Nie mam pojęcia ile minęło czasu nim mój telefon się rozdzwonił. Alex albo raczej mój szef tym razem pozwolił mi usiąść obok niego a moje ciało zadrżało w proteście. Pewnie gdyby po raz kolejny nie zadzwonił mój telefon nadal patrzyłabym na jego nagi tors. Moje oczy prześledziły każdy odkryty skrawek a mój ciężki oddech nie był spowodowany paniką. Nie to było zupełnie coś innego. Czułam niezaprzeczalne pożądanie. Patrzyłam dalej tak samo jak on i nie zwracałam uwagi na to czy to właściwe. Miałam ochotę wrócić na jego kolana i zbadać rękami każdy mięsień odznaczający się na jego brzuchu. Sprawdzić jak daleko schodzą w dół i podążyć palcami za V znikającym pod paskiem.
Widziałam jak unosi dłoń i delikatnie jakby dotykał piórkiem potarł skórę na moich żebrach. Wpatrywał się w to miejsce z ciekawością.
-Ubierz się Mile. - jego głos był szorstki jakby miał trudność z wydobyciem słów. Nieznacznie kiwam głową i chwytam swoją koszulkę. Wciągam materiał na siebie po czym zakładam żakiet. Mój telefon po raz trzeci dzwoni i tym razem nie mam zamiaru go ignorować.
Wygrzebuję go z torebki i odbieram.
-Co tam? - staram się brzmieć normalnie ale jest to trudne gdy czuję na sobie jego wzrok.
-Dlaczego nie odpisujesz? - pytanie Leny wyrywa mnie z czaru jaki rzucił na mnie Williams i skupiam się teraz na niej.
-Przepraszam miałam sporo pracy.
-Wszystko jest ok?
-Tak. Jak najbardziej. - unoszę wzrok i napotykam zaciekawione spojrzenie ciemno szarych oczu.
-Wydajesz mi się jakaś dziwna.
-Nic mi nie jest. Niedługo będę w domu. - mówię po czym się rozłączamy. - Muszę wrócić do mieszkania.
-Chłopak się martwi? - marszczę brwi na jego dziwne pytanie. Wskazuje na telefon na co się uśmiecham.
-Mogła by się obrazić gdyby dowiedziała się iż wziąłeś ją za mężczyznę. - Jego wzrok znowu przewierca mnie. Wzdycham i tłumaczę nim założy coś głupiego. - Mieszkam z przyjaciółkami. Tak naprawdę to mieszkam u jednej z nich. I muszę w końcu wrócić do siebie.
Kiwa głową w stronę drzwi i dopiero teraz orientuję się, że samochód zaparkowany jest pod naszą kamienicą. Jak mogłam nie zauważyć tego.
-Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? - pytam nim zastanowię się nad tym sama.
-Naprawdę Mile? Pracujesz dla mnie. - No tak. Zakrywam dłońmi oczy i przecieram je.
-Przepraszam jakoś ciężko mi teraz myśleć. - I wcale nie jest to spowodowane twoja nagą klatą i moimi głupimi hormonami. Odwracam się i chwytam za klamkę.
-MIle?
-hmm... - odwracam się ponownie w jego stronę.
-Jutro rano chcę swoje dokumenty. - przekręcam głowę na bok nie rozumiejąc. - Sprawdź maile. - macha na mnie ręką jakby mnie odprawiał więc wysiadam otulają się moim żakietem. Ostatni raz zerkam na niego nim zatrzasnę drzwi.
Czy to wszystko nie było dziwne? Jego zachowanie wykracza poza skalę popieprzenia. Moje tym bardziej. Jednak nie mogę zaprzeczyć. W stu procentach działa na mnie i moje kobiece części ciała. Może faktycznie powinnam odejść i poszukać sobie pracy w jakimś bezpieczniejszym miejscu. Gdzie nie będę miała szefa do którego mam ochotę się przytulić.
Z tą myślą wchodzę do mieszkania i czmycham prosto do łazienki nim któraś z moich współlokatorek mnie zauważy. Mając nauczkę z rana najpierw odkręcam wodę by się rozgrzała i dopiero potem rozbieram się. Moje spięte mięśnie bolą i potrzebuję się rozluźnić. Gdy tylko para zaczyna unosić się z kabiny wchodzę do niej i cieszę się ciepłą wodą. Kiedy tylko zamykam oczy ukazuje mi się Williams albo raczej jego twarde ciało. Znów czuję pobudzenie i ostatkiem sił powstrzymuję się by moja dłoń nie podążyła w dół.
CZYTASZ
Szklane wieże
RomanceMila mimo niepowodzeń w życiu stara się wyjść na prostą. Razem z przyjaciółkami mieszka w Chicago, stara się wieść spokojne i poukładane życie bez zbędnych komplikacji. Gdy podejmuje pracę w biurze wszystko rozsypuje się jak szklane wierze, które tw...