28

3K 194 66
                                    

Erwin pov

Patrzyłem na bruneta przerażony. Nie wiem czemu, ale po prostu panikowałem.

Ręce zaczęły mi się trząść a ja szybciej oddychać.

Poruszyłem się niespokojnie.

-Erwin..- powiedział Monthana powracając mnie na ziemię.

Patrzyłem na niego rozbieganym wzrokiem. Usłyszałem pikanie w maszynie do której byłem podłączony.

-Niech się pan uspokoij.. Nic się nie dzieje.- mówił medyk podchodząc do mnie.

Zacząłem jeszcze bardziej panikować. Odsunąłem się jak najdalej od lekarza.

-Erwin, spokojnie..- odparł Grzesiu gładząc mnie po plecach.

-To tylko lek przeciwbólowy..- rzekł blondyn.

-Nie, nie, nie! Nie chce! Zostaw mnie!- mówiłem panicznie.

Gdy blondyn podniósł rękę lekko się wzdrygnąłem odsuwając jeszcze dalej. Byłem na krańcu łóżka.

Nie mogłem złapać oddechu, moje płuca mnie kuły, a ręce całe się trzęsły.

Po mojej twarzy poleciały pierwsze łzy.

Kurwa co się ze mną dzieje?!

Próbowałem złapać oddech lecz nie przychodziło mi to dobrze. Obraz miałem rozmazany, a głosy lekarza i monthany docierały do mnie jak przez mgłę.

-Ma atak paniki, muszę go uspokoić. Podam mu lek uspokajający.- stwierdził lekarz.

-Nie, wpadnie w większą panikę..- powiedział Grzesiu.

Zbliżył się do mnie i mnie przytulił gładząc po plecach.

-No już, uspokój się.. Wdech, wydech.- mówił.

Skupiłem się na jego głosie. Po parunastu minutach oddychałem normalnie, lecz dalej byłem roztrzęsiony.

Brunet wciąż mnie obejmował gładząc uspokajająco.

A ja w końcu po jakimś czasie przestałem płakać i leżałem wtulony w niego co jakiś czas pociągając nosem.

W końcu wysłuchałem się w jego bicie serca, a moje powieki stały się ciężkie..

Zasnąłem czując się już bezpiecznie.

Monthana pov

Zerknąłem na Siwowłosego, który zasnął.
Ułożyłem go na łóżku delikatnie z niego wstając.

Byłem trochę przestraszony jego nagłym atakiem paniki. Wcześniej ich chyba nie miał..

Rozumiem go w końcu ostatnim razem jak lekarz podał mu zastrzyk został porwany.

Westchnąłem oduwając włosy z twarzy Erwina. Przykryłem go kądrą i wziąłem telefon wychodząc na korytarz.

Wybrałem numer Carbonary..

-Halo?- spytał.

-Um.. będziesz może jechał na szpital do Erwina?

-No właśnie się zbierałem.

-Muszę z tobą porozmawiać..- odparłem.

-Okej, za niedługo będę, pa.

Rozłączył się. Usiadłem na krześle czekając na makaroniarza. W końcu przyjechał, wraz z Dorianem i Sanem.

Przywitaliśmy się.

-Co z nim?- spytał.

-Śpi.. w sensie przed chwilą zasnął. Nie wiem co się stało, ale miał atak paniki..- mówiłem.

I'm Alone ~ MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz