Rozdział 37

7.7K 363 19
                                    

Staram się jak mogę by przetrwać wszystkie badania nie marudząc. Czuję się jak małe dziecko, które każdy wciąż dotyka i głaska. Mam wrażenie, że jestem już u kresu możliwości i więcej nie zniosę. 

-Mogę już iść do domu? - pytam w końcu doktora Parkera i patrzę na niego błagalnie. 

-Nie. - patrzy na podkładkę w swoich rękach i nawet na chwilę na mnie nie spojrzy. 

-Chcę iść do domu. - marudzę i poprawiam się na łóżku bo dzięki Bogu w końcu dotarłam do swojego pokoju. 

-Proponuję prysznic. - mówi i tym razem zerka na mnie gdy patrzę na niego z niechęcią. - Nie to, że ze mną oczywiście. - daje mi czarujący uśmiech i dopiero teraz zauważam, że jest całkiem młody. Możliwe, że ma dopiero czterdzieści lat. Całkiem uroczo wygląda z masą kręconych włosów i nawet jego szczupłe ciało wydaje mi się atrakcyjna. Jestem ciekawa ile pielęgniarek za nim lata bo jak dotąd nie zauważyłam na jego palcu obrączki.

-Widział Pan może Alexa? - pytam by już przestał się do mnie uśmiechać. Mój chłopak dzielnie znosił wszystko razem ze mną i nawet od rana był w lepszej formie. Może to za sprawą tego, że w końcu mógł wyciągnąć się śpiąc razem ze mną na łóżku. 

Śmiać mi się chciało gdy Pielęgniarka wygoniła go z niewielkiego łóżka na swoją kanapę. Choć ja nie narzekałam na brak miejsca bo swobodnie cała mieszczę się na jego szerokiej piersi. Za to Williams leżąc na kanapie wyglądał komicznie. Jego nogi od kolan zwisały za oparciem i do tego lewa ręka wciąż spadała mu na podłogę bo kanapa okazała się za wąska. Dopiero przestałam chichotać gdy uświadomiłam sobie, że on spał tu przez ostatnie dwa tygodnie. 

-Pewnie poszedł po obiad. - zerka na zegarek. - Pielęgniarki już go nauczyły, że jak pójdzie zbyt późno to nic dobrego nie dostanie w stołówce.  

-Je za czterech więc ten argument na pewno bierze po uwagę. - mówię i siadam bo mój żołądek też pomyślał właśnie o jedzeniu. - Chce mi się jeść. - oświadczam jakby to było odkrycie naukowe na co lekarz się śmieje. 

-To dobry objaw. Wraca Pani do zdrowia. Poproszę pielęgniarkę by przyniosła jakąś zupę. Oczywiście jest możliwość, że nie najlepiej się przyjmie więc niech się Pani nie martwi. - kiwam mu tylko głowa bo moje myśli i tak już uciekają do moich dziwnych snów. 

Choć bardzo chcę się skupić na lekarzu nie jest to możliwe. Opadam na poduszkę bo właśnie pojawia się dziwne wspomnienie w mojej głowie. Otwieram drzwi jadącego samochodu i z niego wysiadam. Turlam się po ziemi i nic nie robię by się obronić przed upadkiem. Przeżywam to jakby w zwolnionym tempie a każde uderzenie o podłoże sprawia, że się spinam. Jednak najgorszy jest strach bo widzę nad sobą Nicka. Jego spojrzenie mnie obrzydza a gniew miesza się z rozpaczą. 

-Proszę Pani? - ktoś mną potrząsa na co krzyczę. Patrzę spanikowana na doktora Parkera a moje dłonie się trzęsą. Żadna z wizji na jawie i we śnie nie ma sensu. Mam wrażenie, że moje wspomnienia mieszają się z czymś jeszcze. Nic sobie nie przypomniałam z dnia w którym doznałam urazu. Czy to możliwe, żeby Nick wyszedł z więzienia. 

-On mnie porwał. - mówię na głos a słowa smakują gorzko na moich ustach. - Nick mnie porwał. - mówię ponownie i ze strachem patrzę na lekarza, który bacznie mi się przygląda. 

-Podam pani coś na uspokojenie. 

-Nie. - mówię szybko. - Niech Pan powie mi prawdę. Czy Nick mnie porwał. 

-Tak. - odpowiada i zerka za siebie jakby szukał pomocy.

-Czy on znowu mnie zgwałcił? - pytam i patrzę na swoje trzęsące się dłonie na których praktycznie nie ma już śladów poza pożółkniętymi sińcami.   

Szklane wieżeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz