Sen mimo miejsca w jakim się znajdował był dość spokojny. Zawsze lubił poczucie bycia kołysanym przez fale i morze. Jego spokój udzielał i jemu. Jakby zupełnie zapomniał o tym miejscu. Lubił wodę, jednak ta, która zetknęła się z jego twarzą podczas spokojnego snu zdecydowanie nie była przyjemna.
Krztusząc się przerażony, poderwał się i usiadł na łóżku chwytając za gardło.
Czyżby woda dostała się do środka kajuty? Okręt tonie?! A może to jego chcą utopić?!
Rozejrzał się widząc nad sobą nieznanego mężczyznę. Wpatrywał w niego swoje oczy, a jego odrażający wygląd i woń alkoholu sprawiła, że ponownie się wzdrygnął. Tym razem jednak z obrzydzenia.
- Wstawaj gnoju, nie ma spania - powiedział, odstawiając kubek wody, którą na niego wylał na szafkę obok.
- T-to... Nie mogłeś po prostu powiedzieć?! - warknął na niego podnosząc się - Jestem teraz przemoczony! - zmrużył na niego oczy.
A co jak się przeziebi?
- Mówiłem, jednakże księżulek niekoniecznie mnie słuchał. Nie zamierzam Cię prosić. Wstawaj i do roboty!
- Mam pracować w mokrych ubraniach? - zdjął z siebie koszulę i wycisnął z niej wodę do wiadra - Żądam nowego odzienia i najlepiej czegoś wierzchniego, poranki są chłodne, wiatr wieje i...
- Możesz bez - ten przerwał mu wzruszając ramionami i wskazując na drzwi - Ruszaj się.
- To jakieś żarty - powiedział załamany, jednak założył na siebie mokre ubranie i przeszedł przez drzwi. Chciało mu się wymiotować ze smrodu, a do tego drżał z zimna.
- Nie mam obuwia - powiedział rozglądając się.
- Przyzwyczaj się - powiedział ze śmiechem a potem dodał - Co, chłodno Ci? Zaraz się rozgrzejesz. Nic tak nie ogrzewa jak ciężka praca - powiedział.
- Właściwie to ciężka praca wychładza organizm - powiedział, choć nie sądził by to zwierzę go zrozumiało.
Wszedł pewnym i dumnym krokiem na pokład rozglądając się.
Od razu poczuł spojrzenia innych piratów. Zmarszczył nos, czując ten nieprzyjemny zapach. Za jakie grzechy się tu znalazł?
Mamrotał po łacinie przekleństwa pod nosem. Jakoś fakt, że w ten sposób może ich obrażać, poprawiał mu nastrój.- Co tam mruczysz? - zapytał obojętnie starzec.
- Modlitwę - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Lękasz się śmierci? - zapytał - Nie obawiaj się, gdyby Kapitan chciał pozbawić Cię życia, zrobiłby to w chwili gdy go znieważyłeś. Skoro tego nie uczynił, oznacza że ma inny cel.
- Nie śmierci się lękam. A po za tym znam jego cel. Chce mnie upokorzyć i złamać mojego ducha. - wyprostował się dumnie patrząc na mijanych mężczyzn z góry
- Nie... Tylko Cię wziąć - wzruszył ramionami.
- Wziąć. Tak jak kurtyzanę? - zatrzymał się nagle.
- Nie mów, że nigdy nie wepchałeś swojego kutasa w mokrą cipkę jakiejś ładnej cycatej - powiedział grubiańsko.
- Oczywiście, że nie! Arystokracja czeka z takimi aktami do ślubu - stwierdził, choć nie była to do końca prawda. Mu po prostu nie podobała się wizja stosunku z kobietą. Ich ciała mu się nie podobały.
- Czyli zrobiłeś to wchodząc w dupę mężczyźnie? - obejrzał się na niego przechodząc po między ludźmi.
Henry wstrzymał oddech.
CZYTASZ
Silence is Golden
Short StoryKrnąbrny i rozkapryszony Henry, jest następcą swojego ojca w przejęciu rezydencji. Jego rodzina jest znana na całą Anglię. Żyje jak w bajce, pełnej kosztowności, radości i tego, czego tylko sobie zażyczy młody panicz. Do dnia w którym statek, którym...