-Mile, do cholery kobieto. - odsuwam się od niej i gorącego strumienia wody. - To jest wrzątek.
-Nie, jest tylko ciepła. - mówi i dalej myje włosy.
-Zmień na chłodniejszą.
-Nie.
-Przecież nie da się umyć w tak gorącej wodzie.
-To poczekaj na swoją kolej.
-Chciałem się umyć. - mówię nie odrywając wzroku od piany spływającej po jej tyłku. - Mam mało czasu.
-Byłam pierwsza więc albo się dostosuj albo czekaj. - odpowiada i spłukuje pianę. Zaciskam dłoń na jej pupie przez co piszczy.
-Alex. - Staję przy niej i przesuwam erekcją po jej krągłym tyłku.
-Słyszałam, że masz mało czasu. - mówi ale i tak wypina się bardziej w moją stronę.
-Jestem szefem mogę się spóźnić.- mówię wprost do jej ucha i napieram na nią. Cichy jęk wychodzi z jej ust sprawiając, że jeszcze bardziej twardnieję. Nigdy nią się nie nasycę. Z każdym dniem wręcz przeciwnie chcę więcej.
Ubieram się tak szybko, że prawie potykam się o własne buty bo faktycznie jestem już spóźniony. Powinienem być już w biurze bo zabawa pod prysznicem się przedłużyła. Nim schodzę na dół mój wzrok przyciąga pierścionek na szafce przy łóżku. Chwytam go i tak jak każdego dnia od prawie dwóch tygodni zanoszę na dół by założyć go na palec mojej narzeczonej.
-Kiedy w końcu z tym skończysz? - pytam i chwytam jej dłoń by wsunąć na nią pierścionek. Krzywi się i okręca go wokół jakby ją parzył.
-Obiecałeś, że poczekamy z ogłoszeniem tego.
-To nie znaczy, że masz go nie nosić.
-Każdy go zauważy jak będę miała go na palcu.
-I każdy będzie wiedział, że jesteś zajęta. - mówię i całuję ją gdy chce jeszcze coś powiedzieć. Wiem, że to głupie ale cholera jest moja i wolałbym, żeby wszyscy się o tym dowiedzieli. - Wiesz co koniec. Dzisiaj wchodzimy do pracy razem i mam w dupie twoje głupie tłumaczenia.
-Williams. - mówi zła jak osa i wiem co się zbliża. Odsuwam się na bezpieczną odległość by nie oberwać.
-Pośpiesz się bo jesteśmy spóźnieni. - mówię tylko i idę po teczkę z dokumentami.
-Ale ty jesteś wkurzający. - tupie nogą co kwituję tylko śmiechem.
Zawsze kiedy myślę, że robię jakieś postępy ona robi tył w krok. W poniedziałek zostawiła rzeczy i myślałem, że jesteśmy na dobrej drodze ale następnego dnia wkurzała się bo nie miała czegoś u siebie. Idąc dalej zabrałem ją na zakupy by kupiła wszystko to czego może potrzebować. Niechętnie kupiła szczoteczkę do zębów, szampon, szczotkę do włosów, spinki i jakieś inne gówno. Sam dorzuciłem suszarkę bo zawsze zabiera ją ze sobą. Potem sklep z bielizną co akurat mnie cieszyło i chyba większość rzeczy wybrałem ja a ona dorzuciła tylko garść majtek do wielkiego stosu, który wybrałem.
I gdy myślałem, że robię postępy a moja dziewczynka już oswaja się na dobre z zaręczynami wychodzi mi z nienoszeniem pierścionka. Dałem jej czas ale mam dość gdy każdy facet w firmie patrzy się na nią jak sęp i do tego słyszałem jak ochroniarz zaprasza ją na randkę. Tysiąc razy powtarzałem sobie, że nie mogę nikogo pozbawić uzębienia tym bardziej mojego pracownika.
Gdy Mile wsiada za mną do samochodu podaje mi klucze na co kręcę głową.
-Te są twoje i nie musisz mi ich oddawać za każdym razem. - mówię nie odrywając wzroku od maila.
CZYTASZ
Szklane wieże
RomanceMila mimo niepowodzeń w życiu stara się wyjść na prostą. Razem z przyjaciółkami mieszka w Chicago, stara się wieść spokojne i poukładane życie bez zbędnych komplikacji. Gdy podejmuje pracę w biurze wszystko rozsypuje się jak szklane wierze, które tw...