Erwin pov
Następnego dnia mogłem już wyjść ze szpitala. Stałem przed budynkiem paląc papierosa i czekając aż ktoś po mnie podjedzie.
Po niecałych 10 minutach pod szpitalem stanął radiowóz. Zdziwiłem się trochę..
Z pojazdu wysiadł Gregory. Zamknął go i ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Chyba mnie nie zauważył.
-Cześć Monthana!- odezwałem się dając mu znać o swojej obecność.
Odwrócił się gwałtownie i na mnie spojrzał.
-O! Myślałem że jeszcze jesteś w środku. Jak się czujesz?- spytał podchodząc w moim kierunku.
-Jest w porządku, gdyby nie ty to raczej byłoby gorzej.- uśmiechnąłem się.
-Skoro dostałeś wypis to czemu dalej tu stoisz?- spytał marszcząc brwi.
-Wiesz co czekam aż podjedzie po mnie.... W sumie nawet nie wiem kto.- parsknąłem.
-Odwieźć cię?- spytał.
-Um.. Jasne..- zawahałem się.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i napisałem Carbonarze żeby jednak nikt nie przyjeżdżał.
Wsiedliśmy do radiowozu i ruszyliśmy w ciszy..
Moje myśli krążyły wokół Gregorego.. Nie mogłem tak po prostu wybić go sobie z głowy.
-Czemu jesteś taki zamyślony? Coś się stało?- spytał.
-Um.. nie, nic się nie stało.. - rzekłem.
-Powiesz mi kto ci to zrobił? - spytał.
-Nie wiem.. nie znam ich. Widziałem ich pierwszy raz na oczy..
-Okej..- westchnął i milczał.
-Przepraszam, że cię w to wciągnąłem.. Pewnie nie miałeś w planach ratowania jakiegoś zjeba.- wymamrotałem przerywając ciszę.
-Może i w planach nie miałem, ale cieszę się że pomogłem..- zatrzymał się gwałtownie i na mnie spojrzał- Erwin co gdybyś do mnie nie dotarł, albo gdyby nie było mnie na komendzie? Mogłeś tam umrzeć!
-Przepraszam..- powiedziałem te słowo drugi raz podczas jednej rozmowy co było dla mnie wyczynem.
-W co ty się wplątałeś? Dlaczego to robisz?- spytał.
-Co robię?
-Okradasz banki, kasetki, samochody. Do tej pory mało ci udowodniono. Ale przyjdzie taki czas że cię złapią. Naprawdę chcesz tak żyć?- spytał zdenerwowany.
-A co ci tak na mnie zależy? Jestem jednym z milionów przestępców. Nie zmienisz każdego rozmawiając z nim.- prychnąłem.
-Jak sobie chcesz! Tylko nie przychodź do mnie o pomoc.- warknął.
Resztę drogi do mojego mieszkania spędziliśmy w niezręcznej ciszy.
Gdy wysiadałem z samochodu spojrzałem przelotnie na niego, ale on nie zaszczycił mnie swoim wzorkiem.
-Dziękuję.. do zobaczenia Monthana.- westchnąłem i ruszyłem do budynku.
***
-Mamy trop tych motocyklistów!- powiedział Kui.-Co z nimi? Wiadomo coś na temat Will'a?- spytał Carbonara.
-Widzieli ich przy dokach ale szybko się z tamtąd ulotnili.. Podejrzewamy że będą gdzieś w mieście. A o Will'u cisza..
CZYTASZ
I'm Alone ~ Morwin
Fanfiction"-W co ty się wplątałeś? Dlaczego to robisz?- spytał. -Co robię? -Okradasz banki, kasetki, samochody. Do tej pory mało ci udowodniono. Ale przyjdzie taki czas że cię złapią. Naprawdę chcesz tak żyć?- spytał zdenerwowany. -A co ci tak na mnie zależ...