Dobra, jednak ten rozdział jest moim ulubionym, póki co. Czytacie go na własną odpowiedzialność.
Po moich słowach, zapanowała głucha cisza pomiędzy nami. Patrzyłam mu w oczy, pomimo takich widoków przed swoimi. Jakoś wytrzymywałam takie duże napięcie, choć ledwo. On spoglądał w dół, milczał chyba nie wiedząc co dalej zrobić i powiedzieć, a sekundy upływały. Każda kolejna, przybliżała mnie do szaleństwa.
– Kimże ja jestem, abyś ty przede mną klęczała? – puścił moje włosy i najwyraźniej chciał, żebym wstała z kolan.
– Ty mi powiedź – odparłam drżącym głosem, prostując swoje nogi. Teraz stałam przed nim, ale wciąż był ode mnie bliżej nieba. Miał grubo ponad metr osiemdziesiąt, a ja lekko ponad metr siedemdziesiąt.
– Teraz jestem pewien, że powinniśmy wejść razem pod prysznic – obszedł moje ciało i stanął za mną, a następnie delikatnie mnie popchnął, wbijając mi w plecy swój palec, abym ruszyła w stronę ogromnej kabiny prysznicowej, która była cała przeszklona szkłem bez żadnej mozaik.
Otworzyłam zaraz wejście prysznicowe, weszłam pod wielką deszczownicę, a Tymon za mną i zamknął szklane drzwiczki. Chciałabym mieć w przyszłości właśnie taki prysznic u siebie w domu, ale najpierw niestety trzeba na niego zarobić oraz wyprowadzić się na swoje. Tyle jeszcze przede mną... Młodość jest chyba bardziej przerażająca niż starość. W końcu lepiej mieć większość za sobą aniżeli przed.
– Lubisz bardzo gorący prysznic? – zapytał podchodząc do baterii prysznicowej, aby ustawić odpowiednią temperaturę wody.
– Jestem kobietą. My się myjemy we wrzątku – mój wzrok powędrował na jego tył. Tak, świat jest za bardzo niesprawiedliwy. – Ale masz duży i twardy tyłek – stwierdziłam, gdy się na mnie spojrzał po tym, jak klepnęłam go w jeden pośladek. Jego zszokowana mina była przepiękna, kiedy wywrócił swój wzrok w tył na mnie. Wytrzeszczył oczy, zastygając ze słuchawką w ręku, z której leciała woda, a ja parsknęłam śmiechem. – Tymon! – pisnęłam, ponieważ właśnie skierował strumień wody znienacka na moją twarz.
– No chodź do mnie, jeszcze nie gryzę – przełączył strumień wody ze słuchawki na deszczownicę i spojrzał na jedną zapakowaną prezerwatywę, którą trzymał w dłoni, odkąd tu weszliśmy.
Włosy Tymona zrobiły się mokre, przez co nie mogłam go poznać. Wyglądał zupełnie inaczej niż w suchych, ale równie idealnie. Loczki zrobiły się prostymi włosami, które zasłoniły mu całe czoło, cudem nie zachodząc na oczy. Krople wody, spływały po jego umięśnionym ciele greckiego boga, a ja mogłam je podziwiać. Naprawdę wyglądał idealnie, więc to był istny cud, że taki przystojny chłopak przede mną stał nago. Moje wymyślone scenariusze w głowie, odkąd go poznałam, cały czas się spełniały.
– Nie bierzesz żadnych tabletek? – zapytał ewidentnie nie chcąc zakładać prezerwatywy. Gdyby chciał, już dawno by to zrobił.
– Jedynie na alergię – odpowiedziałam szczerze, więc Tymon niechętnie otworzył opakowanie i wyjął jego zawartość.
– Na co masz alergię? – zapytał zaciekawiony, a ja się do niego zbliżyłam, mocząc sobie do reszty włosy. Gorąca woda zaczęła spływać po moim ciele, więc przymknęłam oczy i przytuliłam się do Tymona pleców. Czułam ciepło, spokój, bezpieczeństwo oraz wytchnienie, więc ta chwila mogłaby trwać wiecznie.
– Prawie na wszystko. Począwszy od sierści większości zwierząt, aż po cytrusy i niezdrową żywność z całą tablicą Mendelejewa w składzie. Gdyby nie moje tabletki, prawie niczego nie mogłabym jeść. Jedynie suchy chleb i ziemniaki – trochę się rozwiodłam na temat mojej przypadłości, której z całego serca nienawidziłam od dziecka. – Uwierz, że nie chciałbyś zobaczyć mojej skóry przy ataku alergii.
CZYTASZ
PRIVATE SCHOOL Wciąż uciekamy [ZAKOŃCZONE]
Romance~prawo, prywatna szkoła, grupka przyjaciół, nielegalne wyścigi, Dallas, wpływowi ludzie i zatargi~ W TRAKCIE KOREKTY I REDAGOWANIA Nadine Mason jest nazbyt doświadczoną przez los dziewczyną, która dosłownie traci wszystko w swoje osiemnaste urodziny...