06.07.2014r. - środa
~~Nicole~~
Cieszyłam się, że Elena zgodziła się jednak z nami pojechać. Widziałam, że dobrze się bawiła, pomimo że wczoraj była wykończona. Dzisiaj odpuściliśmy sobie zwiedzanie i postanowiliśmy poznać uroki barcelońskiej plaży. Mimo że odziedziczyłam po ojcu ciemną karnację lubiłam się opalać. Lubiłam słońce i ciepło. Między innymi za to kochałam lato.
Cieszyłam się, że Omar wpadł na pomysł tej podróży. Byliśmy zgraną paczką, ale to zbliżało nas do siebie jeszcze bardziej. Musieliśmy się teraz wszyscy zmierzyć z czekaniem aż Oscar ułoży włosy, z głośnym chrapaniem Felixa, narzekaniem Omara na każdą zdrową żywność. No i oczywiście Elena mogła spędzić z nami czas, zamiast siedzieć na boisku z tym swoim kenem. Miałam nadzieję, że teraz trochę się do nas zbliży i złapiemy lepszy kontakt.
Ale miałam także nadzieję, że rzuci Thomasa, a w ostatnie urodziny, że odda mi swoją czerwoną sukienkę, a niestety nie udało się. Ale do trzech razy sztuka, prawda?
Przestałam czuć na skórze promienie słońca, więc uznałam, że ktoś nade mną stoi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ociekających wodą, śmiejących się chłopców. Omar zbliżył się do mnie.
-O nie, nawet się nie waż - rzuciłam, przewidując co chce zrobić. To go jednak nie powstrzymało i po chwili siedział na moim ręczniku, przyciskając mnie do swojego torsu. Skrzywiłam się. - Świetnie, teraz jestem cała mokra.
Woda jednak przyjemnie chłodziła moje rozgrzane ciało; zresztą, lubiłam, kiedy Omar mnie przytulał. Poprawiłam się na ręczniku i położyłam mu głowę na ramieniu, zamykając oczy. Raziło mnie słońce, a okulary zostawiłam w torebce Leny. Musiałabym wstać, a tak było mi wygodnie.
Po chwili wywiązała się rozmowa na temat lodów, na które wszyscy mieli ochotę. Debatowaliśmy kto po nie pójdzie, aż w końcu wszyscy uznali, że ja dopilnuję wszystkiego najlepiej i wysłali mnie. Jak zresztą zawsze.
Ubrałam szorty, nie chcąc iść w samym bikini i ruszyłam do zachęcająco wyglądającego stoiska. Kogo ja oszukuję - zachęcająco to wyglądał jego pracownik. Wysoki, umięśniony brunet w ogóle nie pasował do otaczającego go widoku. Bardziej widziałabym go na basenie, siłowni... nie pogardziłabym także jego widokiem w moim pokoju. Ale na pewno nie przy stoisku z lodami "Pingwinek". Podeszłam do niego pewnym krokiem, przywołując na twarz mój najbardziej zmysłowy uśmiech.
-Hej, chciałabym złożyć zamówienie - zamrugałam rzęsami.
-Wiesz, właściwie tu nie pracuję, ale dla takiej ślicznotki wszystko - mrugnął, a ja przez chwilę nie mogłam wydusić żadnego słowa. Cholera, Nicki, nie flirtujesz pierwszy raz z chłopakiem.
-Nie? To co tu robisz? - zapytałam obojętnym tonem, bawiąc się przy tym włosami.
-Moja siostra na chwilę wyszła, a ja miałem nikogo nie obsługiwać, bo podobno daję za duże gałki, ale zrobię dla ciebie wyjątek - miał naprawdę ładny uśmiech.
"Pingwinek" posiadał na szczęście duży wybór smaków, więc mogłam raz po raz zastanawiać się trochę dłużej, z zadowoleniem zauważając jak chłopak zagryza wargę przyglądając mi się. To dobry znak.
-To już wszystko? - zapytał kiedy przestałam dyktować nazwy lodów.
-Jasne. Tak w ogóle, jestem Nicole - podałam mu rękę, której wierzch ucałował. Chyba mi gorąco i nie jest to wina słońca.
-Thomas - o ironio losu. Mam nadzieję, że imię nie świadczy o charakterze. -A więc, Nicole, może dałabyś mi...
-Nicks, skarbie, nie poradzisz sobie z tym wszystkim sama - zacisnęłam zęby, aby nie uderzyć obejmującego mnie Omara w twarz.
-Omar - zaczęłam słodkim tonem, odwracając się do niego - zapewniam cię, że dam sobie radę.
-Nie jestem taki pewien - rzucił wręczając zdezorientowanemu Thomasowi zapłatę i wciskając mi do obu dłoni wafelki z deserem. Sam wziął resztę i popchnął mnie delikatnie w stronę naszych ręczników. Rzuciłam brunetowi przepraszający uśmiech, ale ten na mnie nie patrzył. Westchnęłam i spojrzałam zła na Omara. Byliśmy już prawie przy reszcie, więc postanowiłam, że porozmawiam sobie z nim później.~*~ ~*~ ~*~
Do końca dnia nie odzywałam się do przyjaciela. Nie mieliśmy okazji pogadać w cztery oczy, szczególnie w pociągu, gdzie wszyscy spaliśmy w jednym, dużym boksie, więc postanowiłam złapać go w jedynym miejscu, gdzie będzie sam.
Olly właśnie przyszedł z łazienki, co oznaczało, że Omar już tam był. Nikt na szczęście nie pytał gdzie idę, bo trudno byłoby mi wytłumaczyć, dlaczego chcę zrobić to co chcę zrobić. Musiałam sobie z nim poważnie porozmawiać.
Zapukałam do drzwi łazienki. Nikt nie odpowiedział, więc zrobiłam to jeszcze raz. I jeszcze raz, i jeszcze. Waliłam pięścią w drewnianą powłokę, dopóki nie uchylił jej zdezorientowany Omar.
-Nicki, możesz mi powiedzieć dlaczego...
-Oh, po prostu się przesuń - warknęłam, otwierając szerzej drzwi. -Ale... - nie dokończył, bo weszłam do pomieszczenia. Tam jednak zrozumiałam co chciał powiedzieć. Był samych bokserkach. Tylko w bokserkach. Zawstydziłam się lekko, że tak tu wparowałam, ale przypomniałam sobie po co tu przyszłam i znów ogarnęła mnie złość.
-Nie możesz tak robić! Nie wolno ci! Wiem, że zrobiłeś to specjalnie! - stał przez chwilę zmieszany, nie wiedząc zapewne o co mi chodzi, jednak po chwili załapał.
-Dlaczego mi nie wolno?
-Jesteś moim przyjacielem! Nie możesz przerywać mi kiedy z kimś gadam!
-Gadasz?! - on także podniósł głos. Mam nadzieję, że łazienka jest dźwiękoszczelna. - Flirtowałaś z nim!
-A gdyby nawet - to co ci do tego? Przypominam ci: jesteś moim przyjacielem, a nie chłopakiem!
-Ale ty flirtujesz z każdym napotkanym chłopakiem! - teraz przesadził.
-Po pierwsze: nie flirtuję z każdym, tylko tymi, którzy mi się podobają! Po drugie: są wakacje, nie mam chłopaka, a związki na odległość mnie nie interesują, więc chyba mogę to robić! A po trzecie: nie możesz mi wygadywać, że jestem kimś zainteresowana! - krzyknęłam gestykulując. Omar zmarszczył brwi, zastanawiając się nad czymś. Po chwili się odezwał:
-Nicks, ja po prostu, nie chcę, żebyś poznała kogoś, kto cię zrani. Martwię się o ciebie, nie chcę, żebyś cierpiała - ochłonęłam pod wpływem jego słów. Dlaczego od razu mi nie powiedział?
-Omar... Przepraszam - przytuliłam go a on od razu otoczył mnie ramionami. - Nie chciałam na ciebie krzyczeć.
-Rozumiem, też bym się wkurzył, gdybyś mi przerwała podrywanie jakiejś ślicznej dziewczyny... Chociaż, nie ma piękniejszej od ciebie - złożył delikatny pocałunek na mojej skroni. -A teraz... dasz mi się wykąpać?
Odskoczyłam od niego, przypominając sobie, że stoi w samych bokserkach.
-Oh, tak, jasne, przepraszam - wyszłam szybko z pomieszczenia, ale słyszałam jeszcze jego śmiech.Byłam na niego zła, a on tylko się martwił. Pokręciłam z politowaniem głową. Omar robił i zawsze będzie robił wszystko, abym była szczęśliwa. Za to go tak bardzo kochałam.
_______________
Mówiłam, że wrócę szybko! I jak się podoba? Ja bym chyba od razu popełniła na Omarze morderstwo, ale chyba dobrze, że na niego tylko nakrzyczała. Co sądzicie o jego słowach? Komentujcie!
CZYTASZ
Life is a surprise • o.e • o.r
FanfictionŻycie nie jest nudne Życie nie jest monotonne Życie nie jest przewidywalne Życie jest niespodzianką