6

3.1K 189 64
                                    

Erwin pov

-To nie mój nóż! Ile razy mam wam to powtarzać?! Nikogo nie zabiłem!- krzyknąłem sfrustrowany że poraz kolejny pytają o narzędzie skąd się u mnie wzięło i dlaczego jest na nim krew Will'a..

-To jak wyjaśnisz że był u ciebie w mieszkaniu? Wyczarował się?- spytał Rift.

-Ktoś mnie wrabia! Nie bylo go tam wcześniej! Zresztą nawet nie ma na nim moich odcisków palców!- rzekłem.

-Twoje alibi niby się zgadza z wersją Monthany.. Ale coś ci nie wierzę, po co się spotkaliście? I dlaczego tak wcześnie? Przecież to nie ma sensu.- mówił.

Westchnąłem głęboko zastanawiając się co zrobić aby się wybronić a zarazem nie zdradzić prawdy..

Żadne wyjście nie przychodziło mi do głowy.

-Okej! Powiem prawdę! Ale chcę rozmawiać tylko z Capelą..- powiedziałem zrezygnowany wiedząc że muszę się złamać.

-Wyjdźcie panowie jak skończymy to was zawołałam..- odparł siwo włosy.

Wszyscy funkcjonariusze wyszli z pomieszczenia zostałem sam z 02.

-Mów.- powiedział.

-Chcę oświadczenia że to co teraz powiem nie zostanie wydane nikomu z poza tej sali..- zacząłem.

Mężczyzna po chwili zastanowienia wziął kartkę papieru i napisał na niej oświadczenie podpisując się swoim podpisem.

-Zaczynasz mówić?- spytał.

-Skłamałem z moim alibi.. Kazałem Monthanie skłamać. Zagroziłem mu że jeśli nie powie jak mu każe to go zabije..

-To gdzie wtedy byłeś?- spytał zaciekawiony.

-W szpitalu..- westchnąłem ciężko przełykając ślinę. -Miałem kontrolne badania.. Byłem u Roberta Devisa.. możesz go spytać.

-W jakim celu?- spytał zaintrygowany.

-Bo.. Kurwa Capela..- zawahałem się przez chwilę. Wzięłam głęboki oddech i dodałem- Ja umieram.

Mężczyzna patrzył na mnie zaskoczony przez dłuższą chwilę. Po chwili wybuchnął śmiechem.

-No chyba sobie jaja robisz..-mówił przez śmiech jednak gdy zobaczył że siedzę poważny ze spuszczonym wzrokiem uspokoił się.- Kurwa ty mówisz poważnie?! Jak to?

-Ja.. nie wiem było dobrze gdy tamtego fatalnego dnia nie zemdlałem.. Jakiś medyk mnie znalazł i kazał się zgłosić na badania. Gdy na nie poszedłem okazało się że mam chore nerki. Zostało mi max 3 miesiące..

-Z leczeniem? Nie ma czegoś takiego jak przeszczep?- spytał marszcząc brwi.

-Mam wyjebane w leczenie.. nie mam ochoty się męczyć. I tak w końcu umrę. Prędzej czy później.. Zresztą są na to bardzo niskie szansę. - rzekłem.

-Powiedziałeś innym?- spytał Capela ze współczuciem w oczach.

Nienawidziłem tego uczucia. Jest bez sensu.

-Nie, po co? Może zginę w jakieś strzelaninie albo ktoś mnie wcześniej zabije?- mówiłem obojętnie.

-Czyli tego dnia byłeś na wizycie kontrolnej?- spytał ignorując moje wcześniejsze słowa.

Przytaknąłem tylko lekko głową.

-Choroba rozwija się szybciej. Leki już prawie nic nie dają.. A lekarz powiedział że jeśli w ogóle znajdzie się ktoś kto może udzielić swojej nerki to jest niska szansa na przyjęcie się jej..- zacisnąłem pięści.

I'm Alone ~ MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz