32

3.2K 203 65
                                    

Erwin pov

-Trzymaj.- carbonara podał mi talerz z kanapkami.

Wziąłem go i postawiłem na stoliku. Przetarłem twarz dłońmi.

Czułem się lepiej, chodź dalej kręciło mi się w głowie.

Brunet usiadł obok mnie pisząc coś na telefonie. Gdy skończył spojrzał na mnie przeszywająco.

-Co? Nie patrz tak na mnie..- mruknałem pesząc się. 

-Chcę z tobą porozmawiać. Na temat twojego porwania..- zaczął cicho.

Przymknąłem oczy, a moje dłonie zaczęły jeszcze bardziej drżeć. Nie chciałem rozmawiać na temat tamtych wydarzeń. Czułem się zakłopotany i nieswój.

-Nie ma o czym rozmawiać.. było minęło.

-Erwin.. pogadajmy. Wiem że coś jest nie tak. Wiem że miałeś atak paniki jak zobaczyłeś lekarza z igłą. Chcę wiedzieć co tam się wydarzyło..

Patrzyłem w ścianę zaciskając pięści. Przez tę rozmowę wszystkie wspomnienia znowu wróciły.

Schowałem twarz w dłoniach chcąc zapomnieć o tych "torturach". Nie był to najlepszy czas w moim życiu a wręcz zły, jak nie najgorszy. Pierwszy raz ktoś doprowadził mnie do takiego stanu jak porywacze.

-Erwin..- głos Carbonary wyciągnął mnie z zamyślenia.

Pokręciłem głową chcąc wyrzucić z siebie te wspomnienia.

-Nic się nie wydarzyło.. po prostu mnie bili chcąc wyciągnąć informację.

-Braciszku wiem że to dla ciebie ciężkie, ale powiedz mi to po prostu wyrzuć to z siebie.. Wiem że to nie było zwykłe pobicie, Erwin gdy cię znalazłem widziałem w twoich oczach jedynie strach, lekarz nie powiedział nam wszystkiego co do twoich obrażeń.

Przełknąłem ślinę i zacisnąłem dłonie na kolanach patrząc w nie.

-Ukruszone i obite żebra, odwodnienie,  liczne rozcięcia na brzuchu, nogach i rękach, rozcięty łuk brwiowy, liczne optarcia, oraz krwotok wewnętrzny i z nosa. - wyrecytowałem bez emocji.

-Powiedz mi erwin.. kto ci to zrobił. A właściwie co ci zrobił?

-Ten cały "lekarz" za sprawką Tomsona. Bili mnie, kopali, jeździli nożem po moim ciele abym coś powiedział, a gdy tego nie zrobiłem, polali rany jakąś substancją która mnie cholernie piekła. Wisiałem przykuty do tej rury przez kilkanaście godzin krwawiąc bez odrobiny wody, bez braku siły. A gdy mnie odpieli upadłem jak szmata na ziemie. -Mówiłem patrząc w jeden punkt.

Brunet mnie objął przytulając do siebie. Po chwili dotarło to do mnie, poczułem potrzebę bliskości dlatego wtuliłem się w niego.

-Braciszku.. tak mi przykro..- powiedział gładząc mnie po głowie.- Już jesteś bezpieczny. Zawsze będziesz.

Po kilkunastu minutach gdy się uspokoiłem Odsunąłem się od bruneta.

-Była tam też Ewka.- dodałem.

-Jebany szczur! Trzeba ich ogarnąć, nie będą sobie chodzili po ulicach bez prawnie.

Kiwnąłem lekko głową. Przetarłem oczy i sięgnąłem po wodę która była na stole. Napiłem się jej.

-Zjedz i pojedziemy coś porobić.

***

-O kurwa! Psy jadą!- krzyknął carbo.

Właśnie okradaliśmy furgona. Stwierdziliśmy że to fajna rozrywka i to był nasz trzeci z kolei ale nikt wcześniej nie przyjechał.

-Już kończę!- krzyknąłem zabierając ostatnie rzeczy ze środka pojazdu. - O kurwa! Laptop!- krzyknąłem uciszony.

I'm Alone ~ MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz