4

3.4K 212 69
                                    

Erwin pov

Następnego dnia mogłem już wyjść ze szpitala. Stałem przed budynkiem paląc papierosa i czekając aż ktoś po mnie podjedzie.

Po niecałych 10 minutach pod szpitalem stanął radiowóz. Zdziwiłem się trochę..

Z pojazdu wysiadł Gregory. Zamknął go i ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Chyba mnie nie zauważył.

-Cześć Monthana!- odezwałem się dając mu znać o swojej obecność.

Odwrócił się gwałtownie i na mnie spojrzał.

-O! Myślałem że jeszcze jesteś w środku. Jak się czujesz?- spytał podchodząc w moim kierunku.

-Jest w porządku, gdyby nie ty to raczej byłoby gorzej.- uśmiechnąłem się.

-Skoro dostałeś wypis to czemu dalej tu stoisz?- spytał marszcząc brwi.

-Wiesz co czekam aż podjedzie po mnie.... W sumie nawet nie wiem kto.- parsknąłem.

-Odwieźć cię?- spytał.

-Um.. Jasne..- zawahałem się.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni i napisałem Carbonarze żeby jednak nikt nie przyjeżdżał.

Wsiedliśmy do radiowozu i ruszyliśmy w ciszy..

Moje myśli krążyły wokół Gregorego.. Nie mogłem tak po prostu wybić go sobie z głowy.

-Czemu jesteś taki zamyślony? Coś się stało?- spytał.

-Um.. nie, nic się nie stało.. - rzekłem.

-Powiesz mi kto ci to zrobił? - spytał.

-Nie wiem.. nie znam ich. Widziałem ich pierwszy raz na oczy..

-Okej..- westchnął i milczał.

-Przepraszam, że cię w to wciągnąłem.. Pewnie nie miałeś w planach ratowania jakiegoś zjeba.- wymamrotałem przerywając ciszę.

-Może i w planach nie miałem, ale cieszę się że pomogłem..- zatrzymał się gwałtownie i na mnie spojrzał- Erwin co gdybyś do mnie nie dotarł, albo gdyby nie było mnie na komendzie? Mogłeś tam umrzeć!

-Przepraszam..- powiedziałem te słowo drugi raz podczas jednej rozmowy co było dla mnie wyczynem.

-W co ty się wplątałeś? Dlaczego to robisz?- spytał.

-Co robię?

-Okradasz banki, kasetki, samochody. Do tej pory mało ci udowodniono. Ale przyjdzie taki czas że cię złapią. Naprawdę chcesz tak żyć?- spytał zdenerwowany.

-A co ci tak na mnie zależy? Jestem jednym z milionów przestępców. Nie zmienisz każdego rozmawiając z nim.- prychnąłem.

-Jak sobie chcesz! Tylko nie przychodź do mnie o pomoc.- warknął.

Resztę drogi do mojego mieszkania spędziliśmy w niezręcznej ciszy.

Gdy wysiadałem z samochodu spojrzałem przelotnie na niego, ale on nie zaszczycił mnie swoim wzorkiem.

-Dziękuję.. do zobaczenia Monthana.- westchnąłem i ruszyłem do budynku.

***
-Mamy trop tych motocyklistów!- powiedział Kui.

-Co z nimi? Wiadomo coś na temat Will'a?- spytał Carbonara.

-Widzieli ich przy dokach ale szybko się z tamtąd ulotnili.. Podejrzewamy że będą gdzieś w mieście. A o Will'u cisza..

I'm Alone ~ MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz