Epilog

175 16 7
                                    

Zwróć uwagę na datę

01.09.2014r. - czwartek

~~Nicole~~

Czasem koniec jest początkiem czegoś innego. Pewnie słyszeliście to zdanie w wielu filmach, książkach, fanficach tysiąc razy, ale to ważna idea. Wiecie dlaczego ważna? Bo jest prawdziwa. Koniec szkoły jest początkiem dorosłości. Koniec dzieciństwa jest początkiem dojrzałości. Śmierć jest początkiem życia pozaziemskiego. Czym był dla nas koniec tej podróży? Początkiem nowego etapu w życiu. Etapu, w którym możemy powiedzieć, że jesteśmy zgraną paczką. Etapu, w którym jesteśmy bardziej odpowiedzialni. Etapu, przez który podążamy z nowymi partnerami.
-Nicole, chodź już, bo się spóźnimy!
Zbiegłam po schodach, ostatni raz poprawiając pasek od spodni i chowając telefon do kieszeni. W korytarzu złapałam jeszcze kapelusz, który dopełniał mój prosty look, składający się z czarnych, eleganckich spodni i białej koszuli bez rękawów. Omar czekał już przy drzwiach, bawiąc się kluczami od samochodu. Przywitałam się z nim całusem w policzek.
-Nareszcie. Myślałem, że dzisiaj stamtąd nie wyjdziesz.
-No dobra, nie narzekaj. Musiałam poprawić kreski. (eyeliner, jakby ktoś nie zajarzył)
Wyszliśmy z domu, kierując się w stronę samochodu. Eleny z nami nie było, bo trzecie klasy miały rozpoczęcie godzinę wcześniej.
-To ta twoja nowa fura? - zapytałam, widząc miętowego garbusa. - Sądziłam, że po czwartej próbie zdania na prawko rodzice zafundują ci coś... większego?
-Nie znasz się. Te są najlepsze - odpowiedział, otwierając mi drzwi. Usiadłam na miejscu, wyłożonym ciemną skórą i musiałam przyznać, że wnętrze miało klimat. Stara tapicerka, porysowana deska rozdzielcza, i dwie zapachowe choinki, przywodzące na myśl stare seriale o kierowcach tirów.
-Gotowa na nowy rok szkolny? - zapytał szatyn, wskakując na siedzenie obok.
-Po prostu jedź - machnęłam ręką, a chłopak uruchomił silnik. Był to początek nowego etapu, w którym byłam w związku. I to nie z byle kim. Z moim najlepszym przyjacielem. Nie - byłym najlepszym przyjacielem. Nadal się przyjaźniliśmy. Bo to chyba najważniejsze w związku, prawda? Aby pozostać przyjaciółmi.
Po drodze zabraliśmy Molly. Szatynka była naprawdę śliczna, ale dzisiaj wyglądała po prostu cudownie. Do białej sukienki założyła czarne zakolanówki i szpilki. Jej jedyną biżuterią był łańcuszek, który dostała ode mnie. Z włosami nic nie robiła - uczesała je i zostawiła rozpuszczone. Wyglądała tak pięknie i słodko, że przysięgam - gdybym była lesbijką poleciałabym na nią na pewno.
Po Felixa nie jechaliśmy, ponieważ obiecał zabrać się z kuzynem, który w tym roku zaczynał pierwszą klasę. Dlatego szybko dotarliśmy do budynku szkoły. Spojrzałam w jej stronę i uśmiech wpłynął na moją twarz. Znowu zacznie się ta szkolna monotonia. Ale to okay. Polubiłam to ostatnio. To uczucie, że i tak wszytko powtórzy się jutro, będę musiała wcześnie wstawać, uczyć się i pomagać Omarowi w fizyce. To uczucie, że wszytko jest tak, jak być powinno. Uczucie, że jestem na właściwym miejscu.
Mogłabym opisać wam cały apel, ale właściwie po co? Były to te wszystkie nudne regułki i przemówienia, które słyszycie co roku. Szczerze mówiąc - sama nie bardzo słuchałam, co rada pedagogiczna ma nam do powiedzenia. Byłam zajęta swoimi rozważaniami. Ostatnio często rozmyślałam nad różnymi sprawami. Elena mówiłam, że bujam głową w chmurach, a Elsa żartowała, że to przez to, że jestem zakochana. Bo byłam. Byłam okropnie zakochana w moim chłopaku Omarze Rudbergu. Ładnie brzmi, co? I było tak od niedawna. Nie zaczynałam tego związku z euforią i okrzykiem, że w końcu Omar jest mój. Sama nie wiedziałam wtedy co czuję. To był skok na głęboką wodę. I opłacił się. Bo każdego dnia chłopak udowadniał mi jak bardzo mnie kocha, a ja sama zakochiwałam się w nim. Bo dla mnie na początku to były tylko pocałunki i uściski. Dopiero później pojawiło się uczucie. Stopniowo przychodziła tęsknota, radość, smutek i nadzieja. Zakochanie. Nie przyszło od razu. Pojawiało się i rozwijało wraz z nami. Nie wiem czy tak miało być. Nie wiem czy tak powinno być. Wiem, że tak było i tak było dobrze.
Po uroczystości spotkaliśmy się z Oscarem i Eleną. Skończyli już godzinę temu, ale trzecioklasiści mieli mnóstwo roboty z zajęciami dodatkowymi i przedmiotami egzaminacyjnymi, dlatego nie musieli długo na nas czekać. Ich wątek też ciekawie się rozwinął. Po powrocie do domu zaczęli częściej się spotykać. Właściwie jeśli Elena nie była ze mną była z Oscarem. Albo spotykaliśmy się całą paczką. Już nie zdarzały się dni, podczas których siedziała sama, czytając swoje romanse lub oglądając filmy. Oscar ciągle wyciągał ją na różne imprezy, pokazywał jej ciekawe miejsca, w których jeszcze nie była, zapoznawał ją ze swoim światem. Często spędzał u nas wieczory. Elena pokazywała mu swoje ulubione filmy, a on próbował przekonać ją do seriali (tak na marginesie - nadal mu się nie udało). W połowie sierpnia Oscar w końcu zaprosił ją na randkę. Byli już na paru innych. Czterech? Pięciu? Niby nic się nie wydarzyło, ale wszyscy wiedzieli, że to tylko kwestia czasu, aż zostaną parą. Szczerze - czekałam na to. Lena podobała mu się od dawna. Ona sama początkowo zachowywała dystans, ale wraz z jego znikaniem, pojawiało się uczucie. Teraz czekałam tylko, aż Oscar wykona ten siedmiomikowy krok. Moja siostra była na to zbyt nieśmiała (lol jeszcze kilka rozdziałów temu wpakowała mu się do łóżka), ale on już tylko czekał na dobry moment. Właściwie to wymyśliłam im już ship. Elescar. Ładnie, co?
Szkolny parking był zapełniony witającymi się i rozmawiającymi uczniami. Nas również zaczepiło kilku znajomych, ale nie wdawaliśmy się w długie dyskusje, ponieważ śpieszyło nam się, aby już pojechać. Na dzisiejszy dzień zaplanowaliśmy coś wyjątkowego.
Przy samochodach zastaliśmy jednak niespodziewaną przeszkodę. Thomasa.
-Thomas? - Elena zauważyła go zaraz po mnie. - Co ty tu robisz? Sądziłam, że wyjechałeś na studia.
-Postanowiłem zrobić sobie rok przerwy, po za tym moja nowa dziewczyna jeszcze tu chodzi - machnął ręką i spojrzał na Oscara. - Po za tym chciałem popatrzeć sobie na waszą parkę. Nie chodzicie za rączki? - uniósł brwi z głupawym uśmiechem.
Jego obecność zdążyła już zacząć mnie irytować, więc się odezwałam:
-Thomas, nie rób z siebie idioty i po prostu daj nam spokój.
Brunet odwrócił głowę w moją stronę i odpowiedział:
-Zamknij się, Nicole. Już zapomniałem, że lubisz wpieprzać się w nieswoje sprawy.
-Nie odzywaj się do niej w ten sposób - Omar objął mnie w talii, mrużąc oczy. Serio, bro? Dam sobie radę.
-Sory, chciałem tylko zobaczyć jaką dziwkę zrobiła z siebie moja była dziewczyna.
-Jak ją nazwałeś? - warknął Oscar.
-Nazwałem ją dziwką - odpowiedział, kładąc akcent na ostatnie słowo.
Jedyne co zdążyłam zobaczyć to Oscar robiący duży krok do przodu. A szkoda, bo w sumie widok jego pięści na twarzy Thomasa byłby przyjemny. Powtórki nie mogłam niestety zobaczyć, bo chłopcy szybko go odciągnęli. Blondyn chciał coś chyba powiedzieć, ale uprzedziła go Elena:
-Okay, Oscar, byłam nazywana gorzej.
-Niby jak? - zapytał Thom, krzywiąc się z bólu. Chyba jestem sadystą, ale musiałam powstrzymywać uśmiech cisnący mi się na twarz.
-Twoją dziewczyną - odparła patrząc mu prosto w oczy. Po chwili wyminęła go, idąc do drzwi samochodu. - Co tak stoicie? Jedziemy?
Wsiadła do auta, a wszyscy otrząsneli się z chwilowego odrętwienia. Hell yeah. To moja siostra.
Zostawiliśmy ciągle zszokowanego Thomasa i wsiedliśmy do aut. Ponownie jechałam z Omarem i Molly, a reszta zabrała się samochodem Oscara.
Moi przyjaciele wdali się w rozmowę o nowej nauczycielce, a ja ponownie pogrążyłam się w rozmyślaniach. Pewnie wydawałam im się dzisiaj jakaś nieobecna, ale ten dzień był jakiś taki dziwny. Pełen wspomnień. Wszystko z czymś mi się kojarzyło. Roztrząsałam mój związek, naszą podróż, (nie)związek mojej siostry. Coś mi jeszcze zostało? Może Molly i Felix?
Ale tu nie było nad czym rozmyślać. Próbowałam na siłę wytworzyć pomiędzy nimi jakieś uczucie, które nie posiadało nawet fundamentów. To oni powinni na to pracować - nie ja. Nieodrazu zdałam sobie z tego sprawę. Felix i Molly byli moim otp (one true parring, jakby co to zapytajcie wujka google) liceum. Ona - milutka i grzeczna w swojej niegrzeczności. On - szalony, zabawny, myślący o tym co dzieje się teraz, a nie co stanie się później. Trochę jak ja. Może dlatego tak się na nich uwzięłam. Felix był podobny do mnie, a ja świetnie ją rozumiałam. Chciałam, żeby znalazła sobie kogoś kto ją zrozumie. Chciałam, żeby znalazła sobie kogoś kto od początku będzie jej bliski. Ale co z tego, że ja chciałam, skoro oni nie chcieli?
-Nicki, jedziemy dobrze? - zapytał Omar, a ja oderwałam wzrok od swoich paznokci i spojrzałam przed siebie Planowaliśmy jechać w pewne miejsce, do którego drogę znałam tylko ja i Elena. Jak dotychczas kierowaliśmy się w dobrze, ale jadący przed nami Oscar, zamiast skręcić na prawo, skręcił właśnie na lewo.
-Nie, nie jedziemy dobrze - odparłam i wyjęłam telefon z kieszeni. Zanim jednak zdążyłam go odblokować pojawiła się wiadomość od Leny. Siostrzana telepatia?

Life is a surprise • o.e • o.rOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz