| Rozdział 45 |

1.9K 177 18
                                    

Mężczyzna z wściekłością obrócił się za siebie, by dostrzec Olivera, który patrzył na niego gniewnie.

- Nie czas teraz na to Sir, zostaw chłopca, a złość swoją skieruj na tego, kto uczynił krzywdę twojemu synowi.

Mężczyzna wyszarpał rękę z jego uścisku i chrząknął.

- Został zgwałcony — wycedził — Nawet nie pobity a potraktowany jak dziwka.

Oliver zacisnął wargi, po czym spojrzał na Robina.

- To prawda? Ten pies zgwałcił mojego brata?

Chłopak zacisnął usta.

Wiedział co stanie się jeśli powie, że Henry tego chciał lub się zgodził. Wiedział też co się stanie gdy temu przytaknie. Zdecydował wybrać mniejsze zło.

- Mnie p-przy tym nie było Sir — powiedział drżącym głosem. - Kupiono mnie na targu kilka miesięcy temu...

Oliver skinął głową I podszedł do niego. Wyciągnął z kieszeni chustę, po czym wytarł nią twarz niewolnika.

- Jesteś pewny? Ten pies już cię tu nie dosięgnie. Powiedz mi prawdę — zachęcił łagodnie.

Robin uniósł na niego załzawiony wzrok. Postanowił zmienić więc taktykę.

- P-panie - rzekł spanikowanym głosem i wymusił z siebie ciche łkanie.

- Mów, bo jak ci zaraz...! - krzyknął lord Flether, na co ciemnowłosy zatrzymał go dłonią.

- Nie strasz go, on też przeszedł traumę w tym miejscu i się boi. Wszystko opowie gdy się uspokoi, zgadza się? - mężczyzna otarł mu policzki.

Robin pokiwał głową, cały czas łkając. Wtulił się w dłoń mężczyzny. Miał nawet ochotę, by wyznać mu wszystko, jednak powstrzymał się. Pamiętał, co Henry mówił o Oliverze. Być może był dobrym człowiekiem, ale to nie zmieniało  faktu, iż próbował wykorzystać jego przyjaciela.

- A cóż mnie obchodzi jego trauma? - rzekł mężczyzna i pokręcił głową — Dowiedz się, bo jeśli mi przyjdzie to zrobić, uduszę go gołymi rękami — wycedził.

Po tych słowach z głośnym trzaskiem drzwi opuścił pomieszczenie. Niewolnik uniósł czerwone oczy na Olivera.

Obawiał się, co ten zrobi, by wyciągnąć z niego informacje.

- Jesteś bezpieczny... - rzekł ten i pogładził go po ramieniu — Tutaj nikt cię już nie skrzywdzi. Masz moje słowo...

- Lord grozi, że mnie zabije — podsunął się bliżej mężczyzny. Jego ciepły głos i silne dłonie naprawdę sprawiały, że zaczynał mu ufać.

- Jest zdenerwowany. Jego jedyny syn i dziedzic jest w złym stanie... Boi się i obawia, dlatego mówi takie słowa.

- Leki pomagają? - zapytał z nadzieją - Boję się o Henry'ego. Ostatnie tygodnie spędziłem przy jego koi.

- Byliście dla siebie wsparciem tak? - uśmiechnął się lekko — Henry wyzdrowieje. Jest silny...

- Henry bardzo się zmienił w czasie pobytu na statku — mówił, cały czas niepewnie. Nie wiedział, ile może powiedzieć.

- Nic w tym dziwnego. Któż by się nie zmienił w takim paskudnym otoczeniu. Zapewne dużo przeszedł. Był bardzo krzywdzony? - zapytał z lekkim napięciem.

- N-nie bardzo- zająknął się — Sir... Tobie chyba bardzo zależy na Henrym, prawda?

- Oczywiście, traktuję go niemal jak brata — skinął głową — Widzę, że i ty darzysz go przyjaźnią...

Silence is Golden     Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz