Erwin pov
Jechałem zentorno na spotkanie w zakonie, trochę przekroczyłem prędkość dozwolona.. no dobra nie trochę a bardzo.
Przez co usłyszałem syreny policyjne za mną. Westchnąłem i zjechałem na pobocze.
Zgasiłem silnik i uchyliłem szybę, czekając aż przyjdzie do mnie funkcjonariusz aby przeprowadzić kontrolę.
-Dzień dobry obywatelu, Gregory Monthana numer odznaki 05, czy zna pan powód zatrzymania?- spytał.
-Witam panie Monthana. Myślę że to przez mój dzisiejszy zajebisty wygląd..- wyszczerzyłem się.
-Otóż nie. Jechał pan z prędkością 140 mil w terenie zabudowanym. Poproszę prawo jazdy, dowód rejestracyjny pojazdu.
Podałem mu dokumenty. Policjant wsiadł do radiowozu po chwili wracając.
-Miał pan parę mandatów dlatego dzisiaj będę zmuszony nałożyć na pana mandat w wysokości 500 dolarów za brawurową jazdę.- powiedział.
-No ale Gregory.. nie bądź taki. Spieszę się.. może chociaż trochę niższy?- spytałem ze świecącymi oczami.
-Dobrze, 300 dolarów odpowiada?- spytał.
-No i teraz możemy rozmawiać Grzesiu.. -rzekłem i podpisałem mandat.- to co w ramach tak miłego zachowania zapraszam na kawę..- uśmiechnąłem się.
-Um.. myślę że to nieodpowiednia propozycja. Jestem na służbie.- odparł.
-Panie Monthana.. no proszę nie daj się namawiać.. Dałbyś mi swój numer, napiszę i spotkamy się jak skończysz pracę..- mrugnąłem do niego.
Podał mi swoją wizytówkę wahając się.
-Dziękuję, w takim razie do zobaczenia. Napiszę do pana niedługo..- wyszerzyłem się.
-Jasne, do widzenia. Ostrożniej na drodzę. Będzie mógł pan odjechać gdy wyłączymy sygnalizację świetlną.- powiedział zmieszany i odszedł.
Ma w sobie coś integrującego.. Muszę to przyznać..
Zaczekałem aż odjadą i ruszyłem w kierunku zakonu.
***
-Tak w ogóle to Will przyjeżdża do miasta!- powiedział Carbo na spotkaniu.
Will to stary znajomy z innego miejsca. Może czasem nam pomagał ale lubił wplątywać się w różne szemrane sprawy. Potem przez to obrywał. Podpadł wielu osobom. Nam jakoś nie szczególnie. Wydaję się spoko gościem.
-To spoko, może dogadam się z nim aby rozprowadzał dla nas kodę tak jak w tamtym mieście?- spytałem.
-No w sumie można by było. Zadzwonię do niego i umowie cię z nim na spotkanie dzisiaj wieczorem.. Dam ci znać o której i gdzie okej?- spytał Carbonara.
-Jasne, to ja będę leciał. Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę.- rzekłem i zebrałem swoje rzeczy wychodząc z zakrystii.
Wsiadłem do samochodu i wyjąłem telefon zapisując numer który dzisiaj dostałem od szefa policji.
Weszłem w nowy kontakt i wysłałem na niego SMS:
"Cześć tutaj Pastor, Erwin Knuckles. Co z naszym spotkaniem? O której kończysz pracę?"
Ruszyłem w kierunku Burgershota czekając na odpowiedź.
Gdy zatrzymałem się na parkingu przed lokalem usłyszałem dźwięk przechodzącej wiadomości.
CZYTASZ
I'm Alone ~ Morwin
Fanfiction"-W co ty się wplątałeś? Dlaczego to robisz?- spytał. -Co robię? -Okradasz banki, kasetki, samochody. Do tej pory mało ci udowodniono. Ale przyjdzie taki czas że cię złapią. Naprawdę chcesz tak żyć?- spytał zdenerwowany. -A co ci tak na mnie zależ...