzyło byłoby dość niezręcznie - skrzywiła się.
Zrobiło trochę dziwnie, więc rzuciłam:
-Nie chciałaś przeżyć gorącej, wakacyjnej przygody? - wszystkie się roześmiały, a atmofera znowu zrobiła się luźna.
-To chyba twoja działka, co? - odparła. - A ty Mol-Mol, co? Felix? Coś ten teges?
-Jakie wy jesteście nieznośne... przyjaźnimy się - wiedziałam, że szatynka denerwowala się, kiedy próbowałam swatać ją z Sandmanem, więc rzuciłam:
-Ja też się przyjaźniłam z Omarem.
Molly popatrzyła na mnie z miną mordercy, a ja posłałam jej szeroki uśmiech.
-Ja tam dwa lata temu w życiu bym nie pomyślała, że będę z Ogge'm - wtrąciła Lia, zanim Ness zdążyła się na mnie rzucić.
-Nigdy nie lubiłam Oscara.
-Sądziłam, że Omar nie jest w moim typie.
-Wolę brunetów.
-Og nie jest zbyt romantyczny.
Po tym jak Molly rzuciła w Elenę poduszką rozpętało się piekło. Poczułam się jak w jakimś filmie, bo Lia miała poduszki pełne pierza, które po chwili wszędzie leżało, kiedy my próbowałyśmy złapać oddech. Zobaczyłam kątem oka, że Lena sięga po kolejną poduszkę, więc zaatakowałam ją pierwsza i opanowałyśmy się dopiero, kiedy przez przypadek zbiłyśmy figurkę kota, stojącą na biurku Lii.
-O nie, Lia, mam nadzieje, ze to nie byla żadna pamiątka czy coś. Odkupimy ci taką samą, przepraszamy - Mol mówiła w liczbie mnogiej, bo nie bardzo wiedziałyśmy czyja poduszka to zrobiła.
Blondynka zaśmiała się.
-Boższ, laski, nie martwcie się. Dostałam ją od chłopaka, którego próbuje spławić od dwóch miesięcy i od dawna zastanawiałam się jak się jej pozbyć. Przecież ja nie znoszę kotów!
Spędziłyśmy resztę dnia na wymyślaniu jak delikatnie spławić adoratora Lii, oglądaniu filmów, wieczorem zrobiłyśmy nawet kruche ciasteczka. Niezbyt kreatywne, ale po naszym dzisiajszym babaskim dniu mało co zostało w lodówce.
Mimo że nie rozpoczęłam tego dnia zbyt pozytywnie zakończył się świetnie. Noc również spędziłyśmy w pokoju Lii, grając w gry planszowe i tweestera. Przed zaśnięciem znowu naszła mnie myśl jaka szkoda stamtąd wyjeżdżać, ale szybko została zastąpiona wspomnieniami naszych wspólnie spędzonych ostatnio chwil. Zatrzymanie się w Amsterdamie było najlepszym co mogło mnie w te wakacje spotkać.________________
Pisząc to uświadomiłam sobie, że nie tylko coś kończy się dla Nicole, ale również dla mnie i dla was. Wspominałam ostatnio z przyjaciółką jak wymyślałyśmy fabułę i strasznie mi przykro, że to opowiadanie dobiega końca.
Tak w ogóle - jak spędziliście walentynki? Mój dzień zaczął się okropnie (jeden z tych dni, podczas których masz ciągle pecha), ale potem wyszłam z przyjaciółkami i było świetnie. Zaczęło się na wyjściu do kawiarenki, a skończyło na śpiewaniu Hello i machaniu zimnymi ogniami 😂😂
Jednak nie trzeba mieć chłopaka, żeby fajnie spędzić Dzień Osób Chorych Psychicznie (tak przy okazji, jak byłam u kosmetyczki słyszałam w radiu, że zakochanie określa się jako chorobę, ok)
No to do następnego!
(napisałabym, że oby szybko, ale nie chcę szybko tego kończyć)
CZYTASZ
Life is a surprise • o.e • o.r
FanfictionŻycie nie jest nudne Życie nie jest monotonne Życie nie jest przewidywalne Życie jest niespodzianką