Postawił mnie na nogi, aby szybko z powrotem założyć kaptur. Wszystkie wiedziały, kim jest nasza zakapturzona istota, która skrywała ideał męskiego ciała pod ubraniami, a on i tak zachowywał spokój, gdy ja panikowałam. Tymon trzymał materiał czerwonej bluzy na głowie, żeby znowu mu go nie ściągnęły. Stałam zaraz przed nim, więc chroniłam jego przód od rąk wniebowziętych dziewczyn, natomiast tył chłopaka, był pozostawiony pastwie losu. Kilkanaście dłoni na sekundę, dotykało moją osobę między innymi po włosach, piersiach, brzuchu oraz udach. Próbowałam się bronić, ale od razu łapały mnie za dłonie, udaremniając to.
Krzyki ledwo pozwalały mi na słyszenie swoich myśli. Nawet nie mogłam niczego powiedzieć Tymonowi, ponieważ i tak by mnie nie usłyszał. Czułam kołatanie mojego serca, cudem nie mdlejąc. Jeszcze te szpilki... Byłam jednocześnie przerażona, wściekła oraz smutna. Walczyłam z samą sobą, aby zaraz jakieś nie dać w twarz na uspokojenie. Ściskały nas, praktycznie przyklejając do siebie, toteż czułam klatkę piersiową Hoffmana i jego przyrodzenie na tyle ciała. Cud, iż dawały nam póki co oddychać.
Ten szatyn miał bardzo słabe nerwy. Nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że ich nie posiadał wcale. Od IED był człowiekiem skrajnie nieprzewidywalnym, destruktywnym, wybuchowym i niebezpiecznym dla otoczenia. Zapewne owe dziewczyny nie wiedziały o jego chorobie, więc zaraz mogą się zaskoczyć, kiedy Tymon przestanie być opanowany.
Ręka Hoffmana oplotła się sztywno pod moimi piersiami. Chłopak zaczął wykonywać kroki w tył razem ze mną, gdy cały czas robiłam mu za żywą tarczę. Nie miałam z tym problemu. Jedynie obawiałam się, że któraś z nich mnie rozpozna i namierzy. Nie pragnęłam sławy. Ba, ja jej bardzo nie chciałam. Ma ona swoje plusy, ale minusów chyba posiada więcej, czego teraz doświadczałam. Popularność zdecydowanie nie jest dla mojej osoby. Mam bujną wyobraźnię, aczkolwiek wizja mnie sławnej, nie potrafi przejść przez mój umysł.
– Wyjdź za mnie!!! Tymon!!! Błagam!!! – coraz bardziej mnie załamywały, przerażały i szokowały. Szatynka, która krzyczała mi to nad uchem ze łzami w oczach, rzuciła czymś zaraz w niego. Owy przedmiot był najprawdopodobniej różą.
Zrobiłam jeszcze dwa kroki w tył, czując się jak istna gwiazda filmowa, choć nie moje imię i nazwisko skandowały. Dokładałam wszelkich starań, aby nieco uspokoić swój umysł oraz ciało, ale on dołożył do ognia, wszystko niszcząc niczym pożar. Brązowowłosy przeniósł swą dłoń spod moich piersi na dekolt, prawie układając mi ją pod szyję. Przeniosłam zaraz swój strwożony wzrok na dłoń chłopaka z posiniaczonymi kostkami, która opierała się o me ramię i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, iż złapał czerwoną różę od swojej fanki. Ściskał ją palcami, dokładnie tymi, które miały przyjemność we mnie być.
– One mnie chcą od ciebie oderwać!!! – zakrzyczałam ile sił w płucach, łudząc się, że mnie usłyszy.
Owe dziewczyny, rozpoczęły operację oderwania mnie od chłopaka i uwolnienia z jego sideł, czego nie chciałam. W innej sytuacji, byłabym im wdzięczna, że chcą mnie uwolnić od tego osobnika, ale one teraz pragnęły rozerwać na strzępy moje zmacane przez kilkanaście rąk ciało, więc chyba jednak już wolę Tymona i jego nieobliczalność.
– Ona ma malinkę!!! To na pewno nowa dupa Tymona!!!
– Ruchasz ją?! – zadławiłam się powietrzem, gdy usłyszałam taki krzyk po swojej prawej stronie.
Matko kochana... Jak to wszystko wymazać z pamięci?
Dostałam od któreś w udo, co mnie bardziej zabolało, aniżeli ciągnięcie za ręce. Tymon prowadził mnie w jedną stronę, a one pociągały w drugą. To też nie było za przyjemne. Czułam się jak drogocenny przedmiot, który każdy chciał mieć, a nim nie byłam. O niego tu chodziło, nie o mnie.
CZYTASZ
PRIVATE SCHOOL Wciąż uciekamy [ZAKOŃCZONE]
Romance~prawo, prywatna szkoła, grupka przyjaciół, nielegalne wyścigi, Dallas, wpływowi ludzie i zatargi~ W TRAKCIE KOREKTY I REDAGOWANIA Nadine Mason jest nazbyt doświadczoną przez los dziewczyną, która dosłownie traci wszystko w swoje osiemnaste urodziny...