-Mile to są wszystkie zamówienia? - zirytowany głos Alexa zaczyna mnie drażnić i muszę się nieźle wysilić by nie powiedzieć mu tego na co mam ochotę.
-Tak. Wszystkie z ostatnich trzech lat. - Razem z Amandą, dziewczyną z księgowości przejrzałam wszystkie zamówienia na komponenty i zabierałam te, które pochodziły z ColoRed. Sama dziwiłam się, że jest tego aż tyle. - Z dostawami jest to samo. Wszystko się pokrywa. - mówię nim zapyta.
Można powiedzieć, że świat dla Williamsa od paru godzin nie istnieje. Za to ja jestem głodna i zmęczona. Rozumiem go, bo to jego fabryka. Do tego tą jako pierwszą stworzył jego ojciec i był z niej bardzo dumny a fakt, że ktoś to niszczył jest dla niego cisem poniżej pasa. Tym bardziej, że od ponad roku zarządza tym wszystkim i nie miał o niczym pojęcia.
-Może zgłośmy to do jakiś służb? - mówię albo raczej pytam by uzyskać jakiekolwiek wyjaśnienia. Brunet jedynie czyta i wydaje rozkazy ale o niczym nie mówi. A z doświadczenia wiem, że brak informacji to złe informacje.
-Nie. Potrzebuję czasu. Jeśli to wyjdzie poza firmę będę skończony albo i jeszcze gorzej.
-O czym ty mówisz? - patrzę na niego wielkimi oczami.
-Mile jeśli prawdą jest, że używaliśmy niezgodnych z atestem farb i innych chemikaliów firma będzie skończona. Nie tylko przez wydział środowiskowy. Każdy z pracowników będzie mógł żądać odszkodowań i zbankrutujemy. Nikt mi nie uwierzy, że o tym nie wiedziałem. Jestem prezesem i pieprzonym właścicielem a sądy nie będzie obchodzić to, że dopiero co to odkryłem. - Ciągnie się za włosy i widzę jak bardzo jest zestresowany. Nawet nie wygląda jak zawsze. Twarz ma poszarzałą a rękawy koszuli podwinięte niedbale do łokci. Do tego materiał jest wymięty a krawat już dawno wisi na krześle obok stołu w konferencyjnej.
-Wiesz kogo to wina? - pytam cicho bo zastanawiam się czy moje przypuszczenia są prawdziwe.
-Viktor za tym stoi. Najgorsze jest to, że nic nie mogę z tym zrobić bo każde moje oskarżenie sprawi, że wszystko polegnie razem z nim.
Gdy to mówi dociera do mnie jak musi być mu trudno podjąć jakąkolwiek decyzję. Jednak i tak nic nie może zrobić nim wyniki z laboratorium nie wrócą. Klint młody mężczyzna którego poznałam gdy zjawił się na wezwanie Williamsa powiedział, że potrzebuje przynajmniej dwudziestu czterech godzin. Jedyne co nam zostało to sprawdzenie co i kiedy było zamawiane od ColoRed. Jednak teraz po paru godzinach emocje trochę opadły a złość przeszła w bezradność.
-Alex?
-hmm...? - nawet nie podnosi wzroku na mnie od kartek porozwalanych na stole.
-Zamówisz mi taksówkę? - pytam by na chwilę oderwać go od tego wszystkiego. Mogłabym zrobić to sama ale może gdy on też wyjdzie stąd choć na chwilę to mu się polepszy.
-Co? - patrzy na mnie zmieszany jakby nie wiedział co się dzieje.
-Jest bardzo późno a wolałabym się chwilę przespać, umyć i coś zjeść.
-Zaraz Jim Cię zawiezie. - powraca wzrokiem do kartki przed jego oczami.
-Jim musi być w razie twojego wezwania a do domu jest ponad półtorej godziny drogi. Nim wróci będzie druga w nocy.
-Co? - Znów podnosi na mnie wzrok a jego dłonie bezwładnie opadają na blat stołu. - Dziewczynko zostań w hotelu. Pokój nie jest wielki ale zmieścimy się oboje. - mówi i odchyla się w fotelu.
-Nie mam ubrań.
-Rano pójdziesz po jakieś. Na pewno mają tu jakiś odzieżowy.
-Dobra ale idziesz ze mną. - mówię i podnoszę się gdy on tego nie robi to wzruszam ramionami. - Jak chcesz siedź tu do rana ja wracam do domu. - zabieram torebkę i idę do drzwi w momencie gdy chwytam klamkę słyszę szuranie. Ignoruję je i idę do wyjścia. Na zewnątrz muszę potrzeć ramiona bo zimny podmuch wiatru uderza prosto we mnie.
CZYTASZ
Szklane wieże
RomanceMila mimo niepowodzeń w życiu stara się wyjść na prostą. Razem z przyjaciółkami mieszka w Chicago, stara się wieść spokojne i poukładane życie bez zbędnych komplikacji. Gdy podejmuje pracę w biurze wszystko rozsypuje się jak szklane wierze, które tw...