12.07.2014r. - poniedziałek
~~Nicole~~
Dopiero po przyjeździe do Amsterdamu poczułam zmęczenie spowodowane podróżą. To nie tak, że wcześniej w ogóle go nie czułam - bolały mnie czasem nogi lub głowa. Teraz jednak, po wyspaniu się w świeżej pościeli, w miękkim łóżku, odczułam jaka jestem wyczerpana. Było to jedno z tych uczuć, przez które nie chcesz w ogóle wychodzić spod kołdry, a twoje ciało czuje się równie mocno sfatygowane jak umysł. Jak się później okazało, nie tylko ja czułam się w taki sposób, dlatego jednogłośnie zdecydowaliśmy, że zostaniemy w domu. W normalnej sytuacja byłabym oburzona naszym lenistwem, gdy za drzwiami jest tyle miejsc, które można zwiedzić, ale dzisiaj byłam chyba najszczęśliwszą osobą.
Na obiad jedliśmy jajecznicę, tosty i naleśniki. Właściwie każdy coś sobie wybierał, ale że ja z natury jestem osobą niezdecydowaną, postanowiłam się nie ograniczać i zjadałam po trochę wszystkiego. Oczywiście nie ograniczając się także w kwestii ilości. Ten wybór wynikał z faktu, że moja siostra jest dziwna i wstała o 8. Zresztą Lia też. Reszta, jak na normalnych ludzi przystało, obudziła się w granicach jedenastej-dwunastej i zastała w kuchni mini szwedzki stół. Oczywiście nie narzekam. Nie widzę w ogóle powodu do marudzenia. Mogłabym mieć tak codziennie.
Ustaliliśmy, również konsensusem, że dzisiejszy dzień, jest dniem filmowym. Mieliśmy sporo czasu (cały dzień), więc każdy mógł wybrać sobie film. Osobiście wybrałam "Dziewczynę w czerwonej pelerynie", bo od dawna chciałam to obejrzeć, po za tym, hej, tam gra Max Irons, a wyprodukował to Leonardo DiCaprio, więc to musiało być świetne.
I było. 10/10
O 15, będąc już po dwóch filmach, zamówiliśmy pizzę i włączyliśmy kolejny film. Opadłam na poduszki widząc tytuł. Wciąż ją kocham. Serio, nie mam nic do tego filmu, ale ludzie zmuszani do oglądania go z ciotką i siostrą przynajmniej raz w miesiącu już dawno by się załamali. Szczególnie tacy jak ja, bo trzeba wiedzieć, że nie przepadam za melodramatami, romansami itp. Tysiąc razy bardziej wolałabym obejrzeć Spider-Mana albo Kapitana Amerykę, ale jak mus to mus. Oni też musieli oglądać to co wybrałam.
Wyjęłam telefon z kieszeni, słysząc znajomy dźwięk wiadomości. Zignorowałam powiadomienia z Instagrama i Twittera, i otworzyłam ikonkę.
Godz:3.16 p.m.
Od:Molly Dolly
Założę się że Lia wybierała
Rzuciłam jej krótkie spojrzenie znad ekranu.
Godz:3.16 p.m.
Do:Molly Dolly
O ile? Stawiam, że Elena
Godz:3.17 p.m.
Od:Molly Dolly
O kebaba
Kiwnęłam głową w jej stronę, bo nie chciało mi się odpisywać. Słuszna nagroda, która przypadnie mnie. Znam Lenę. Kocha ten film. Już nie mogę doczekać się mojego kebaba.
Godz:3.22 p.m.
Od:Molly Dolly
Pamiętaj że lubię z łagodnym sosem.
Godz:3.23 p.m.
Do:Molly Dolly
Sama jesteś łagodny sos. Dla mnie bez salatek
Molly jednak się czasem na coś przydaje, bo nawet nie zauważyłam jak przeleciał film. Potem była jeszcze jakaś komedia romantyczna i kolejny melodramat, co nie powiem, trochę mnie zdziwiło, bo kto oprócz Eleny i Lii mógł wybrać coś takiego? Na szczęście maraton zakończył się pozytywnym aspektem, czyli 'Obecnością' i 'Thorem'.
O 22 zamówiliśmy chińszczyznę. Po pięciu minutach znudziło nam się czekanie w salonie, więc kiedy ktoś rzucił propozycję gry w chowanego, wszyscy się chętnie zgodzili. Tak, my nadal jesteśmy dziećmi.
Właściwie to nie wiem dlaczego ja miała szukać. Po prostu nagle wszyscy się rozbiegli i zostałam sama. Uczciwie odczekałam minutę i rozpoczęłam obchód domu. Na moje nieszczęście Lia miała duży dom. Trzeba było od czegoś zacząć, więc skierowałam się do łazienki na piętrze. Potem kuchnia, salon, wszystkie sypialnie, druga łazienka, garderoba, spiżarnia. I nadal nic. Jestem aż taka słaba w tę grę?
Po półgodzinie bezowocnych poszukiwań dostałam sms'a.
Godz:10.49 p.m
Od:Ogge
Strych
Tam w końcu ich znalazłam. Choć to też nie było zbyt łatwe. Strych domu Lii był wielkości całego piętra i pełno tam było zakamarków. Na szczęście szybko odnalazłam Oscara, który pomógł mi przy Felixie i Omarze, a reszta wybiegła z kryjówek na dźwięk dzwonka do drzwi. Tak na marginesie, trochę dziwne, że jedzenie przyjechało dopiero teraz, ale póki było ciepłe i smaczne, a ja mogłam dojeść po Elenie i Lii, nie narzekałam.
-Ej, tak właściwie kto wybrał 'Wciąż ją kocham'? - zapytała Molly. No tak, zapomniałam o moim kebabie.
-Ja - wzruszył ramionami Og. Spojrzałam na przyjaciółkę. Wiedziałam, że Molander ma inny gust filmowy niż ja, ale nie wiedziałam, że lubi takie filmy.
Godz:11.04 p.m
Od:Molly Dolly
No to nici z kebaba
Potem obejrzeliśmy w telewizji jakiś tandetny thriller z 1995r., ale wszystkim chciało się już spać, więc na końcówce zostałam tylko ja i Omar.
-To był fajny dzień - odezwał się, kiedy głowni bohaterzy wyznawali sobie miłość.
-Tez tak sądzę - odparłam, patrząc jak główny bohater (William, jeśli dobrze pamiętam) zasysa twarz partnerki.
-Myślisz, że reszta też taka będzie?
-Myślę, że Lia ma rację. Życie jest niespodzianką - wtedy na zakochaną parę spadł dach domu.
_____________________________
Rozdział trochę spóźniony, następny też taki będzie, ale mój komputer już nie domaga.
W listopadzie będę mogła korzystać z komputera mamy i chyba napiszę już wszystkie rozdziały do końca.
Tak z ciekawości - spędzacie jakoś Halloween? Ja jakoś tego nie obchodzę, ale to dobra okazja do wyrwania się z domu i śpię u przyjaciółki, a wy? Jakieś plany?
Do następnego, mam nadzieję szybko
CZYTASZ
Life is a surprise • o.e • o.r
FanfictionŻycie nie jest nudne Życie nie jest monotonne Życie nie jest przewidywalne Życie jest niespodzianką