11. Lepiej mieć dwie matki nad sobą, niż przestępców pod sobą.

6.9K 204 151
                                    

Czy można napisać bardzo smutny i życiowy rozdział, który jest jednocześnie za bardzo hot? Nie wiem, ale się starałam, co możecie poniżej sprawdzić.

Wystarczyło jedno zdanie z jego ust, aby mój humor uległ zmianie. Nie wierzyłam, że on to powiedział. Analizowałam te słowa po stokroć, kiedy Tymona kąciki ust, zaczęły unosić się ku górze. Jego dłoń zaraz przejęła mojego hot doga, odłożyła go na wysuwanym stoliku, a następnie spoczęła na mojej talii, przez co nabrałam głęboko powietrza do płuc. Chłopak gwałcił mnie wzrokiem, czekając na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony, nawet nie werbalną.

– Tutaj? – zapytałam półszeptem, nie mogąc już dłużej wytrzymać napięcia.

– Szyby są tu przyciemniane – dłoń Hoffmana z mojej talii, wylądowała na skrawku koszulki, w którą byłam ubrana. Zanim się obejrzałam, a on już ją ze mnie zdjął, więc ostałam się w samej bieliźnie i krótkiej brudnej spódniczce.

Nie chciał marnować czasu, dlatego też zmusił moje ciało do położenia się wzdłuż skórzanych foteli. Ubrana sylwetka szatyna, przycisnęła moją, a ja zatapiałam swój wzrok w tej idealnej twarzy wiszącej nad moją, która była tak śliczna jak rzeźby. Grzywka Tymona muskała moje czoło, a usta miały chęć całowania jego. Wychwyciłam spośród ciszy, pewien znajomy mi szelest, dźwięk rozsuwanego rozporka oraz niemierny oddech chłopaka, odzianego wciąż w biały golf, który mu niesamowicie pasował i doskonale kontrastował z włosami, tęczówkami czy brwiami. Przylegał mu do ciała, więc nawet nie musiał go zdejmować, abym dokładnie widziała zarys jego mięśni.

– Znowu teraz ja się trochę nad tobą poznęcam – wypowiedział te słowa, powoli się we mnie wsuwając.

Moja prawa dłoń, spoczęła na jego karku, przybliżając głowę szatyna ku mojej. Westchnęłam z podniecenia w jego usta, po czym zaczął mnie w nie całować. Każdy ruch chłopaka był pewny, mocny i przepełniony starannością. Przy każdym umierałam, rodząc się na nowo. Gdy już przestał mnie całować, ujrzałam znów te oczy, pełne podniecenia oraz pożądania, które w środku płonęły. Mimo iż był piękniejszy od większości kobiet, jakie znałam, męskość od niego kipiała.

Robiłam to znowu z osobą, której prawie nie znałam, była osobliwa, o niezwykle ciężkim charakterze, posiadała problemy nad kontrolą własnego ciała w pewnych sytuacjach, a na domiar złego, była synem tego pieprzonego adwokata. Co jest ze mną nie tak? Co ja do cholery jasnej robię z nim w tym busie?

Dlaczego on jest we mnie?

Ruchy Hoffmana, stawały się coraz szybsze, a mi było coraz goręcej. Sapałam ledwo łapiąc powietrze i mając wrażenie, że znikam. Ręka Tymona, na której opierał się o skórzane siedzenie, chyba zaraz wypali w nim dziurę, a ja zostanę przez nią wciągnięta pod ziemię. Po tym, jak otworzyłam szeroko oczy niczym nieboszczyk, który właśnie ożył na swym pogrzebie, ujrzałam jego skupioną minę, która starała się wyglądać na grobową. Ledwo jej się to udawało.

– Boże... – zakwiliłam pod nosem, nie mogąc wytrzymać uczucia nadchodzącego orgazmu. Chłopak przez to, pchnął mnie kilka razy jeszcze mocniej, więc moja dłoń wylądowała na tyle jego pleców, a me paznokcie prawie przedarły biały golf szatyna.

– Skąd wiesz, że nim jestem? – zapytał zmęczony, dopiero gdy wspólnie doszliśmy. Przygniatał mnie swoim ciężarem ciała, ale wcale mi to nie przeszkadzało. W zasadzie, byłam teraz całkowicie odłączona od rzeczywistości, więc gdyby mi poodcinał dłonie, to zapewne bym tego nie poczuła.

– Wyglądasz jak jakieś mitologiczne bóstwo, to zgaduję – położyłam swą dłoń na loczkach Tymona, jakbym była jego matką, która przytulała go do swojej piersi, na której aktualnie leżała jego głowa.

PRIVATE SCHOOL Wciąż uciekamy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz