Henry zamknął za sobą drzwi, wchodząc do pomieszczenia.
- Wzywałeś mnie — powiedział, patrząc na kapitana uśmiechającego się do niego pobłażliwie.
- Zgadza się — skinął głową, wyglądał niezwykle szykowanie, inaczej niż zwykle. Do jego kapelusza przytłoczone były pióra a na jego palcach znajdowało się więcej sygnetów — Jak się czujesz Henry? - spytał troskliwie, odwracając się do niego.
Chłopak musiał przyznać, że ten wygląda naprawdę niczego sobie.
Może gdyby nie był piratem... Nie. I tak był okrutnym, bezwzględnym porywaczem. W końcu określenie "Czarny diabeł" nie mogło wziąć się znikąd.
- Tak jak na uprowadzonego więźnia przystało — odparł niechętnie — Chciałbym wreszcie zejść na ląd. Nie przepadam za przebywaniem na pokładzie statku — przyznał, co poniekąd było prawdą — I jedna sprawa. Czy możesz, proszę "odkazać" Elianowi pilnowania mnie? Jego pan dał mu takie polecenie...
- Nie jest to niestety możliwe — odparł powoli — Nie opuścisz go. Trzymaj się z Elianem, najlepiej nie wychodźcie z kajuty. Nie zdajesz sobie sprawy, w jakim miejscu się znajdujemy i jak niebezpieczne ono jest. Tym bardziej dla tak ładnych chłopców o jasnych włosach, błękitnych oczach i nieskazitelnej urodzie. - musnął jego policzek dłonią.
- Ja... - spojrzał na niego lekko rumiany i strącił jego rękę — Jestem silny, nie zrobiliby mi nic — uniósł dumnie głowę — Po co mnie wezwałeś?
- Właśnie po to, by Cię o tym poinformować. Uważaj na siebie, zabraniam ci opuszczać pokład. To jest rozkaz i jeśli go złamiesz, odczuje to jako zignorowanie mojej woli. Nie będę łaskawy tak, jak poprzednio — w jego głosie zabrzmiało ostrzeżenie.
- Ukarzesz mnie za zejście na ląd? -skrzywił się wyraźnie.
- Za zlekceważenie mojego rozkazu — skinął głową zdecydowanie.
- Nie martw się, zostanę — wywrócił oczami i założył ręce na piersi — Jeszcze coś?
- Jedzenie macie w kuchni w razie gdybyście zgłodnieli. Nie wiem jeszcze kiedy wrócimy — powiedział.
- Zajmie wam to więcej niż jeden dzień? -zapytał ciekawski.
W jego głowie zrodził się plan.
- Zobaczymy, planuję sprzedać większość drogocennych towarów z twojego statku.
Chłopak tylko zacisnął zęby — Masz na myśli moje rodzinne pamiątki? - wycedził.
Ten wzruszył ramionami — Bezużyteczne badziewie zdobiące szafki i zbierające kurz — wzruszył ramionami.
Jasnowłosy zacisnął powieki. Odetchnął głęboko.
- Mam... prośbę — powiedział cicho.
- Jaką? - przekrzywił głowę.
- W tych rzeczach... Być może zabraliście pozytywkę. Czy mógłbyś jej nie sprzedawać?
Ten zamyślił się — Nie wiem, o czym mówisz, mogę zabrać Cię do pomieszczenia, w którym znajdują się te przedmioty.
- Dziękuję — wyszeptał.
W jego sercu zagościł smutek.
Ten uśmiechnął się i pogłaskał go po głowie — Chodź zatem.
Chłopak ruszył za nim, trochę zawstydzony.
Chciał swoją pozytywkę. Była to pamiątka pokoleń, nie wyglądała, a zrobiona była z kryształu. Wiedział, że może za nią kupić przepłynięcie do domu.
CZYTASZ
Silence is Golden
Short StoryKrnąbrny i rozkapryszony Henry, jest następcą swojego ojca w przejęciu rezydencji. Jego rodzina jest znana na całą Anglię. Żyje jak w bajce, pełnej kosztowności, radości i tego, czego tylko sobie zażyczy młody panicz. Do dnia w którym statek, którym...