LXI

190 16 1
                                    

I właśnie tak się stało - już następnego dnia, około godziny jedenastej czterdzieści siedem, Lupin słyszał pukanie do drzwi. Był to niezwykle pochmurny dzień, za oknem całkowicie szaro, dużo mgły, a gdy otworzyło się okno, jedynym dźwiękiem słyszalnym w całym domu był deszcz. Ten intensywny, uderzający o chodnik deszcz. Remus, siedzący sobie wygodnie w środku, wysnuwał teorię, że wyjście w takiej pogodzie na zewnątrz musiało nawet boleć.

I gdyby nie to, że akurat przechodził obok frontowych drzwi swojego domu, by otworzyć sobie kolejne opakowanie ciastek, prawdopodobnie nawet by tego pukania do drzwi nie usłyszał. Podbiegł do okna w kuchni i je otworzył, a następnie przez nie wyjrzał. Syriusz stał przed jego drzwiami, cały przemoczony, czekając, aż ktoś mu otworzy. Lupin rozejrzał się po kuchni i chwycił za jedno winogrono, rzucając nim w Blacka. Chłopak tylko zamknął oczy i westchnął, po chwili znów je otwierając.

- Luniek, błagam, otwórz drzwi.

A Lupin tylko usiadł sobie na blacie przy oknie, zajadając się winogronem. Miał przy tej całej sytuacji naprawdę wiele zabawy.

- Nie ma opcji, kochaniutki. Nie wpuszcza się mokrych psów do domu.

Black ponownie westchnął we frustracji. Zamknął oczy, by nie leciał mu już do nich deszcz.

- Remus. Błagam, ja naprawdę chcę po prostu przeprosić! Nie musisz wybaczać, ale na Merlina, chociaż mnie wysłuchaj!

A Lupin jedynie rzucił w niego kolejnym winogronem, trafiając celnie w głowę.

- Nie.

Black westchnął ciężko i zaczął odchodzić. Lupin zszedł z blatu i triumfalnie się uśmiechnął. Był dumny, że nie dał się tak łatwo przekonać. Odwrócił się więc w stronę szafki na ścianie, szukając w niej ciastek.

- Świetnie, że nauczyłeś się zamykać drzwi, ale naucz się jeszcze zamykać okno w swoim pokoju. - Ten głos należał do Syriusza, a Lunatyk aż podskoczył i szybko się obrócił. Patrzył na niego przez moment w szoku.

- Ty! - Wskazał na niego palcem. - To włamanie, dzwonię na policję! - Oczywiście nie chciał naprawdę tego zrobić, ale kłótnia z Łapą sprawiała mu dziwną satysfakcję. Zaczął więc kierować się w stronę telefonu, ale Syriusz stanął mu na drodze.

- Nigdzie nie dzwonisz, małolacie! - Na te słowa oczy Lunatyka się rozszerzyły. Prychnął.

- 'Małolacie'?! Ach tak, bo myślisz, że jeśli jesteś o pół roku starszy, to nagle stajesz się mądrzejszy i masz władzę. O nie, nie, nie, kochaniutki, tak się nie będziemy bawić! Przychodzisz tutaj, brudzisz mi dom i po tym wszystkim jeszcze mnie wyzywasz od małolatów! No to już jest totalne przegięcie! Tak się nie będziemy bawić!

Lupin sam nie wiedział, czy faktycznie jest aż tak zdenerwowany, czy robi to wszystko dla czystej rozrywki, ale obrażanie chłopaka sprawiało mu wiele frajdy. Zwłaszcza po tym, co Black ostatnio zrobił. Musiał się jakoś wyżyć.

Chciał nawet powiedzieć coś więcej, ale nie zdążył, bo poczuł wilgotne dłonie Syriusza na tyle swojej szyi i jego miękkie usta na swoich. Cholera, jak bardzo on chciał mu w tamtej chwili wybaczyć i kontynuować, ale jego honor solidnie mu zabraniał, więc oderwał się od Blacka.

- Wydaje mi się, że chciałeś przepraszać - rzucił podejrzanie spokojnie, ale patrzył na Łapę z przymróżonymi oczami, jakby chcąc mu pokazać, gdzie jego miejsce. - No dalej, tłumacz się!

Black tylko spojrzał w dół i zaczął bawić się sygnetami na swoich dłoniach.

- No bo... Jestem idiotą, okej? Zwaliłem sprawę kompletnie i nie mam żadnego usprawiedliwienia. Po prostu, nie zapanowałem nad emocjami, ale to tylko moja wina. Błagam, nie każ mi już więcej stać na deszczu!

W odpowiedzi otrzymał jedynie oceniające spojrzenie swojego chłopaka. Lupin nadal nie był przekonany.

- Remus, ty mały draniu, miej litość! - Dźgnął go palcem w czoło, a Lunatyk zmarszczył w irytacji brwi i zrobił krok w tył. - Nie bądź takiiii...

Podszedł o krok bliżej i owinął swoje ręce wokół chłopaka, zbliżając się na niebezpieczną odległość do jego szyi. Lupin długo ze sobą walczył, ale ostatecznie odepchnął twarz Blacka dłonią.

- Śmierdzisz mokrym psem! Idź sobie!

Syriusz oparł czoło na jego ramieniu.

- Ach tak? Czyli już mi wybaczasz? - zapytał, chichocząc przy tym jak dziecko. Lupin spojrzał na niego groźnie. - Zabiorę cię na gorącą czekoladę. Wiesz, jak randka!

Ten tylko dźgnął go delikatnie palcem w brzuch.

- Najpierw się umyj, idioto.

Popchnął go lekko, a Łapa zaczął prawie skakać ze szczęścia, kierując się do łazienki Lupina, który jedynie przewrócił oczami. Pokierował się do swojej szafy, by pożyczyć chłopakowi swoje ubrania (te Blacka były całkowicie przemoczone) i zdał sobie sprawę, że nie do końca ma jak mu je dać. Postanowił więc zrobić najlogiczniejszą - przynajmniej według siebie - rzecz. Zapukał do drzwi.

- Mogę wejść? Przyniosłem ci ciuchy. Nie będę patrzeć.

- Jasne, wchodź!

Lupin wszedł, odłożył ubrania na półkę i został mimowolnie wciągnięty pod prysznic. Wydał też z siebie dziwny dźwięk, łaczący w sobie pisk i krzyk. Zacisnął powieki, próbując walczyć ze śmiejącym się Blackiem.

- PUSZCZAJ! - zawołał, rzucając się, ale Syriusz mocno trzymał jego ręce.

- Uspokój się, nie mam złych zamiarów! - zaczął, próbując chłopaka jakoś uspokoić. - Chcę ci tylko pokazać mój nowy tatuaż!

- Jasne! Bo nie mogłeś tego zrobić w lepszych okolicznościach! - wydzierał się na niego, oczy cały czas zaciśnięte. Jego ubrania coraz bardziej nasiąkały wodą, co frustrowało go jeszcze bardziej. - Co ty sobie człowieku wyobrażasz?!

-Ciii! - Black uciszył go dłonią. - Uspokój się, ostatni raz ci mówię! Chcę ci tylko pokazać ten jebany tatuaż!

Remus, niezwykle wkurzony, westchnął głośno i uniósł głowę w górę i otworzył oczy, gapiąc się w sufit.

- Nie będę patrzeć. Nie ma opcji.

- Frajer jesteś i tyle. - Łapa się zaśmiał i położył swoje dłonie na twarzy Lupina, przyciągają co bliżej i składając na jego ustach krótki pocałunek, żeby ten przestał marudzić. Lunatyk faktycznie trochę się uspokoił i przewrócił oczami, a jego chłopak, szczerząc się, uniósł swoją dłoń przed jego twarzą, pokazując mu mały księżyc na swoim nadgarstku. Lupin uniósł brwi. - Zanim coś powiesz, myślałem o tobie, kiedy to tatuowałem. Aż dziwne, że przez tydzień tego nie zauważyłeś.

- Nie patrzę ci się co chwilę na twoje nadgarstki. To byłoby dziwne. - W tamtej chwili znalazł swoją idealną okazję na wykorzystanie sarkastycznej odzywki. - Tak samo, jak dziwne jest zaciąganie ludzi wbrew ich woli pod przysznic w mrocznych celach.

Syriusz tylko się uśmiechnął i przewrócił oczami.

- Nie próbuj udawać, że ci się nie podoba. - Pocałował Lupina ponownie. - Poza tym, powinieneś się pozbyć tych ubrań. Są mokre, jeszcze się przeziębisz...

A Lunatyk? Lunatyk nie protestował.
___________________________________________

Jeżeli myśleliście, że ja to napiszę, to byliście w błędzie.

Tak, tak, jeszcze żyję!

Ten rozdział trochę krótszy, ale pracuję już powoli nad kolejnym. Jeżeli będę mieć wystarczająco chęci, to może uda mi się go wstawić jeszcze w tym tygodniu.

Dziękuję też za waszą cierpliwość <3

Miłego dnia i do zobaczenia!

Twój Zapach Mnie Leczy ¦ 𝚆𝚘𝚕𝚏𝚜𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz