39

738 31 2
                                    

Zadzwonił dzwonek a ja wzięłam zeszyt i podręcznik do ręki, bo i tak nie mamy jutro matmy to odłożę ją do szafki-pomyślałam wymijając kolegów z klasy. Prawie już wyszłam, ale ktoś musiał mnie zatrzymać, cholera-pomyślałam w głowie jak usłyszałam znajomy mi głos nauczycielki

-Nadio, mogłabyś podejść do mnie na sekundę?-zapytała nauczycielka z uśmiechem na twarzy

-Tak, jasne, a coś się stało?-zapytałam bardzo zdziwiona, bo ja akurat z matematyką problemów nie mam wiec nigdy nie musiałam zostawać chwile po lekcjach

-Tak, stało się, chodzi mi o Michała-powiedziała nauczycielka i oparła się bardziej o swój fotel. Wiem, że zrobiłaś mu tą prace-powiedziała

-Ale, że ja? nigdy w życi...

-Nadia, jestem stara, ale nie na tyle, żeby nie wiedzieć tego, że dwójkowy uczeń zrobi mi perfekcyjnie poprawnie zadania z lekcji, na której go nie było jak i na trzech poprzednich, ale to akurat tak na marginesie więc mam do ciebie prośbę, bo wiem, że trzymasz się z Michałem i jakoś do niego dotrzesz. Za niedługo matura a ja o wszystkich uczniów się martwię, ale tutaj wiem, że Michałek to nie jest taki zły chłopak na jakiego chce wyglądać.

-Dobrze Pani Profesor, postaram się go trochę pomęczyć z tą matematyką-zaśmiałam się lekko i nauczycielka również to poczyniła.

-Dobra zmykaj już na przerwę, bo i tak ci już jej trochę zabrałam

-Dobrze, do widzenia-powiedziałam do nauczycielki i wyszłam szybko z klasy, żeby móc jeszcze schować ten nieszczęsny zeszyt i podręcznik do szafki. Szłam korytarzem, na wprost były szafki jak i również moja szafeczka. Otworzyłam ten gruchot i włożyłam co miałam włożyć, ale zamykając szafkę wystraszyłam się cholernie, bo zobaczyłam tego osobnika przy mojej szafce

-Boże, nie strasz mnie tak-powiedziałam do chłopaka i walnęłam go w ramie

-Czym ja cie wystraszyłem, tylko sobie spokojnie stałem

-Czym mnie wystraszyłeś? swoją mordą na przykład-powiedziałam sarkastycznie

-Ale ty milutka, no jak nigdy-powiedział brunet i wpatrywał się we mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami

-No to akurat było wiadome, bo zawsze jestem milutka-powiedziałam i zakluczyłam swoją szafkę

-Hola hola, gdzie idziesz?-zapytał z oburzeniem chłopak jakbym uciekała i już bym miała nigdy nie wracać

-Może na lekcje?-zapytałam ironicznie

-A co mamy?-zapytał chłopak i objął mnie ramieniem

-Historie

-A tam, historia łatwiutki przedmiot-powiedział chłopak, zaśmiał się pod nosem i zaczął mówić o czym związanym z historią, ale ja momentalnie się wyłączyłam

-Piątek po szkole-powiedziałam wyrywając chłopaka z transu kiedy o czymś mi opowiadał

-Co?-zapytał zdziwiony

-Przyjdź w piątek po szkole do mnie-powiedziałam i popatrzyłam chłopakowi prosto w oczy a nasze buzie dzieliły dosłownie centymetry

-Nadia no, chociaż do jakieś restauracji byś mnie zabrała na tą randkę, a nie do domu, no wiesz ty co-powiedział ironicznie chłopak

-Serio mówię Matczak-powiedziałam już trochę oburzona

-Ja tez-zaśmiał się chłopak wciąż patrząc mi prosto w oczy

-Przyjdź i tyle-powiedziałam w miarę stanowczo

-O nie, ja już wiem w czym sedno całego spotkania. Robisz ostre przekręty, niby chodź Matczak do mnie do domu coś ten ten, a pewnie będziesz chciała robić za jakąś korepetytorkę, ja wszystko wiem!-powiedział chłopak a ja momentalnie wybuchłam ze śmiechu

Jesteśmy tylko przyjaciółmiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz