34

2.9K 216 28
                                    

Carbonara pov

Siedziałem wyczekując na krzesłku szpitalnym. Lekarz dalej badał Erwina.

-Ktoś powiadomił naszych?- spytał Dorian.

Wzruszyłem tylko ramionami. I przeczesałem palcami włosy.

-Tak, napisałem do Kui'a. Powiedział żeby dawać mu znać i że będą za pół godziny. Ale co z Monthaną? Mówić mu?- spytał Dawid.

-Chyba tak.- odparłem.

-Nie sądzicie że lepiej to zataić? Ostatnio się tak stresuje.. ciągle coś. Jak znowu się dowie że coś się stało Erwinowi to będzie się martwił, nie będzie spał i będzie chciał ciągle przy nim siedzieć..- odparł Dawid.

Westchnąłem tylko. Podniosłem się i wyjąłem telefon z kieszeni.

-Jak my mu o tym nie powiemy, to Capela powie.- rzekłem i wybrałem numer Monthany.

-Halo? Co tam Carbonara?

-Grzesiu jest problem.. w sensie już nie. Ale się nie denerwuj.- powiedziałem.

-Co znowu zrobiliście? Ukradliście radiolkę? Porwaliście kogoś?- spytał.

-Nie.. to nie w tym sęk. Chodzi o Erwina. Znowu..- zacząłem.

-Coś mu się stało?- spytał zmartwiony.

-Tak trochę..

-Carbonara mów co mu się stało.- powiedział stanowczo.

-Ewka weszła mu do mieszkania i mu groziła.. Chciała mu poderżnąć gardło.

-Czekaj to ta akcja gdzie kobieta została postrzelona bez rozkazu?- spytał.

-Nie wiem.. wiem że jest postrzelona ale czy bez rozkazu? Nie mam pojęcia.- odparłem.

-Kurwa.. Zaraz przyjadę.- odpowiedział i się rozłączył.

Westchnąłem chowając telefon do kieszeni. Gdy miałem usiąść z sali wyszedł lekarz.

-Dzień dobry wy jesteście rodziną pana Knucklesa?- spytał.

-Tak, co z nim?- spytał Dorian.

-Kobieta która go zaatakowała nacieła mu gardło ale przez postrzał w nią skierowany jej ręka samoistnie przeciągnęła po nim, przez co pan Knuckles ma ranę. Nie jest ona bardzo głęboka. Na szczęście nic nie zostało uszkodzone. Słyszałem też o ataku paniki, myślę że potrzebuję leków bądź pomocy psychologicznej. Czy zdarzały się wcześniej takie ataki?- spytał.

-To drugi raz.. wcześniej był porwany. Myślę że to przez to.- odparłem.

-Rozumiem w takim razie Radziłbym o konsultację.- dodał.

-Można do niego wejść?- spytał Dawidek.

-Tak, jest jeszcze nieprzytomny ale niedługo powinien się wybudzić.- uśmiechnął się i poszedł uprzednio się z nami żegnając.

Wszedłem do sali gdzie leżał Siwowłosy. Usiadłem obok niego na krześle, z drugiej strony usiadł Dorian a Dawid ustał opierając się barierki.

Spojrzałem na jego szyję na której miał teraz opatrunek.

-Czemu ona to zrobiła?- spytałem marszcząc brwi.- przecież dostali pieniądze.. mieli go już nie ruszać.

Dorian wzruszył ramionami patrząc na Erwina.

-Nie wiem, ona jest po prostu pojebana. Trzeba było ją zabić jak była okazja.- warknął.

I'm Alone ~ MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz