| Rozdział 61 |

1.7K 165 6
                                    

Miał ochotę podskakiwać z ekscytacji. Odprawił wszystkie służki i pokojówki, mówiąc, iż on sam  przy pomocy Robina wybierze najważniejsze rzeczy w tę podróż, a one mają zaopatrzyć go w jedynie pożywienie.

- Oh, jakie to było wspaniałe! Tak się bałem, tak strasznie się bałem, że... Coś pójdzie nie tak! Że zmienią zdanie lub rozmyślą się w ostatniej chwili! Lub że królowa ostatecznie nie wyrazi zgody... A jednak! Udało się Rob!

Mocno objął swojego przyjaciela, po czym uniósł na niego wzrok.

Na ustach Robina również gościł uśmiech jednak... W oczach widział zatroskanie i obawę. Zbyt długo go znał, aby poznać, iż coś jest nie w porządku.

- Robinie...?

- Niezwykle się cieszę. Twoje szczęście zawsze było moim priorytetem — powiedział, wymuszając uśmiech.

- A nie wyglądasz... Obawiasz się czegoś...? - zwiesił głos.

- Zbliża się nieuchronnie czas naszego wyjazdu... - zauważył niepewnie.

- Tak, ale... Znów staniemy na pokładzie! Zobaczę Edwarda... Poczuję jego dotyk, pocałunek — chłopak rozpromienił się na samo wspomnienie.

Robin oblizał spierzchnięte wargi, odwracając wzrok. Nie chciał psuć swojemu przyjacielowi tak ważnych dla niego chwil. Zakłócać radości...

- Robienie... - jasnowłosy delikatnie sięgnął do jego podbródka i potarł go — Powiedz to, co ci leży na sercu...

Dolna warga chłopaka zadrżała w odpowiedzi na czuły dotyk — Nie wiem, co mam zrobić panie — wyszeptał.

- Nie... Nie mów tak na mnie — powiedział z zaskoczeniem Henry.

Robin nie nazywał go tak...
Od naprawdę długiego czasu.
Przecież... Byli przyjaciółmi.

- Co masz zrobić... Z czym?

- Wybacz... przydałby mi się teraz pan, który to za mnie podejmie decyzję — westchnął chłopak, przeciągając wzrokiem po posadzce — Oliver z tobą rozmawiał?

- Zaczął, jednak... - jasnowłosy zamilkł niemalże z niedowierzaniem i przeniósł wzrok na ciemnowłosego — To... O niego chodzi... Tak?

Robin nic nie odpowiedział. Zacisnął wargi, prawie niezauważalnie kiwając głową — Miał Ci powiedzieć — wyszeptał.

- Powiedzieć o czym...? - powiedział z naciskiem i napięciem w głosie panicz.

- My... robiliśmy rzeczy. Wczoraj, gdy spałeś — wyznał, głosem jakby zdradzał swój największy sekret.

- Rzeczy...? Jakie rzeczy?

Pokręcił głową, czując, że już zupełnie nic nie pojmuje.

- Legliśmy razem w jednym łożu — wyjaśnił z całymi czerwonymi policzkami.

- Tylko... Leżeliście...? - zapytał, marszcząc brwi.

- Nie każ mi przyznawać się na głos do takich czynów, proszę cię! — poprosił, cichym głosem.

- Robinie... Czy wy? - zaczął i zamilkł, widząc lęk w oczach chłopca — Kochaliście się...? - zapytał niemal z niedowierzaniem.

- Tak... -  wyznał ze wstydem — To było bardzo miłe, Henry. Tak strasznie dziwnie miłe!

- Tak... Miłość i dotyk... To, co razem tworzą, jest... Naprawdę bardzo miłe i przyjemne — zgodził się, intensywnie myśląc.

Robin podniósł niepewny wzrok na przyjaciela — Chciałbym... znów tego doświadczyć. Najlepiej więcej niż raz...

Silence is Golden     Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz