LXXI

96 11 16
                                    

Niektórzy mówią, że jaki pierwszy dzień w roku, taki i cały rok. Gdyby była to prawda, połowa uczestników imprezy sylwestrowej Franka Longbottoma miałaby duży, alkoholowy problem.

James Potter nienawidził wielu rzeczy. Możnaby rzec, że miał swój własny, niepisany spis sytuacji, których nie lubił, a musieli o tym wiedzieć wszyscy wokół.

Po pierwsze, niezależnie od tego, jak bardzo ubóstwiał prezent świąteczny od przyjaciół, miał też z nim duży problem. Nienawidził telemarketerów, ludzi, którzy mylili numery i zawracali mu głowę, a przede wszystkim tego, jak ktoś dzwonił do niego nocą. Próbował nawet opracować zaklęcie, które sprawiłoby, że mogą dzwonić do niego tylko konkretne numery. Jak jednak mówili jego nauczyciele - zdolny był, ale leniwy.

Miał problem z psem. Bo choć kochał tego kundla nad życie, dużo bardziej by go cienił, gdyby nie uprzykrzał mu egzystencji. Czasami Potterowi zdawało się, że Larry robi to specjalnie. Dlatego też jednego wieczoru posadził psa w kartonowym pudle i usiadł na przeciwko niego, świecąc mu różdżką po oczach i mówiąc przy tym frazę 'wiem, że jesteś animagiem'.

Nienawidził też mugolskich przejść dla pieszych, słodkiej herbaty, jednego odcienia koloru żółtego i tego frajera, który poszedł na sylwestra z Lily. Pierwszego stycznia jednak James odblokował nową pozycję na tej liście.

Budzenie się rano w swoim łóżku obok Regulusa.

Zaczęło się niewinnie; Potter obudził się i  przeciągnął, następnie odwrócił w stronę ściany. Centymetry od jego twarzy znalazła się twarz ślizgona i nieważne jak bardzo by się wypierał, w pierwszej chwili widok ten mu się podobał. Trzeba było przyznać, Blackowie mieli dobre geny, jeśli chodziło o urodę. Poza tym, Młody wyglądał tak cholernie niewinnie kiedy spał... Zupełnie inaczej, niż zawsze. Włosy (znów znacznie za długie, James ponownie będzie musiał je podciąć) opadały mu przez pół twarzy. Widać było na pierwszy rzut oka, że kiedy kładł się spać, musiał być naprawdę zmęczony. I oczywiście, tak jak i od samego Rogacza, zapewne z sąsiedniego miasto dało się wyczuć od niego ognistą.

Skacowana głowa Jamesa nie oszczędzała go i gdy tylko gwałtownie się podniósł, musiał upaść znów na łóżko. Gapił się w młodszego chłopaka wielkimi oczami. Jak mógł być takim idiotą? Dopiero wtedy docierało do niego, co tak naprawdę się stało. Zdecydowanie nie tak miał rozpocząć ten rok.

Niedługo później obudził się drugi zainteresowany. Odwrócił się na plecy, przetarł twarz dłońmi i westchnął patrząc w sufit. W przeciwieństwie do Rogacza, wcale nie wyglądał na zszokowanego. Bardziej na zawiedzionego swoim zachowaniem. Czyli musiał pamiętać wszystko. Przykrył się trochę bardziej kocem i poprawił włosy.

- I tak widziałem więcej, niż bym chciał. - James przewrócił oczami i spojrzał Blackowi w oczy. Chłopak tylko jeszcze wyżej podciągnął koc i odwrócił się w stronę Pottera.

- Zamknij się i siedź cicho, dobrze? Ja to bardzo przeżywam... Kurwa, ja cię nawet nie lubię...

- No co ty nie powiesz... Jak Syriusz się dowie to mamy przejebane!

Młody westchnął i ponownie przetarł twarz dłońmi. Wtedy znów spojrzał na Jamesa.

- Nie dowie się. Udawajmy, że to się nigdy nie wydarzyło.

Ale żaden z nich nie chciał tego udawać. Bo choć nigdy by tego nie przyznali, było im razem naprawdę dobrze.

Tylko, że James nie był przecież gejem. Od zawsze podobała mu się Lily i nigdy nawet nie patrzył na żadnego chłopca w taki sposób. Potter był normalny i nigdy nawet przez myśl by mu nie przeszło, żeby być z innym chłopakiem. Interesował się zawsze dziewczynami, a to, co wydarzyło się między nim, a Regulusem, to zwykły, pijacki błąd. Pomyłka, jednorazowa sytuacja. Bo James Potter nie był gejem.

- Nikomu nie mów. Absolutnie nikomu.

Młodszy skinął głową i usiadł, ubierając się (czuł się wyjątkowo nieswojo nawet pomimo faktu, że Potter i tak widział już wszystko) i próbując ułożyć roztrzepane włosy. Oboje po chwili wstali i ogarnęli się chociaż trochę, nie chcąc budzić podejrzeń rodziców Rogacza. Choć mieli udawać, że nic się nie wydarzyło, żaden z nich nie szczędził sarkastycznych komentarzy na ten temat. Regulus, w przypływie zrezygnowania, sięgnął pod łóżko Jamesa, gdzie wiedział, że znajduje się awaryjna butelka ognistej i napił się.

- Czy ty właśnie zapijasz kaca? - Potter uniósł brew, w lekkim niedowierzaniu, że chłopak byłby aż tak głupi.

- Nie. Zapijam fakt, że z tobą spałem - odpowiedział młodszy, po czym wzruszył ramionami i odłożył butelkę.

Oboje wyglądali nie najlepiej. To nic dziwnego - poprzedniej nocy przesadzili i nie dało się tego ukryć.

I tak szybko, jak Black opuścił dom Potterów, tak szybko Potter chwycił za słuchawkę telefonu.

- Remus, błagam... Przyjdź do mnie... Ja zjebałem, ja cholernie zjebałem... - mówił, a głos mu się łamał. Koniec końców, Rogacz bał się, że może jednak nie jest aż tak normalny, jak mu się zdawało.

***

Remus Lupin, zapijający stres związany z nadchodzącą pełnią, rozpoczął nowy rok dość spokojnie, jedząc frytki i popijając szampana. Siedział na podłodze i niezbyt przejmował się otaczającym go światem. Trochę potańczył, załapał się nawet (zmuszony przez Dorcas) na śpiewanie piosenki Davida Bowiego. Nie pamiętał której, bo był troszkę zbyt pijany, by zapamiętać słowa. Ale wiedział, że coś śpiewał, więc nie było z nim wcale tak źle.

O normalnej godzinie, bo między piątą a szóstą, on i Syriusz wrócili do domu. Poszli spać jak poprawni obywatele i nie mieli zamiaru wstawać aż do godziny szóstej kolejnego dnia. Żaden z nich nie spodziewał się, że przerwie im to Potter.

Po wyszeptaniu kilku przekleństw i wyczołganiu się z łóżka, Lupin wyszedł ze swojego pokoju i przemknął przez korytarz, którego ściany pokryte były tapetą w kwiatki. Nienawidził tej tapety.

Podniósł słuchawkę i wymamrotał zirytowane 'halo', po czym zmierzył się ze spanikowanym głosem Jamesa. W pierwszej chwili się przestraszył. Przetarł twarz dłońmi i westchnął. Nie miał wyboru, musiał się ogarnął i leźć do przyjaciela.

Zostawił Syriuszowi kartkę, że wychodzi, a następnie ubrał się w coś bardziej przyzwoitego niż pogniecione ciuchy z poprzedniej nocy i wyszedł, kierując się do domu Potterów.

___________________________________________

...

Nie lubię września.

Nienawidzę września.

Ja mam już dooooość.

Twój Zapach Mnie Leczy ¦ 𝚆𝚘𝚕𝚏𝚜𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz