Erwin pov
Do pokoju wszedł Capela po wcześniejszym zapukaniu.
-Cześć, wstałem właśnie z chciałem sprawdź czy wszystko okej? Dia prosił abyś zadzwonił do niego gdy się obudzisz.- uśmiechnął się wspierająco.
-Jest w porządku.. Mogę zadzwonić, jeśli pożyczysz mi telefonu.- odpowiedziałem.
-Trzymaj.- podał mi telefon.
Siwowłosy i brunet wyszli dając mi trochę prywatności. Dopiero gdy Gregory wstał zauważyłem że ma na sobie tylko bokserki. Wziąłem głęboki wdech i wybrałem numer Dii.
-Halo? Wstał już?- usłyszałem głos bruneta.
-Um.. Hej, to ja.- powiedziałem niepewnie.
-Jezu, nie strasz nas tak, baliśmy się że coś ci się stało.. Jak się czujesz?- spytał.
-Dobrze..- Chrząknąłem- Dia? Chciałbym z wami porozmawiać. Wyjaśnić wszystko.
-Jasne, na zakonie? Za godzinę?- spytał.
-Może być. do zobaczenia.
-Do zobaczenia, uważaj na siebie.- odpowiedział.
Uśmiechnąłem się i rozłączyłem.
Podniosłem się z łóżka i ruszyłem do kuchni. Policjanci o czymś rozmawiali, a ja podeszłem i odłożyłem telefon na stolik obok.
-Dziękuję.- rzekłem do Capeli.
-Nie ma za co.. Chcesz żebym z tobą pojechał?- spytał.
Spojrzałem niepewnie na Monthanę jakbym czekał na potwierdzenie ale brunet tylko na mnie patrzył skanując moją twarz.
-Ja.. um..
-Jedź z nim Capela.. Nie wiem o co chodzi i mam nadzieję że zdecydujesz się mi powiedzieć.- Zerknął na mnie na chwilę- Ale jeśli ty wiesz i chcesz go wspierać to to zrób. Potrzebujesz kogoś Erwin.- uśmiechnął się lekko.
Oddałem uśmiech i przytaknąłem.
-Okej, w takim razie ja się ogarnę i zaraz pojedziemy. Jeśli chcesz Grzechu to zostań. Później wrócimy..- odparł Dante.
***
Szedłem w kierunki zakrystii, a obok mnie szedł Capela. Ręce mi się trzęsły.
Weszliśmy do pomieszczenia. Rozjerzałem się i w pokoju stało około 10 najważniejszych w moim życiu osób.
Carbonara, Dorian, Dia, San, Silny, Kui, Heidi, Dawid, Lucas..
Wszyscy stali i rozmawiali między sobą. W końcu zwrócili na nas uwagę. Stałem niepewnie w drzwiach nie wiedząc co ze sobą zrobić.
W pewnym momencie Carbonara ruszył do mnie szybkim krokiem.
Byłem gotowy na wszystko, ale nie na to że mnie przytulił.
Oddałem niepewnie uścisk..
-Przepraszam braciszku..- wyszeptał mi do ucha.
Kiwnąłem lekko głową. Po paru sekundach odsunął się i ustał obok.
Usiadłem na kanapie razem z Dante. Siedziałem Zestresowany a wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.
Capela ścisnął moją rękę w wspierającym geście. Wziąłem kilka głębokich wdechów.
-No więc..
Po dobrej pół godziny tłumaczenia, jak się dowiedziałem, oraz dlaczego Capela o tym wie.
-Erwin, jesteś moim bratem, przepraszam że na ciebie tak naskoczyłem. Nie uważam tak. Po prostu byłem zły że mi nie powiedziałeś.
-Wiem Carbo, przepraszam. Bałem się.. że zostanę sam..- odparłem.
-Przecież my cię nigdy nie zostawimy! Jesteż dla nas najważniejszy. Chcemy być przy tobie i cię wspierać.- uśmiechnął się Kui.
Oddałem uśmiech. I wstałem mówiąc że jeszcze chce porozmawiać z Monthaną. Wszyscy się przytuliśmy w grupowy uścisk.
***
Po tym wraz z Capelą wróciliśmy do jego mieszkania w miedzy czasie rozmawiając.
W środku dalej był Grzesiu który siedział przed telewizorem.
Usiadłem obok niego na kanapie i położyłem rękę na jego kolanie patrząc mu w oczy.
-Chcę.. chcę z tobą porozmawiać. Ale nie tutaj.- rzekłem niepewnie.
Brunet przytknął lekko i zaczął się ubierać. Gdy oboje byliśmy gotowi, pożegnaliśmy się z Capelą i wsiedliśmy do samochodu Gregorego.
Ustawiłem GPS na tamę.
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy na górę dachu i usiedliśmy patrząc na słońce i rzekę.
Mężczyzna siedział w ciszy czekając aż zacznę mówić. Zastanawiałem się jeszcze chwilę czy aby na pewno powinien wiedzieć. Ale miał do tego prawo..
Miał prawo wiedzieć, miał prawo zdecydować czy dalej chce się ze mną spotykać.
Wziąłem głęboki wdech..
-Nie wiem jak zacząć i jak ci to powiedzieć.. Ale na wstępie chcę zaznaczyć że uszanuje twoją decyzję i nie będę miał ci tego za złe jeśli postanowisz zerwać ze mną kontakt. Może będzie mi smutno ale jeśli będziesz tego chciał to się od ciebie odsunę. - powiedziałem.
Brunet patrzył na mnie uważnie słuchając tego co mówiłem. Lekko zmarszczył brwi na moje słowa ale mi nie przerywał za co byłem mu wdzięczny.
-Wtedy gdy spotkałem cię pierwszy raz na moście.. To był mój najgorszy dzień w życiu. Przez chwilę nawet zastanawiałem się czy nie skoczyć. Ale mniejsza o to.
Tego dnia słabo się czułem jak od dłuższego czasu. Zemdlałem.. Znalazł mnie jakiś lekarz i prosił abym się zgłosił na badania. Na początku się wypierałem ale ostatecznie się zgodziłem. Gdy siedzieliśmy w gabinecie już z wynikami.. ja.. znaczy on znaczy.. Kurwa!- plątałem się w słowach ze stresu.Brązowooki złapał mnie za rękę w wspierającym geście..
Wziąłem dwa głębokie wdechy.
-Powiedział mi że mam poważną chorobę nerek. Mogę jedynie czekać na przeszczep który ciężko będzie dostać. Lub leczyć się aby starać przeżyć. Zostało mi dwa miesiące Grzesiu...- mówiłem drżącym głosem.
Brunet patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
Po chwili wstał i wplątał ręce w swoje włosy ciągnąc za nie i kręcąc się w kółko.
Zacisnąłem usta w wąską linię nie wiedząc co powiedzieć.
Czułem się jak jebany kretyn. Czułem się źle psychicznie. Miałem dość tego wszystkiego. Emocję w moim ciele w końcu chciały dać upust. Dlatego też po chwili po moim rozgrzanym policzku poleciała pierwsza łza. A chwilę po niej kolejna i jeszcze jedna.
Słone łzy kąpały mi na ręce i spodnie. Spuściłem głowę tłumiąc dłonią cichy szloch.
Nie wiem co we mnie wstąpiło. Chyba po prostu potrzebowałem się wypłakać. Potrzebowałem w końcu pokazać że ja też mam uczucia.
Siedziałem tak dłuższą chwilę. Lecz poczułem dotyk na moim ramieniu, później gwałtowne szarpnięcie.
Nawet nie wiem w którym momencie znalazłem sie na kolanach mężczyzny, a moja głowa znalazła się w zagłębieniu szyji Grzesia, a on sam głaskał mnie po głowie mocno ściskając.
Czułem drżenie jego klatki piersiowej co oznaczałoby że również płacze.
-Przepraszam że nie mogłem cię wspierać.. że musiałeś sam przez to przechodzić.- powiedział drżącym głosem.
A ja nic nie odpowiedziałem chwytając dłońmi jego koszulkę i zaciskając na niej pięści wtulając się w niego bardziej.
Po jakimś czasie gdy przestałem płakać poczułem uczucie spokoju. Czułem sie pierwszy raz od dawna wolny z wstrzymywanych emocji...
CZYTASZ
I'm Alone ~ Morwin
Fanfic"-W co ty się wplątałeś? Dlaczego to robisz?- spytał. -Co robię? -Okradasz banki, kasetki, samochody. Do tej pory mało ci udowodniono. Ale przyjdzie taki czas że cię złapią. Naprawdę chcesz tak żyć?- spytał zdenerwowany. -A co ci tak na mnie zależ...