15.07.2014r. - czwartek
~~Nicole~~
Wczoraj, po powrocie do domu, nigdzie nie mogłam znaleźć Omara. Moja odwaga gdzieś wyparowała i resztę dnia spędziłam zamknięta w pokoju, na przemian oglądając 4 sezon "Pretty Little Liars" i czytając "Sherloka Holmesa". Wieczorem ktoś dobijał się do drzwi, ale nie bardzo miałam ochotę sprawdzać kto to. Zdjęcia Daniela Sharmana były ciekawsze.
Postanowiłam pogadać z Omarem jutro.
Sądziłam, że nowy dzień, słońce, poranek i w ogóle, dadzą mi siłę i energię na rozmowę, która mnie czekała, ale trochę się pomyliłam. Było jeszcze gorzej. Znowu zaczęłam wyobrażać sobie nasz związek, rozstanie i zerwanie kontaktu. Potem barierę i nieufność w stosunku do siebie, gdybym powiedziała 'nie'. Miałam powiedzieć tylko jedno słowo, a czułam się gorzej, niż gdybym miała pisać przemówienie na zakończenie liceum. Czy to wszytko musiało być takie trudne?
Po ubraniu się i umyciu zębów zeszłam do kuchni, aby coś zjeść. Wszyscy zawsze mają ścisnięte z nerwów żołądki, jednak ja pochłaniam niebotyczne ilości pokarmu. Chociaż właściwie, robię tak w każdej sytuacji.
Kiedy kroiłam pomidora, do pomieszczenia weszła Molly. Usiadła na blacie i wzięła kawałek banana z talerzyka.
-Czemu wczoraj z nami nie poszłaś, mała? - zapytała.
-Chyba... musiałam pobyć trochę sama... - odparłam.
-Jak nie chcesz to nie opowiadaj, ale wiesz, jakby co to wal śmiało - odezwała się podbierając mi pistacje i szykując się chyba do wyjścia.
-Omar mnie pocałował - powiedziałam szybko. Molly nigdy nie była upierdliwa i rozumiała, jeśli ktoś nie chciał czegoś mówić. Ja jednak chciałam i potrzebowałam tego. Niby już podjęłam decyzję, ale może przyjaciółka jeszcze coś mi doradzi?
Spojrzała na mnie z ukosa i zmarszczyła brwi.
-Żartujesz, żeby rozładować atmosferę czy to tak cię gryzie? - ludzie często nie wiedzieli czy żartuję, bo potrafiłam mówić wszystko z kamienną twarzą, ale teraz nie w głowie były mi dowcipy.
-Serio, Mol.
-Ale tak po prostu Cię pocałował?
-Cholera, jeszcze wczoraj rano też bym w to nie uwierzyła, ale no, przyszłam do niego, a on tak po prostu no... - opisałam jej krótko całą sytuację, wraz z moją ucieczką (wtedy zdałam sobie sprawę jakie to było zabawne dla osoby trzeciej - ja, kompletnie zdezoeientowana i uciekająca przed najlepszym przyjacielem).
Molly się jednak nie śmiała, jedynie jej twarz rozjaśnił maleńki uśmiech. Opadłam zawiedziona na krzesło, bo wiedziałam już co się szykuje.
-Jeżyku kochany, nie wierzę, nareszcie, nareszcie - w tych momentach przypominała mi laleczkę. Nadpobudliwą, najszczęśliwszą w świecie laleczkę. - Nicki, ja nic nie mówię, ani nic, ale czekam na to od dawna. Jeju, wy tak do siebie pasujecie.
-Słucham? - ja też nic nie mówię, czy coś, ale miałam nadzieję, że przyjaciółka pomoże mi odpowiedzieć na kilka pytań, a przez nią mam ich jeszcze więcej. -Co to znaczy, że od dawna i...
-Idź pogadaj z Omarem - przerwała mi. - On ci wszystko wyjaśni.
-Molly, wiesz, myślałam, że mi pomożesz czy coś, bo zastanawiałam się...
-Tak, wiem, zastanawiałaś się co z tym zrobić, znam cię, masz pewnie wątpliwości i martwisz się, co później z wami będzie, ale on też tak mówił...
-O czym ty, do cholery, do mnie mówisz - kim był 'on'? I czemu miałam dziwne wrażenie, że rozmawiała już z Omarem na ten temat?
-Po prostu do niego idź i nie krzycz na mnie potem, ok? - zmarszczyłam brwi dojadając kanapkę.
-Reszta dla ciebie - przysunęłam talerz w jej stronę, a ona zatarła ręce. Zapewne ruszyła dupę do kuchni, dlatego że poczuła zapach jedzenia. Chytra.
Weszłam po schodach i zatrzymałam się przy pokoju Omara. Znowu nabrałam wątpliwości, ale nacisnęłam klamkę, zanim zdążyłam się rozmyślić.
Chłopak, widząc, że ktoś wchodzi, podniósł wzrok znad telefonu, a ja się niepewnie uśmiechnęłam. Odłożył urządzenie na bok i wyprostował się, siadając na krawędzi łóżka.
-Hej - odezwałam się, zamykając drzwi.
-Cześć - odpowiedział.
-Chyba musimy pogadać - usiadłam obok niego.
-Chyba tak - odparł patrząc w bok.
-Słuchaj, Omar, to wczoraj nie powinno się wydarzyć...
-Ja wiem, Nicks -spojrzał na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami, które w tej chwili wyrażały smutek i poczucie winy. Zrobiło mi sie przykro, w końcu nadal był moim przyjacielem - i bardzo cię za to przepraszam. Nie powinienem był, ale cholera to był impuls i... - impulsem jednak był pocałunek, który sprowokowałam, przyciągając go do siebie. Złączyłam nasze wargi, co było tak irracjonalne, że chciało mi się śmiać. Omar oddał pocałunek, sadzając mnie na swoich kolanach. To było zupełnie inne niż wczoraj. To było delikatne i powolne. Było tak samo czułe, ale ja czułam się zupełnie inaczej. Może dlatego, że teraz oboje tego chcieliśmy?
Nasze usta poruszały się we wspólnym rytmie, a ja odczuwałam ciepło w całym ciele. Wczoraj czułam się tak samo, ale byłam w zbyt dużym szoku. Teraz doświadczałam tego pocałunku każdym zmysłem i cholera - to było takie dobre. Omar lekko przygryzł moją dolną warge i odsunął się.
-Tym razem mi nie uciekaj - potarł nosem o mój nos. Cholera, strasznie dobre.
-Teraz może od początku, co? - powiedziałam, nadal siedząc na jego kolanach.
-Okay, no to... nie wiem od czego zacząć, ale może tak: zawsze traktowalem cię jak siostrę. Nie patrzyłem na ciebie w TEN sposób, ale jakieś pół roku temu, na imprezie u Erici, rozmawialiśmy o tobie z chłopakami i stwierdziłem, że jesteś naprawdę niezła...
-Dzięki czy coś - przerwałam, bo zaczynało robić się dziwnie. Ale to od początku było dziwne.
-Jak chcesz mi przerywać to w taki sposób, jak przed chwilą, kochanie - uśmiechnął się półgębkiem. - Od tamtej pory zacząłem spoglądać na Ciebie inaczej, aż zaczęłaś mi się podobać i cholera, chyba się zakochałem. Zacząłem być zazdrosny o innych, a wczoraj... to po prostu było naturalne. Nie myślałem co robię, po prostu chciałem to zrobić i zrobiłem. Przepraszam, chociaż właściwie...nie wiem, przepraszam.
Myślałam chwilę, próbując to przetrawić. Kilka miesięcy... czy naprawdę byłam taką idiotką i tego nie zauważyłam? Ja nigdy nie patrzyłam na niego w ten sposób, czasem tylko zdarzało mi się zastanawiać nad tym, przez Elenę czy innych. Teraz okazało się, że kiedy ja flirtowałam z przypadkowymi chłopakami, on starał się na nich nie rzucać. Wszytko w jednej chwili nabrało sensu - Thomas z Hiszpanii, ukradkowe spojrzenia. Ale ze mnie tępa dzida...
-Nicole, powiedz coś - głos przyjaciela uświadomił mi, że od dłuższego czasu milczę.
-Po prostu... Teraz wszystko zrozumiałam i... Myślałam nad tym już wczoraj i strasznie się boję co teraz będzie, bo co z naszą przyjaźnią i w ogóle?
-Nicki...
-Nie, Omar, podjęłam już decyzję - spojrzał na mnie z przestrachem w oczach. Westchnęłam. - Zaryzykujmy. Co to by było za życie bez ryzyka co? - uśmiechnęłam się i splotłam ręce na jego karku.
-Co masz na myśli? - chyba nie do końca zrozumiał. Przysunęłam się bliżej.
-Nasz przyszły związek - uśmiech rozjaśnił jego twarz. Zamknęłam oczy i wyszeptałam w jego usta: Bo życie jest niespodzianką, prawda?
W odpowiedzi przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w bardzo długim i bardzo namiętnym pocałunku._____________________________
Ok, pisanie tego rozdziału było jednym wielkim fangirlem
Zaczęłam go już wcześniej, ale odkopałam moje drugie ff (na które serdecznie zapraszam) i staram się zrealizować tam pewien pomysł
Mam nadzieję, że rozdział się podobał, bo niełatwo się go pisało. Odczucia Nicole na temat tego związku będą się jeszcze pojawiały w następnych rozdziałach, więc spoko, to nie koniec, ale powoli, powolutku zbliżamy się do końca całego ff
Pijanego sylwestra, bo na życzenie wesołych świąt już chyba za późno
Albo jak to mówią moje przyjaciółki
Smacznego jajka i mokrego dyngusa!
(Tak, zdaję sobie sprawę, że nie są normalne)
CZYTASZ
Life is a surprise • o.e • o.r
FanfictionŻycie nie jest nudne Życie nie jest monotonne Życie nie jest przewidywalne Życie jest niespodzianką