29

3K 208 138
                                    

:)

Erwin pov

Minęły dwa dni i w końcu wyszedłem ze szpitala z zaleceniami lekarz "nie przemęczaj się, uważaj na żebra, bierz leki". Typowe.

Z pod szpitala miałem wracać z Monthaną.. wyszłem z budynku i czekałem na podjeździe.

Parę minut to trwało aż w końcu ktoś podjechał. Lecz nie była to ani Corvetta ani bufalka Grzesia, tylko czerwone elegy Carbo?

Brunet wysiadł z samochodu i podszedł do mnie obejmując mnie, trochę się skrzywiłem gdyż żebra się nie zagoiły ale oddałem uścisk.

-Cześć, ja przyjechałem bo Grzesiu musiał porozmawiać z Pisicielą. Wiesz jak jest..- westchnął odpowiadając na moje pytanie w głowie.

Przytaknąłem lekko i wsiedliśmy do samochodu ruszając.

Było mi trochę przykro bo od kąt zasnąłem nie widziałem policjanta. Ale nie mogę przecież kazać mu rzucić wszystkiego i przy mnie siedzieć bo mam takie "widzi mi się".

Na szczęście był przy mnie Carbonara, Dia, Dorian, San, Kui. Odwiedzali mnie nawzajem. Często też przychodził ktoś z zewnątrz tzw. "ochrona" czyli Lucas, Dawid, karim. Parę razy odwiedziła mnie też Heidi i nawet Capela z Polą.

Miło mi było gdy te wszystkie osoby się mną zajmowały..

Czułem że komuś na mnie zależy.

-Jesteśmy, chodź wejdę z tobą, wniosę ci torbę z rzeczami.- odparł Nicollo zatrzymując samochód przed moim mieszkaniem.

Wysiadłem po woli z pojazdu podtrzymując się drzwi. Mimo iż czułem się lepiej i brałem leki przeciwbólowe to dalej dokuczał mi ból przede wszystkim żeber które zostały poważnie obite.. Nawet były w jednym miejscu pęknięte.

Ruszyliśmy na górę windą wiezdzjac na odpowiednie piętro.

Otworzyłem drzwi mieszkania wpuszczając Carbo do środka.

Brunet położył torbę na ziemi w korytarzu i zdjął buty oraz kurtkę. Również to zrobiłem i weszliśmy głębiej pomieszczenia.

-Chcesz herbaty?- spytał.

-To chyba ja powinienem spytać..- parsknąłem śmiechem.

Brunet przewrócił oczami i wstawił wodę do czajnika.

Usiadłem na kanapie rozkładając się na niej. Leżałem z przymkniętymi oczami oddychając spokojnie.

-przesuń się!- zaśmiał się Makaroniarz lekko mnie szturchając.

-Spadaj!- wyszczerzyłem się do niego.

Lecz podniosłem się siadając i zostawiając mu miejsce.

Na stole stały dwie herbaty. Wziąłem jedną i się napiłem parząc sobie język.

-Kurwa..- warknąłem z uchyloną buzią przez co śmiesznie to zabrzmiało.

-Weź ty niezdaro!- parsknął- Co zamawiamy do jedzenia?- spytał.

-Nie wiem, obojętne mi to.

Odłożyłem kubek na stolik i włączyłem telewizor.

-Chińszczyzna? Czy McDonald's?

-Mcdonald's, dawno nie jadłem.- odparłem.

-No i git, będzie za pół godziny.

Przytaknąłem rozkładając się bardziej na kanapie.

***

Przebudziłem się w dość niewygodnej pozycji, gdyż moja głowa i tułów leżały na nogach Carbonary, a nogi zwisały z kanapy.

I'm Alone ~ MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz