Rozdział 1

20.7K 443 45
                                    

W pośpiechu wiążę wstążkę przy kołnierzyku swojej białej bluzki. Wiem, że może ktoś uważać za mój strój słodki i niepasujący do dorosłej kobiety ale co poradzić uwielbiam swoje spódniczki i bluzeczki. Czasem wyglądam jak uczennica w podkolanówkach i wysokich kozakach lecz to moje ulubione buty, które swoją drogą dostałam od jednej z przyjaciółek na urodziny. Lena to dar z niebios i choć jest nieposkromiona i do tego uparta kocham ją najbardziej na świecie. Choć miejsce w moim sercu musi dzielić z Allison. 

Przeżyłyśmy nie jedno i jedyne czego jestem w życiu pewna to tego, że nigdy nie może ich w nim zabraknąć. Od lat jesteśmy dla siebie przyjaciółkami, choć w głębi duszy nazywam je siostrami. Są moją jedyną rodziną, jedyną jaką kiedykolwiek miałam.

Nigdy nie ukrywałam iż wychowałam się w sierocińcu. Nie czułam się z tego powodu gorsza od innych. Jedynie trochę zazdrościłam moim koleżanką iż mają rodziców. Oczywiście było to do czasu gdy Lena nie zwierzyła się mi, że jej matka pije a ojciec się nią nie interesuje. Allison też nie miała wesołego dzieciństwa. Inaczej rodzie nie wysłali by jej do pospolitej szkoły żeńskiej i nie mieszkałaby w internacie. 

Poznałyśmy się właśnie w szkole. Każda z nas jest przeciwieństwem drugiej i choć to niemożliwe od piętnastu lat wciąż ze sobą wytrzymujemy. Alison to żywiołowa i spontaniczna osoba, kocha się bawić i szaleć, jest w niej ogień tak samo jak w jej rudych włosach. Ciała pozazdrościłaby jej niejedna modelka a zielone oczy potrafią hipnotyzować facetów tak bardzo, że nie jeden się za nią ugania. Lena za to jest figlarna i gdybym miała opisać ją jednym słowem powiedziałabym "kokietka". Jej długie blond włosy zawsze muszą być idealnie uczesane a makijaż nieskazitelny. Swoimi krągłościami kusi ale tylko na odległość. Jak sama twierdzi nie spieszy jej się by znaleźć faceta bo nie chce jeszcze być uwiązana. I choć nie jedna osoba powiedziałaby, że zachowuje się czasem jak głupia blondynka to tylko ich tym zwodzi. Jej głowa to istna skarbnica wiedzy. Nieposkromiona dusza z genialnym umysłem. Dosłownie połączenie wybuchowe. 

I zastaję jeszcze ja z naszej trójki. Ta chyba najbardziej rozsądna. W swoim życiu nic nie robię spontanicznie, każdą rzecz planuje po dwa razy. Czy chodzi o życie zawodowe czy prywatne wszystko mam dokładnie przemyślane. Tego nauczyło mnie życie. Kiedy skończyłam liceum musiałam opuścić sierociniec. Nie powiem, że było mi tam jakoś źle może to kwestia przyzwyczajenia bo nie pamiętam nic innego. Ponoć moja matka była ćpunkom i zostawiła mnie pod drzwiami sierocińca z głupią karteczką na której napisała moje imię. "Mile". Nawet nie wiem po kim odziedziczyłam ciemne niesforne włosy ani duże zielone oczy z masą długich rzęs. Gdyby nie mój wzrost to mogłabym nawet powiedzieć, że wyglądam całkiem, całkiem. Ta, szkoda gadać, moje minimalne metr sześćdziesiąt muszę rekompensować sobie wysokimi butami by nie wyglądać jak dziecko. 

Poszłam na studia dzięki stypendium ale największym wyzwaniem było znalezienie pracy by się jakoś utrzymać. Jednak wtedy gdy przechodziłam największy kryzys w życiu pojawiły się moje przyjaciółki i to one pomogły mi stać się tym kim jestem. Alisson dostała trzypokojowe mieszkanie od rodziców i postanowiła wynająć mi i Lenie po pokoju byśmy zawsze były razem. To była moja pierwsza spontaniczna decyzja i chwała mi za to. Nie myślcie, że jestem znowu jakoś idealna czy coś. Co to to nie. Wręcz przeciwnie. Łatwo mnie wkurzyć tym bardziej jak coś nie idzie po mojej myśli i nie tykam alkoholu bo po nim robię wiele głupich rzeczy. Najlepszym przykładem jest tatuaż pod prawą piersią. Jedyny plus tego iż chociaż mój mózg był zamroczony alkoholem to zrobiłam go w miejscu gdzie jest tylko dla mnie. Tak jak historia, która się z nim wiąże. Ona też jest tylko moja i nikogo więcej. 

-Mile! Długo będziesz jeszcze się stroić? - wyskakuję jak oparzona z pokoju i pędzę do drzwi na czekającą już tam na mnie Lenę. W ostatniej chwili zatrzymuję się przed nią i uśmiecham się gdy patrzy na mnie sceptycznie. - Kochanie czy ktoś Ci już mówił, że masz dwadzieścia pięć lat a nie piętnaście?

Szklane wieżeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz