LX

232 21 7
                                    

- Otwórz to cholerne okno!

Regulus, widząc dłoń, która oczywiście musiała należeć do Syriusza (bo nikt normalny nie nosił aż tylu sygnetów), spanikował i jego pierwszym odruchowym czynem było otworzenie okna. Nie był to wcale przemyślany przez niego ruch, ale zbyt wiele było w nim wtedy emocji, by mógł myśleć sensownie. Cały się trząsł i nie mógł równo oddychać, bo wiedział, że w ciągu następnych kilku minut prawdopodobnie straci jedyną osobę, której tak naprawdę na nim zależy.

Syriusz, który wspiął się już po parapecie i zdążył wejść do środka, wyglądał fatalnie. Młodszy podejrzewał, że musiało stać się coś naprawdę złego. Oczy Łapy były zaczerwienione i zaszklone, a jego włosy tak roztrzepane, jakby przez całą drogę biegł (co było raczej niemożliwe ze względu na odległość, ale najwyraźniej dla Huncwotów nie ma rzeczy niemożliwych). Zrobił coś głupiego, Reg to czuł. Wiedział też, że to będzie najtrudniejsza rozmowa w jego życiu.

Zatem czekał, aż zdenerwowany Syriusz coś powie. Ale on nie miał zamiaru powiedzieć niczego, bo cisza między nimi bolała ślizgona dużo bardziej niż najgorsze słowa. Stali więc, niemo wpatrzeni w siebie nawzajem, przekazując sobie nawzajem wzrokiem najbardziej nienawistne i przykre emocje, na jakie tylko było ich stać.

- Wytłumacz mi - w końcu odezwał się Syriusz, następnie patrząc w dół. - Dlaczego ty to kurwa zrobiłeś?

Było widać, że cała ta sytuacja odebrała pewną część jego osobowości. Zwyczajnie brakowało mu słów. Trochę tak, jakby cała jego miłość do brata wyparowała, gdy tylko wszedł do pokoju.

Regulus bał się tego pytania. On zwyczajnie nie potrafił na nie odpowiedzieć. Czy mógł się postawić rodzinie i tego nie robić? Oczywiście, że tak! Ale równie oczywiście tego nie zrobił, zawodząc tym jedyną osobę, na której mu tak naprawdę zależy. Był na siebie wściekły, ale przede wszystkim było mu przykro, że od tamtego dnia przez wszystko będzie już musiał przechodzić sam.

Młody milczał, co jeszcze bardziej sfrustrowało Łapę. Podszedł do niego i złapał go za kołnierz koszulki.

- Dlaczego?!

Regulus westchnął i spojrzał w dół. Jego również zaczął wypełniać gniew.

- Bo ciebie tu nie było! Nie było cię tutaj, a powinieneś być! Jasne, oczywiście, jak zwykle uciekłeś przed jakąkolwiek odpowiedzialnością!

Zakrył swoje usta w szoku, nie miał tego mówić. Syriusz też zamilkł i jego dłoń powoli luzowała swój uścisk na koszulce brata, bo wcale się takiej odpowiedzi nie spodziewał. Patrzyli na siebie ponownie w ciszy, aż nagle Łapa odwrócił się i wyszedł przez okno. Regulus próbował go co prawda jeszcze przez chwilę zatrzymać, ale nie zdążył. Starszy już dawno biegł w nieznanym mu kierunku.

I po kilkudziesięciu metrach biegu Black zrozumiał, że tamtego dnia zranił przynajmniej cztery osoby.

A Remus? Remus w tym czasie siedział na podłodze i pił ciepłą herbatę, jakby ta była eliksirem na złamane serce. Gapił się głupio w telewizor, który wyświetlał wtedy sitcom 'The Goodies', Lupinowi jednak wcale nie było do śmiechu. Jamesa i Petera już tam nie było - bardzo chcieli zostać, ale Lunatyk uznał, że jego rodzice i tak powinni niedługo wrócić, więc wolałby zostać sam. Bardzo bali się tego wyboru, ale ostatecznie się zgodzili. A państwa Lupin nadal nie było.

Usłyszał pukanie do drzwi. Z góry założył, że musiał to być Syriusz.

- Idź sobie!

Jego nieoczekiwany gość nacisnął lekko na klamkę drzwi, których Remus znowu nie zamknął, i wystawił głowę, by móc się z nim jakoś porozumieć.

Twój Zapach Mnie Leczy ¦ 𝚆𝚘𝚕𝚏𝚜𝚝𝚊𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz