| Rozdział 18 |

3.9K 238 40
                                    

Następnego ranka znów poczuł ciepło blisko siebie, na co wtulił się w jego źródło. Ze zdziwieniem stwierdził jednak, że ten zapach zdecydowanie nie należy do Eliana a on sam nie jest tak umięśniony.

Mruknął zadowolony, nie przejmując się tym. Podobał mu się ten zapach. Dopiero po chwili otworzył oczy przerażony.

Jeśli to nie Elian to kto?

- Wyspany? - uniósł brew Kapitan, na którego nagiej klatce piersiowej właśnie leżał.

- Oh — rozluźnił się lekko — Tak, dobrze mi się spało. Kiedy... przyszedłeś? - zapytał, kładąc się znowu. Było mu ciepło i miękko. A do tego czym dłużej odwlecze karę, tym dłużej nic nie będzie go bolało.

- Jakiś czas temu, po tym jak Elian wrócił do siebie. Martwił się o Ciebie — powiedział, gładząc go lekko.

- Rozumiem — powiedział, zamykając oczy.

Nadal był roztrzęsiony po wydarzeniach poprzedniego dnia i potrzebował opieki. Nie czuł się bezpiecznie nigdzie indziej oprócz przy kapitanie. Nie teraz... I nawet jeśli go nienawidził.

- Jak się czujesz? - zapytał, przeczesując jego jasne włosy.

- Zmęczony? I nadal niespokojny -odetchnął, odsuwając się nieco. 

- Niespokojny? - przekrzywił głowę w jego stronę.

- Tak. Po prostu... Po wczorajszym nadal się boję.

- Nikomu nie dam Cię tknąć. Zresztą, teraz nie spuszczę Cię już z oka.

- Dziękuję — skinął głową i zagryzł wargę, uporczywie nad czymś myśląc — Jesteś miły nawet.

- Doprawdy? - uśmiechnął się jeszcze szerzej ciemnowłosy.

- Tak, nie pozwoliłeś im mnie... - spuścił wzrok.

- Owszem, i nigdy nikomu nie pozwolę, również i tobie na robienie takich rzeczy — dodał poważniej.

- Uciekanie? - westchnął niezbyt zadowolony.

- Cóż by innego — skinął głową.

- Ukarzesz mnie? Wiem, że zrobiłem źle...

Ten skinął głową.

- Elian prosił, żebym nie był wobec Ciebie surowy...

- Wiem... S-sir. To dobry człowiek... - odparł jasnowłosy, rumieniąc się.

- Mówił też, że się tego boisz... - kontynuował kapitan, przyglądając mu się uważnie.

- J-ja - spuścił wzrok ze skrępowaniem.

Czy strach był powodem do wstydu? Jeszcze jakiś czas temu, rzekłby, że tak, jednak teraz...

- Ty...? - uniósł jego podbródek.

- To prawda. Boję się bólu — powiedział, nie patrząc w jego oczy.

- Uważasz to za złe...? - zapytał spokojnie.

- Nie powinienem się bać — wyszeptał.

- Dlaczego? - zmarszczył brwi.

- Strach jest dla kobiet, dzieci i słabych -spróbował zabrać głowę z uścisku.

- Ja dziś się bałem — odpadł łagodnie.

Henry spojrzał na mężczyznę zaskoczony.

- Dlaczego? - zapytał nieco zdziwiony.

Silence is Golden     Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz