Rozdział 26

8.4K 355 6
                                    

Siedziałam jak na szpilkach przez kolejne trzy godziny. Alex pracował lecz co chwilę posyłał mi zarozumiały uśmieszek od którego po moim ciele przechodziły ciarki. A to wszystko przez jego słowa, które wciąż kotłowały się w mojej głowie. 

"Gdy tylko zabiorę Cię do domu pokażę Ci do kogo należy twoja cipka, która już jest mokra. Prawda? Moje usta sprawią, że będziesz błagać by mój kutas Cię wypełnił i jeśli będziesz grzeczna to go dostaniesz." Jego arogancki uśmieszek podsycał nie tylko moje pożądanie ale i gniew co jego w tym momencie nie obchodziło, wręcz przeciwnie miał to w nosie gdy zaciskał dłoń na mojej piersi. "Mam ochotę przelecieć te cycki i już nie mogę się doczekać gdy będę patrzyć jak moja sperma będzie po nich spływać." Zadrżałam a jego słowa nie powinny być tak podniecające jak w tym momencie czuję. W moim mózgu chyba doszło do jakiegoś spięcia o nie myślę racjonalnie. "Wiesz na co mam jeszcze ochotę? Chciałbym dostać się do twojego tyłeczka. Pozwoliłabyś mi na to?" 

To właśnie jego ostatnie pytanie najbardziej mnie nurtuje. Przecież ja nigdy tego nie robiłam i chyba nigdy nie myślałam, że zrobię. Ale im dłużej o tym myślę mam wrażenie, że gdyby wtedy w biurze nie odsunął się zgodziłabym się i nic nie miało by znaczenia. Nawet to, że jesteśmy w biurze. Pragnęłam go bardziej niż chciałabym przyznać. 

Alexander William jest moją zgubą. 

-Nienawidzę Cię Williams. - mamroczę i staram się nie wiercić na swoim miejscu ale moja pobudzona kobiecość domaga się spełnienia, którego nie dostała. 

Może nie powinnam ale gdy pojawia się Tony warczę zła gdy woła mnie i prosi o dokumenty. Jestem sfrustrowana a głupie uśmieszki Williamsa nie pomagają wręcz jeszcze bardziej mnie wkurwiają. Każąc mi usiąść z  tyłu za wszystkimi tak bym była naprzeciw niego przelew czarę goryczy albo raczej mojego podniecenia. Patrzy na mnie zamglonym wzrokiem i rozmawia swobodnie z innymi kiedy ja wiję się pod jego baczną obserwacją. Mam wrażenie, że każdy jego gest ma dwuznaczne znaczenie a sama muszę się poprawić gdy moja kobiecość zaczyna pulsować. Spotkanie trwa ponad trzy godziny i mam ochotę już teraz go zabić za to co ze mną robi a moje ciało krzyczy bym najpierw znalazła uwolnienie a później popełniła morderstwo. 

Czy jakiś sąd uniewinniłbym mnie za zbrodnię popełnioną w stanie pełnego podniecenia gdy mój mózg się wyłączył? Broniła bym się mówiąc, że sam do tego doprowadził i to jego wina iż trzymał mnie zbyt długo nakręconą i rozbudzoną więc musiałam się na niego rzucić. Gwałt? Jaki gwałt? Proszę sądu on tego chciał. 

To by była sprawa roku. Sekretarka zabija szefa najpierw wykorzystując go seksualnie. Alisson pewnie przybiłaby mi piątkę, że nie straciłam okazji na przelecenie go. Wracam myślami na ziemię i prycham pod nosem gdy na swoje głupie myśli. 

Chwytam długopis i przykładam go sobie do ust. Niewinny gest bardzo go interesuje więc idę za ciosem najpierw rozglądając się czy nikt inny nie zwraca na mnie uwagi. Gdy to się nie dzieje wysuwam czubek języka po czym mam nadzieję uwodzicielsko przeciągam nim po całej jego długości. Gdy oczy Williamsa się zwężają na mój ruch wpycham go do ust uderzając w policzek, który się wybrzusza lecz dopiero gdy wkładam go głęboko w usta tak by przez przypadek się nie zakrztusić i nie narobić sobie kłopotów dostrzegam jak tym razem on wierci się na swoim miejscu i wiem, że poprawia spodnie w kroku. Mam cię Williams. 

Długopis wraca do mojej dłoni a ja kciukiem wycieram kącik ust po czym go oblizuję. Z udawanym uśmiechem sięgam do swojej torebki po chusteczkę i pod stołem wycieram długopis by wrócić jak gdyby nigdy nic do pracy co nie udaje się Williamsowi. Przegapia dwa pytania Tonego i pewnie gdyby nie inni w pomieszczeniu kazałby mu się zamknąć i wyjść. Potrzeba jest wypisana na jego twarzy a ja czuję dumę, że też potrafię sprawić by wił się na swoim miejscu. 

Szklane wieżeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz