Rozdział 32

165 16 3
                                    

17.07.2014r. - sobota

~~Elena~~

Rozstania są trudne. Może nie zaliczyłam wielkiej ilości zawodów miłosnych, ale pomimo to opuściło mnie wiele osób. Choćby rodzice, albo Lia. Nie rozpaczałam po rodzicach - nie pamiętałam ich za dobrze. Ale bardzo bolała myśl, że muszę ponownie opuścić Lię. Bałam się, że znowu urwie nam się kontakt, że rozmowy przez telefon i sms'y to nie będzie to samo. Ale tak musiało być. Nie mogłam tu zostać na zawsze, ba, nie mogłam zostać nawet do końca wakacji. I mimo że doskonale to rozumiałam, przez cały czas było mi tak samo przykro.
Na pierwszy rzut oka ten dzień nie różnił się niczym od innych. Obudziłam się co prawda nie w swoim łóżku, bo nocowałam u Lii, ale po za tym wszystko było w porządku. Dopiero kiedy wstałam i poszłam do łazienki uświadomiłam sobie jaki dzisiaj dzień. Siedemnasty lipca. Sobota. Wyjazd.
Chętnie bym tu została. Amsterdam był naprawdę piękny, Lia tu była i znalazłoby się wiele innych pozytywów. Powrót do Szwecji był jednak nieunikniony. Tam była Elsa, szkoła, moi znajomi, Tho... ogólnie całe moje życie. Niestety nie dało się połączyć tych dwóch światów.
Wzięłam szybki prysznic, po którym od razu zaczęłam się pakować. Dziewczyny jeszcze spały, ale do wyjazdu było dużo czasu, więc postanowiłam obudzić je później. Składałam ubrania w kostkę i układałam w walizce, przezornie zostawiając trochę miejsca dla Nicole. Pomyślałam, że to ona, kiedy ktoś zapukał do pokoju. W drzwiach stanął jednak Oscar.
-Hej... - przysiadł na skraju łóżka. Nadal nie wyjaśniliśmy sobie kilku spraw, więc było trochę niezręcznie.
-Cześć - odparłam, szukając w myślach jakiegoś tematu do rozmowy. - Spakowałeś się już?
-Nie - machnął ręką, a ja zauważyłam, jak widać mu żyły pod skórą. Skarciłam się w myślach za myślenie jakie to seksowne. - Mamy jeszcze czas. Słuchaj, chciałem pogadać o tym co się wydarzyło - nie wiedziałam co na to odpowiedzieć, więc tylko pokiwałam głową, a on kontynuował. - Nie chcę, żeby zrobiło się dziwnie. Byliśmy już na dobrej drodze do całkiem niezłej znajomości, ale się spieprzyło. Nie obwiniam cię, ani nic. Może coś jeszcze z tego wyniknie. Chcę tylko, żebyśmy nadal się chociaż kolegowali. Co ty na to?
-Oscar, ani myślałam zrywać z tobą znajomości. Owszem, było i nadal jest trochę niezręcznie, ale tak czy tak jesteś moim kolegą i to ty pomogłeś mi kiedy tego potrzebowałam. Musiałabym być niezłą suką, a nie chcę nią być.
Blondyn uśmiechnął się i wstał, a ja zrobiłam to samo. Przytulił mnie delikatnie, co było strasznie urocze i nie w jego stylu, ale nie narzekałam.
Szczerze mówiąc, zaczęłabym się martwić, gdyby niczego nie odstawił, ale nie musiałam, bo kiedy był już przy wyjściu obrócił się nagle i niezbyt delikatnie popchnął mnie na ścianę. Syknęłam cicho, kiedy moje plecy uderzyły w zimną powierzchnię, ale on nie zwrócił na to uwagi.
-Przepraszam - po tych słowach ułożył obie dłonie po bokach mojej głowy - ale kiedy jesteś taka słodka, mam ochotę tylko rzucić cię na łóżko i przekonać się jaka drzemie w tobie diablica - mój oddech przyśpieszał z każdym wypowiadanym przez niego słowem, szczególnie, że zbliżył się tak, że całym sobą przyciskał mnie do ściany. Zaczął powoli nachylać się do mnie, ale ja, spragniona jego ust przyciągnęłam go brutalnie do siebie. Od razu wpił się w moje wargi, a ja z przyjemnością oddałam pocałunek. Czułam żar w całym ciele, szczególnie w dolnej części brzucha oraz nacisk na biodrze, który z pewnością nie był sprzączką od paska. Splotłam ręce na jego karku, a on wodził dłońmi po miejscach, w których moja skóra była odkryta. Oscar już się nie powstrzymywał i jawnie ocierał o mnie. Raz po raz z moich ust wydobywał się cichy jęk z czego był zadowolony. W końcu odepchnęłam go lekko, a on tylko przejechal nosem po mojej szyi i wyszedł.

***

Siedzieliśmy na ganku domu Lii i czekaliśmy na taksówkę. Pociąg mieliśmy za niecałą godzinę, ale postanowiliśmy wyjechać trochę wcześniej, aby się nie spóźnić. Chłopcy milczeli bawiąc się telefonami, a my próbowałyśmy jakoś podtrzymać rozmowę. Wychodziło to jednak dziwnie i sztywno, więc szybko zrezygnowaliśmy i skończyliśmy siedząc w kompletnej ciszy.
- Oh, po prostu się pożegnajmy - Felix z hałasem odłożył komórkę na stolik stojący obok, przez co zaczęłam martwić się o jego ekran. Wokół Lii zrobilo się jednak zamieszanie, więc nie miałam czasu na takie rozmyślania. Postanowiłam poczekać, aż wszyscy ją uściskają i coś powiedzą. Szczerze mówiąc, ja nie chciałam tego robić. Nie chciałam musieć się z nią żegnać i przytulać prawdopodobnie ostatni raz w tym roku. Nie chciałam znowu jej opuszczać.
W końcu jednak wszyscy skończyli i nadeszła moja kolej. Na nieszczęście właśnie wtedy przyjechała taksówka. Kierowca zatrąbił głośno, a chłopcy wzięli nasze walizki. Ja w tym czasie podeszłam do przyjaciółki.
-Chyba nie bardzo wiem co powiedzieć - uśmiechnęłam się smutno, obejmując ją.
-Nie mów nic. Słowa są źródłem nieporozumień - odparła, także mnie przytulajac.
Stałyśmt tak, nic nie mówiąc. I to było dobre. Konteplowałyśmy naszą ciszę. Nie potrzebowaliśmy wylewnych pożegnań, ani dowodów dozgonnej przyjaźni. My po prostu ostatni raz cieszyłyśmy się swoją obecnością. Kiedy w końcu się od niej odsunęłam, pomimo 30 stopni, poczułam chłód. Nie rozpaczałam za bardzo, bo nie mogło być inaczej. Zaakceptowałam to, ale mimo wszystko było mi przykro. Ostatni raz wymieniłyśmy z Lią spojrzenia i ruszyłam do samochodu.
Siedziałam przy oknie, więc miałam idealny widok na machającą nam na pożegnanie Lię. Ostatnim co tutaj widziałam była moja przyjaciółka, ocierająca łzę, której już z tej odległości nie byłam w stanie dostrzec.
Oscar położył rękę na moim kolanie, a ja splotłam nasze palce. Spojrzałam mu w oczy. Mimo wielkiego przygnębienia naszła mnie refleksja, że dobrze, iż przeżyliśmy tę podróż. Miesiąc temu nie powiedziałabym, że wydarzą się wszystkie te rzeczy. Że Nicole będzie z Omarem, a ja będę trzymać Oscara za rękę i cieszyć się, że jest obok. Nie uwierzyłabym.
Ale życie lubi nas zaskakiwać.

Life is a surprise • o.e • o.rOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz