Carbonara pov
Siedziałem wyczekując na krzesłku szpitalnym. Lekarz dalej badał Erwina.
-Ktoś powiadomił naszych?- spytał Dorian.
Wzruszyłem tylko ramionami. I przeczesałem palcami włosy.
-Tak, napisałem do Kui'a. Powiedział żeby dawać mu znać i że będą za pół godziny. Ale co z Monthaną? Mówić mu?- spytał Dawid.
-Chyba tak.- odparłem.
-Nie sądzicie że lepiej to zataić? Ostatnio się tak stresuje.. ciągle coś. Jak znowu się dowie że coś się stało Erwinowi to będzie się martwił, nie będzie spał i będzie chciał ciągle przy nim siedzieć..- odparł Dawid.
Westchnąłem tylko. Podniosłem się i wyjąłem telefon z kieszeni.
-Jak my mu o tym nie powiemy, to Capela powie.- rzekłem i wybrałem numer Monthany.
-Halo? Co tam Carbonara?
-Grzesiu jest problem.. w sensie już nie. Ale się nie denerwuj.- powiedziałem.
-Co znowu zrobiliście? Ukradliście radiolkę? Porwaliście kogoś?- spytał.
-Nie.. to nie w tym sęk. Chodzi o Erwina. Znowu..- zacząłem.
-Coś mu się stało?- spytał zmartwiony.
-Tak trochę..
-Carbonara mów co mu się stało.- powiedział stanowczo.
-Ewka weszła mu do mieszkania i mu groziła.. Chciała mu poderżnąć gardło.
-Czekaj to ta akcja gdzie kobieta została postrzelona bez rozkazu?- spytał.
-Nie wiem.. wiem że jest postrzelona ale czy bez rozkazu? Nie mam pojęcia.- odparłem.
-Kurwa.. Zaraz przyjadę.- odpowiedział i się rozłączył.
Westchnąłem chowając telefon do kieszeni. Gdy miałem usiąść z sali wyszedł lekarz.
-Dzień dobry wy jesteście rodziną pana Knucklesa?- spytał.
-Tak, co z nim?- spytał Dorian.
-Kobieta która go zaatakowała nacieła mu gardło ale przez postrzał w nią skierowany jej ręka samoistnie przeciągnęła po nim, przez co pan Knuckles ma ranę. Nie jest ona bardzo głęboka. Na szczęście nic nie zostało uszkodzone. Słyszałem też o ataku paniki, myślę że potrzebuję leków bądź pomocy psychologicznej. Czy zdarzały się wcześniej takie ataki?- spytał.
-To drugi raz.. wcześniej był porwany. Myślę że to przez to.- odparłem.
-Rozumiem w takim razie Radziłbym o konsultację.- dodał.
-Można do niego wejść?- spytał Dawidek.
-Tak, jest jeszcze nieprzytomny ale niedługo powinien się wybudzić.- uśmiechnął się i poszedł uprzednio się z nami żegnając.
Wszedłem do sali gdzie leżał Siwowłosy. Usiadłem obok niego na krześle, z drugiej strony usiadł Dorian a Dawid ustał opierając się barierki.
Spojrzałem na jego szyję na której miał teraz opatrunek.
-Czemu ona to zrobiła?- spytałem marszcząc brwi.- przecież dostali pieniądze.. mieli go już nie ruszać.
Dorian wzruszył ramionami patrząc na Erwina.
-Nie wiem, ona jest po prostu pojebana. Trzeba było ją zabić jak była okazja.- warknął.
CZYTASZ
I'm Alone ~ Morwin
Fanfiction"-W co ty się wplątałeś? Dlaczego to robisz?- spytał. -Co robię? -Okradasz banki, kasetki, samochody. Do tej pory mało ci udowodniono. Ale przyjdzie taki czas że cię złapią. Naprawdę chcesz tak żyć?- spytał zdenerwowany. -A co ci tak na mnie zależ...