Czterech chłopców biegło po zielonej łące, która wydawała się nie kończyć. Każdy z nich śmiał się tak, jakby jutro miało przynieść nowe niespodzianki, a nie postawić ich przyjaźń pod znakiem zapytania.
- Spotakamy się jutro? - zapytał niski blondyn, gdy lipcowe słońce parzyło ich plecy. Przeczesał krótko włosy i spojrzał na oddalony od niego las.
- Nie mogę - zaczął najwyższy, wyglądając na wyjątkowo niezadowolonego. - Mama prosiła mnie, bym pomógł babci. Jest chora.
- Jak co miesiąc - westchnął okularnik i położył się na trawie. Zniknął w zielonej roślinności, patrząc w niebo. Wpadł mu jednak do głowy taki pomysł, by to właśnie Remusa odwiedzić.
Tak też zrobili następnego dnia. Otworzyła im pani Lupin. Nie przywitała ich takim uśmiechem, jak to czyniła zazwyczaj, wyglądała na niezwykle zaniepokojoną. Wyjaśniła im, że jej syna nie ma w domu, gorączkowo wyglądając przez okno. Huncwotom nie przeszło to koło nosa i od razu zauważyli, że coś jest nie tak.
Po wyjściu przemknęli się w miejsce które podczas ich wizyty bacznie obserwowała pani Lupin i tak trafili wgłąb lasu. Ich twarze pobladły, gdy usłyszeli coś w rodzaju krzyku. A jeśli coś mu się stało?
Z prędkością światła udali się do rozwalonego budynku. Na wejściu zauważyli poszarpane, rozerwane ubrania swojego przyjaciela. To przeraziło ich jeszcze bardziej. Bo nie bali się tam umrzeć, a właśnie, że ICH Remusowi mogło się coś stać.
Weszli piętro wyżej i zobaczyli bestię. Czy to ona zraniła Lupina? Nie wiedzieli. Ale nie zamierzali z tamtąd wybiegać. Chcieli go znaleźć, ale ich przyjaciela nigdzie nie było. Wtedy zdali sobie sprawę - to Remus był wilkołakiem.
Remus usiadł w ciszy przy stole i zaczął notować. Za niecały miesiąc miał skończyć się szósty rok Hogwartu i chciał mieć się z czego uczyć do egzaminów. OWTemy były jeszcze daleko, ale podsumowanie tego roku nie było złym pomysłem, a miał dużo wolnego czasu. Jego stan stał w miejscu - nie czuł się ani gorzej, ani lepiej niż w ciągu ostatnich kilku tygodni.
Wraz z czerwcem przyszły upały i każdy z Huncwotów potrzebował wtedy wyjścia na zewnątrz, trochę częściej, niż normalnie. To była właśnie ich mała tradycja - prawdopodobnie jak zwykle usiądą pod ulubionym drzewem i będą spędzać tak całe popołudnia.
W ostatnich dniach Lupin przeżył dodatkowo szok - okazało się, że Lily naprawdę zaczęła coś czuć do Jamesa, o czym powiedziała mu dopiero wtedy, gdy to z niej siłą wydusił. Powiedział jej, że Rogacz by się ucieszył, ale ona stała twardo przy założeniu, że jeśli chwilowo zaprzestał głupich podrywów, to nie jest w niej już zakochany. Lunatyk pacnął się na jej słowa mocno w czoło i postanowił sam powiedzieć Potterowi, jeśli ona tego nie zrobi.
Z zamyślenia wyrawał go przysuwający się do niego Black. Narysował na jego notatkach uśmiechniętą buźkę, co zniszczyło ich powagę. Remus spojrzał na niego z niezadowoleniem, ale ostatecznie wyluzował i obok narysował własną.
- Idziesz na dwór? - spytał Łapa, szczerząc się do Lupina.
- Jak skończę, to tak - rzucił wracając do notowania.
- Masz całe wakacje, zresztą możesz skończyć jutrooo - przeciągnął Syriusz, kładąc głowę na jego kolanach. Przestrzeń osobista to dla Huncwotów nieznana definicja.
- Dobrze - Lunatyk zamknął zeszyt, a jego przyjaciel podniósł się i razem ruszyli pod drzewo.
Po drodze minął dziewczynę z przyjęcia. Uśmiechnęli się do siebie nieznacznie. Łapa zauważył to i spojrzał na Lupina w taki sposób, jakby uważał, że przyjaciel z nią flirtuje. Bo nie wiedział, co wydarzyło się na imprezie.
- Leci na ciebie - rzucił, ale Remus tylko przewrócił oczami. Nie chciał opowiadać mu o cudzych problemach, więc jedynie zapewnił go, że dziewczyna ma na oku kogoś innego. Nie dodał, że to druga dziewczyna ze względu na to, jak prywatną może być to dla niej sprawą.
Jamesa i Petera jeszcze tam nie było, więc mogli we dwójkę porozmawiać i pośmiać się. Cieszyli się swoją obecnością, ale z czasem Remus poczuł to dziwne uczucie z tyłu głowy, które kazało mu kwestionować każdą chwilę szczęcia. Czy spędzanie czasu z ludźmi, których kocha to coś złego?
- Wszystko okej? - zapytał Black, podnosząc się ze swojej leżącej pozycji i przybliżył się do Lunatyka, którego twarz wyraźnie spoważniała. Ten tylko spojrzał na niego zdezorientowany, bo nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo widać jego zmartwienie. Przytaknął cicho, ale Syriusz wiedział, że kłamie. Zastanawiał się tylko, co musieli zrobić źle, że przyjaciel nie mówi im o swoich problemach.
- Hej, ja widzę, coś jest nie tak - powiedział i podniósł się jeszcze bardziej, by teraz siedzieć i patrzeć Lupinowi w oczy. - Co się dzieje?
Remus jednak nic nie odpowiadał, zapatrzony w las.
- Możesz nam mówić rzeczy. Nie ma się czego bać - zapewnił go cicho. - Kochamy cię, gdyby było inaczej, nie przyjaźnilibyśmy się z tobą, tak? A my wiele o tobie wiemy, ty wiele o nas, powinniśmy sobie ufać. Kiedy dowiedzieliśmy się, że jesteś wilkołakiem, martwiliśmy się, czy jesteś żywy, a nie czy możesz nam coś zrobić. Cokolwiek się dzieje, możesz nam powiedzieć.
Remus jednak wiedział, że to nie jest prawda, ostatnio niewiele o nim wiedzieli, zmienił się na przestrzeni tych kilku miesięcy. Musiał mu coś powiedzieć, nie chciał go ranić. Przez chwilę zastanawiał się nawet, czy nie powiedzieć mu prawdy, ale ostatecznie z tego zrezygnował. Wziął głęboki wdech i powiedział:
- Stresuję się egzaminami.
I teraz Black wiedział, że jego przyjaciel na całe życie nie ufał mu na tyle, by mówić mu o swoich problemach. Położył głowę na jego ramieniu i w tej właśnie chwili postanowił sobie, że zrobi wszystko, by tylko naprawić relację z Lupinem i odzyskać jego zaufanie.
- I tak będziesz najlepszy. Zawsze jesteś.
CZYTASZ
Twój Zapach Mnie Leczy ¦ 𝚆𝚘𝚕𝚏𝚜𝚝𝚊𝚛
FanfictionCzy wiesz, że: ➤ Depresję najczęściej diagnozuje się u osób w przedziale wiekowym 20-40 lat? ➤ Depresja to choroba ciągnącą się tygodniami, miesiącami, a nawet całymi latami? ➤ Smutek osoby cierpiącej na depresję nie musi być widoczny na pierwszy...