| Rozdział 15 |

3.4K 209 20
                                    

Henry zamknął za sobą drzwi, wchodząc do pomieszczenia.

- Wzywałeś mnie — powiedział, patrząc na kapitana uśmiechającego się do niego pobłażliwie.

- Zgadza się — skinął głową, wyglądał niezwykle szykowanie, inaczej niż zwykle. Do jego kapelusza przytłoczone były pióra a na jego palcach znajdowało się więcej sygnetów — Jak się czujesz Henry? - spytał troskliwie, odwracając się do niego.

Chłopak musiał przyznać, że ten wygląda naprawdę niczego sobie.

Może gdyby nie był piratem... Nie. I tak był okrutnym, bezwzględnym porywaczem. W końcu określenie "Czarny diabeł" nie mogło wziąć się znikąd.

- Tak jak na uprowadzonego więźnia przystało — odparł niechętnie — Chciałbym wreszcie zejść na ląd. Nie przepadam za przebywaniem na pokładzie statku — przyznał, co poniekąd było prawdą — I jedna sprawa. Czy możesz, proszę "odkazać" Elianowi pilnowania mnie? Jego pan dał mu takie polecenie...

- Nie jest to niestety możliwe — odparł powoli — Nie opuścisz go. Trzymaj się z Elianem, najlepiej nie wychodźcie z kajuty. Nie zdajesz sobie sprawy, w jakim miejscu się znajdujemy i jak niebezpieczne ono jest. Tym bardziej dla tak ładnych chłopców o jasnych włosach, błękitnych oczach i nieskazitelnej urodzie. - musnął jego policzek dłonią.

- Ja... - spojrzał na niego lekko rumiany i strącił jego rękę — Jestem silny, nie zrobiliby mi nic — uniósł dumnie głowę — Po co mnie wezwałeś?

- Właśnie po to, by Cię o tym poinformować. Uważaj na siebie, zabraniam ci opuszczać pokład. To jest rozkaz i jeśli go złamiesz, odczuje to jako zignorowanie mojej woli. Nie będę łaskawy tak, jak poprzednio — w jego głosie zabrzmiało ostrzeżenie.

- Ukarzesz mnie za zejście na ląd? -skrzywił się wyraźnie.

- Za zlekceważenie mojego rozkazu — skinął głową zdecydowanie.

- Nie martw się, zostanę — wywrócił oczami i założył ręce na piersi — Jeszcze coś?

- Jedzenie macie w kuchni w razie gdybyście zgłodnieli. Nie wiem jeszcze kiedy wrócimy — powiedział.

- Zajmie wam to więcej niż jeden dzień? -zapytał ciekawski.

W jego głowie zrodził się plan.

- Zobaczymy, planuję sprzedać większość drogocennych towarów z twojego statku.

Chłopak tylko zacisnął zęby — Masz na myśli moje rodzinne pamiątki? - wycedził.

Ten wzruszył ramionami — Bezużyteczne badziewie zdobiące szafki i zbierające kurz — wzruszył ramionami.

Jasnowłosy zacisnął powieki. Odetchnął głęboko.

- Mam... prośbę — powiedział cicho.

- Jaką? - przekrzywił głowę.

- W tych rzeczach... Być może zabraliście pozytywkę. Czy mógłbyś jej nie sprzedawać?

Ten zamyślił się — Nie wiem, o czym mówisz, mogę zabrać Cię do pomieszczenia, w którym znajdują się te przedmioty.

- Dziękuję — wyszeptał.

W jego sercu zagościł smutek.

Ten uśmiechnął się i pogłaskał go po głowie — Chodź zatem.

Chłopak ruszył za nim, trochę zawstydzony.

Chciał swoją pozytywkę. Była to pamiątka pokoleń, nie wyglądała, a zrobiona była z kryształu. Wiedział, że może za nią kupić przepłynięcie do domu.

Silence is Golden     Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz