XXVI

695 68 22
                                    

Gdy tylko pociąg ruszył z miejsca Remus stwierdził, że ten rok był najbardziej wyniszczający w całym jego życiu i potrzebuje odpoczynku. Usiadł obok Petera i otworzył książkę. Chłopak szybko mu ją zabrał i zamknął, co Lupina zdezorientowało do tego stopnia, że obrócił się nawet w przeciwną stronę, gdzie siedział Syriusz. Przestrzeń między ich twarzami była niezwykle mała, ale Lunatyk szybko znów odwrócił się do Pettigrewa, który to zabrał mu jego własność.

- Dziś nie czytasz. - Wzruszył ramionami i schował książkę przyjaciela z powrotem do jego torby. Remus jednak czuł, że jego udział w podróży nie będzie tak aktywny, jak zazwyczaj. Położył głowę na ramieniu Glizdogona i zamknął oczy.

- Ja chcę już do domu.

Huncwoci uśmiechnęli się wszyscy promiennie, by później skończyć to grupowym przytulasem. Cała podróż była tak krótka, jak zawsze, a na peronie bardzo nie chcieli się rozstawać. James i Syriusz nie musieli - Łapa często mówił, że od kiedy mieszka u Potterów stał się bardziej jak ich syn niż ich biologiczny syn. Rogacz wtedy bił go zawsze po głowie i mówił, że rodzice kochają ich równo. Gdy to nie działało na przyjaciela, uświadamiał mu, że jest jedynie adoptowany.

- Mnie przynajmniej chcieli - rzucił Black, gdy szli już na mugolskiej stronie peronu. - Wszyscy wiemy, że byłeś wpadką.

- Nie powiedziałbym, że cię chcieli. Sam przyszedłeś, przybłędo - odpowiedział James, a po chwili zatrzymał się i dodał:

- I nie jestem wpadką, tępy chuju.

Remus jedynie przewrócił oczami i przytulił ich na pożegnanie. W ten sposób wrócił do domu, a minął prawie rok od momentu, gdy zaczął kwestionować każdy swój ruch.

Rodzice ciepło go przywitali i wypytywali o wszystko, co działo się w szkole. Remus dużo im nakłamał - opowiadał o tym, jak świetnie czuł się tego roku oraz jak wiele planów udało mu się spełnić. Oni mu wierzyli, w przeciwieństwie do Syriusza, o czym Lupin nie miał pojęcia.

A Syriusz nie chciał się z nikim podzielić swoimi obserwacjami. Chciał załatwić wszystko sam, więdząc, że jeśli powie wszystkim Huncwotom, oni nie będą chcieli robić tego bez wiedzy Remusa, a ten ostatecznie nic Blackowi nie powie. Starał się być dla niego bardziej otwartym, ale było to trudne w sytuacji, gdy to Lunatyk zamykał się na wszystkich.

Remus nie miał też pojęcia, co czuje. Utknął między tą dziwną pustką, którą czuł wcześniej, a nowym uczuciem przygnębienia, którego nie mógł znaleźć przyczyny. W tej chwili wiedział, że choć wcześniej nie wierzył w możliwość czucia się pustym i smutnym naraz, to w tej chwili go to dotykało.

Przez kilka pierwszysz dni wakacji tylko o tym myślał. Był tym zajęty do tego stopnia, że zapomniał o postępującej wojnie. Życie jednak postanowiło mu o tym szybko przypomnieć.

Leżał wtedy na łóżku i przeglądał stare zdjęcia, gdy do jego okna zastukała sowa. Dobrze wiedział, do kogo należała - była to sowa jego przyjaciółki, Lily Evans. Nie miał pojęcia, po co miałaby do niego pisać, ale szybko podszedł i wpuścił zwierzę do środka. Odebrał mu list i otworzył go ostrożnie.

Remus nie wiedział, co tak ważnego mogło się stać, ale zgodnie z prośbą rudej już następnego dnia pojawił się w jej domu. Otworzyła mu wyższa dziewczyna o ciemnych włosach, jej wyraz twarzy był znudzony i z pewnością nie była to Lily Evans. Ale Lupin wiedział, że to jej siostra.

Petunia przewróciła oczami i po długiej, widocznej walce wewnętrznej wpuściła chłopaka do środka. Przywitał się z nią, ale ona nie odpowiedziała mu słowem. Wiedział, jak bardzo nienawidziła przyjaciół siostry.

Lupin wszedł powoli do domu Evansów i gdy tylko przekroczył próg przywitała go uśmiechnięta mama przyjaciółki. Znała go już, a on znał ją, więc grzecznie z nią chwilę porozmawiał i ruszył do pokoju rudej. Zapukał do jej drzwi i usłyszawszy 'proszę' wszedł do środka.

Lily siedziała w ciszy i chyba ocierała łzy, ale Lupin nie mógł stwierdzić, czy na pewno, ani tym bardziej dlaczego. Podszedł do niej tylko i przytulił ją.

- Co się stało? - spytał cicho, wciąż z głową na jej ramieniu, głaszcząc ją lekko po plecach.

- Sophia Foster nie żyje - mruknęła cicho pociągając nosem. I choć Remus początkowo nie wiedział, kim jest dziewczyna, Lily szybko mu wytłumaczyła. - Chodziła z nami na zajęcia dodatkowe, obrona przed czarną magią. Znałyśmy się trochę.

Teraz właśnie Remus zrozumiał. Sophia Foster to obiekt westchnień dziewczyny, z którą rozmawiał na przyjęciu. Nie wyobrażał sobie nawet jak okropnie musi się ona czuć. Uścisnął przyjaciółkę mocniej i sam wypuścił z oczu kilka łez. Wiedział jedno - ich życia już nigdy nie będą takie same, a wszyscy ich przyjaciele zaczną umierać. Takie rzeczy nie przychodziły samotnie, niosły za sobą wiele smutków.

Wieczorem Remus wrócił do domu i postanowił, że mimo, iż nie miał ostatnio depresyjnych myśli, wynik miał być jeden. Umrze, pytanie tylko, czy zabiją go śmierciożercy, czy sam to zrobi.

Twój Zapach Mnie Leczy ¦ 𝚆𝚘𝚕𝚏𝚜𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz