Erwin pov
-Trzymaj.- carbonara podał mi talerz z kanapkami.
Wziąłem go i postawiłem na stoliku. Przetarłem twarz dłońmi.
Czułem się lepiej, chodź dalej kręciło mi się w głowie.
Brunet usiadł obok mnie pisząc coś na telefonie. Gdy skończył spojrzał na mnie przeszywająco.
-Co? Nie patrz tak na mnie..- mruknałem pesząc się.
-Chcę z tobą porozmawiać. Na temat twojego porwania..- zaczął cicho.
Przymknąłem oczy, a moje dłonie zaczęły jeszcze bardziej drżeć. Nie chciałem rozmawiać na temat tamtych wydarzeń. Czułem się zakłopotany i nieswój.
-Nie ma o czym rozmawiać.. było minęło.
-Erwin.. pogadajmy. Wiem że coś jest nie tak. Wiem że miałeś atak paniki jak zobaczyłeś lekarza z igłą. Chcę wiedzieć co tam się wydarzyło..
Patrzyłem w ścianę zaciskając pięści. Przez tę rozmowę wszystkie wspomnienia znowu wróciły.
Schowałem twarz w dłoniach chcąc zapomnieć o tych "torturach". Nie był to najlepszy czas w moim życiu a wręcz zły, jak nie najgorszy. Pierwszy raz ktoś doprowadził mnie do takiego stanu jak porywacze.
-Erwin..- głos Carbonary wyciągnął mnie z zamyślenia.
Pokręciłem głową chcąc wyrzucić z siebie te wspomnienia.
-Nic się nie wydarzyło.. po prostu mnie bili chcąc wyciągnąć informację.
-Braciszku wiem że to dla ciebie ciężkie, ale powiedz mi to po prostu wyrzuć to z siebie.. Wiem że to nie było zwykłe pobicie, Erwin gdy cię znalazłem widziałem w twoich oczach jedynie strach, lekarz nie powiedział nam wszystkiego co do twoich obrażeń.
Przełknąłem ślinę i zacisnąłem dłonie na kolanach patrząc w nie.
-Ukruszone i obite żebra, odwodnienie, liczne rozcięcia na brzuchu, nogach i rękach, rozcięty łuk brwiowy, liczne optarcia, oraz krwotok wewnętrzny i z nosa. - wyrecytowałem bez emocji.
-Powiedz mi erwin.. kto ci to zrobił. A właściwie co ci zrobił?
-Ten cały "lekarz" za sprawką Tomsona. Bili mnie, kopali, jeździli nożem po moim ciele abym coś powiedział, a gdy tego nie zrobiłem, polali rany jakąś substancją która mnie cholernie piekła. Wisiałem przykuty do tej rury przez kilkanaście godzin krwawiąc bez odrobiny wody, bez braku siły. A gdy mnie odpieli upadłem jak szmata na ziemie. -Mówiłem patrząc w jeden punkt.
Brunet mnie objął przytulając do siebie. Po chwili dotarło to do mnie, poczułem potrzebę bliskości dlatego wtuliłem się w niego.
-Braciszku.. tak mi przykro..- powiedział gładząc mnie po głowie.- Już jesteś bezpieczny. Zawsze będziesz.
Po kilkunastu minutach gdy się uspokoiłem Odsunąłem się od bruneta.
-Była tam też Ewka.- dodałem.
-Jebany szczur! Trzeba ich ogarnąć, nie będą sobie chodzili po ulicach bez prawnie.
Kiwnąłem lekko głową. Przetarłem oczy i sięgnąłem po wodę która była na stole. Napiłem się jej.
-Zjedz i pojedziemy coś porobić.
***
-O kurwa! Psy jadą!- krzyknął carbo.
Właśnie okradaliśmy furgona. Stwierdziliśmy że to fajna rozrywka i to był nasz trzeci z kolei ale nikt wcześniej nie przyjechał.
-Już kończę!- krzyknąłem zabierając ostatnie rzeczy ze środka pojazdu. - O kurwa! Laptop!- krzyknąłem uciszony.
CZYTASZ
I'm Alone ~ Morwin
Fanfiction"-W co ty się wplątałeś? Dlaczego to robisz?- spytał. -Co robię? -Okradasz banki, kasetki, samochody. Do tej pory mało ci udowodniono. Ale przyjdzie taki czas że cię złapią. Naprawdę chcesz tak żyć?- spytał zdenerwowany. -A co ci tak na mnie zależ...