Skulona i praktycznie wepchnięta w bok kanapy zajadam się wołowiną i jedynie mogę żałować, że nie jest ciepła choć i tak smakuje obłędnie. Co chwilę zerkam na Alexa ale on jak gdyby nigdy nic je rozłożony po drugiej stronie i popija piwo. Wcześniej wydawało mi się dobrym pomysłem by zrezygnować z pracy i faktycznie spróbować. Przychodząc tutaj myślałam o rozmowie, dwojga dorosłych ludzi. Spokojnej i rozważnej. Mieliśmy omówić punkt po punkcie. Chciałam wiedzieć jak to będzie wyglądać. Tyle niewiadomych kotłowało się w mojej głowie.
Najgorsze są jednak obawy. Czy ja nie popełniłam błędu? Niby go znam albo raczej znałam jako dzieciaka o zbyt długich ciemnych włosach i tyczkowatej posturze. Nie mężczyznę walczącego w klatkach, który ma masę mięśni i pewnie złamałby mnie w pół gdyby tylko chciał. A już na pewno nie prezesa wielkiej korporacji, który ma dużą władzę i jeszcze więcej środków by mnie zniszczyć.
Co ja sobie wyobrażałam. Przecież to wszystko nie jest możliwe. Boję się gdy ktoś zbyt nachalnie się do mnie zbliży albo unosi się względem mnie a teraz pakuję się w nie wiadomo co z moim jeszcze obecnym szefem.
-Mile, słyszę jak trybiki w twojej głowie pracują. - odrywam wzrok od pudełka i zerkam na niego. Przygląda mi się jakby czegoś szukał po czym opada na kanapę jakby był zawiedziony. -Tak jak myślałem. - mówi z ponurym śmiechem. - Idź do domu i zastanów się czego dokładnie chcesz i gdy zdecydujesz to mi to powiedz. - Odstawia pudełko i butelkę po czym podnosi się i idzie na górę.
Mogę stąd zobaczyć jak pada na łóżko jak długi. Cholera poszedł spać.
Stawiam resztę mojego posiłku obok jego i zauważam, że zjadł praktycznie wszystko. Kiedy udało się mu to pochłonąć. Ja nie dałam rady zjeść jednej porcji. Siadam ponownie i kulę się bo nie mam pojęcia co zrobić. Może ma rację i powinnam się jeszcze raz to przemyśleć.
-Boję się. - szepcę choć wiem, że nie może mnie usłyszeć.
Mój A. był chłopcem i kiedyś wiedziałam jak z nim postępować. Alex jest mężczyzną i lubi znać zasady. Czy mogę ponownie zaufać iż mnie nie skrzywdzi? Nawet jak nie zrobi tego fizycznie to czy nie skrzywdzi mnie w inny sposób. Czy nie złamie mi serca tak bardzo obolałego. Płakałam za nim tyle razy i podniosłam się z tego ale czy po latach będę potrafiła ponownie sobie poradzić z jego stratą jeśli znów wpuszczę go do swojego serca.
Biorę plecak i znajduję telefon po czym wracam na swoje miejsce. Ukradkiem zerkam, że Williams jest nadal w tym samym miejscu. Piszę do dziewczyn bo może dzięki nim poczuję się mnie zagubiona.
Ja: Jestem w Alexa.
Alisson: uuu... chcę znać szczegóły.
Ja: To nie jest ważne. Potrzebuję pomocy.
Lena: Zrobił Ci coś?
Lena: Zabiję skurwiela.
Allison: Właśnie stracił fiuta!!!
Ja: Nie w tym sensie! Potrzebuję rady bo nie wiem co zrobić.
Lena: Dobra. Trochę mi ulżyło bo jest wielki i musiałabym się długo męczyć by go zabić.
Alisson: Ej a fiuta też ma tak wielkiego jak on sam? Tak z ciekawości bo wiesz może szkoda ucinać taki sprzęt.
Lena: Jesteś zboczona!
Ja: Miałyście mi pomóc! Tylko tak przypominam.
Lena: Oczywiście, mów o co chodzi.
Dobra to jak teraz mam im wytłumaczyć skoro nie znają historii o A i M.
Ja: Okazało się, że kiedyś się z nim znałam. Był tak jakby moją pierwszą miłością.
CZYTASZ
Szklane wieże
RomanceMila mimo niepowodzeń w życiu stara się wyjść na prostą. Razem z przyjaciółkami mieszka w Chicago, stara się wieść spokojne i poukładane życie bez zbędnych komplikacji. Gdy podejmuje pracę w biurze wszystko rozsypuje się jak szklane wierze, które tw...