Rozdział 20

9.2K 405 13
                                    

Odkrycie prawdy było dla mnie zarazem szokiem ale też jakbym uwolnił się od jakiegoś ciężaru. Gdybym tylko mógł się tym cieszyć razem z nią. Nie przewidziałem, że Mile ucieknie. Jak głupi myślałem, że wpadnie w moje ramiona. Była moją pierwszą miłością, cholera wciąż pamiętam jak latałem za nią. Byłem młody i jeszcze miałem pełną głowę głupich marzeń. Nadal myślałem, że zdarzy mi się coś tak dobrego jak moim rodzicom. Mała M. była właśnie najlepszą rzeczą jaką mogłem posiadać. Beztroska i zabawna. Piękna i taka dojrzała choć nadal tkwiła w niej dziecinność. 

Czy mogło mi się wydawać, że czuje to samo do mnie co ja do niej? Był w niej smutek o którym nie mówiła. Omijała wiele tematów a nawet wręcz ich unikała. Jakby nie chciała wiedzieć zbyt dużo jakby nie chciała bym ja dowiedział się czegoś więcej. Później myślałem, że przez ten smutek popełniła samobójstwo ale jak się okazuje to nie ona. Ona żyła dalej a ja głupi nigdy więcej nie poszedłem do hotelu. Wspomnienia były dla mnie zbyt ciężkie i wolałem od nich uciec niż na nowo przeżywać jej stratę. 

Jak bardzo bym chciał by teraz weszła przez drzwi i powiedziała mi cokolwiek. Zaakceptowałbym nawet to, że mnie nie chce. Nie nie potrafię okłamywać sam siebie. Nigdy nie zaakceptuję, że mnie nie chce. Mogę dać jej czas i przestrzeń bo jest zagubiona ale nigdy z niej nie zrezygnuję. Dawne uczucia razem z tymi teraz połączyły się. Może przez to tak bardzo mnie do niej ciągnęło. Może tak jak dwanaście lat temu los połączył nas ponownie byśmy oboje odnaleźli siebie. 

-Idioto gdzie Mile? - podnoszę głowę na Tonego w drzwiach. Nawet nie zauważyłem kiedy wszedł. Odpłynąłem w swoich myślach po jej wyjściu. 

-Wyszła. - mówię a mój głos jest dziwnie szorstki. 

-Jak to? Mówiłeś, że jej powiesz. 

-Powiedziałem. Jak głupi myślałem, że będzie się cieszyć. 

-Nadal nie mogę się ucieszyć, że to ona. - opada obok mnie na kanapę i odchyla głowę by spojrzeć w sufit. - Gdybym wtedy nie widział jak znikasz na całe dnie, nigdy bym nie uwierzył, że istniała. Cholera nawet parę lat później cierpiałeś przez nią. 

-Widocznie nie byłem tak samo ważny dla niej jak ona dla mnie. 

-Byłeś młody a ona jeszcze młodsza. Co się dziwisz? Sam mówiłeś, że często była smutna. Może to nadal w niej jest. 

-Jest i jest tego jeszcze więcej. Kurwa gdybym tamtego dnia nie pozwolił jej odejść jej życie mogło by być inne. 

-Nie. - podnosi się z miejsca i patrzy na mnie. - Stało się, dzięki niej jesteś kim jesteś. Jeśli chcesz gdybać to pomyśl o sobie. A co jeśli byś był też inny. Może wasze zauroczenie byłoby chwilowe a w prawdziwym życiu byście później się rozstali. Może nie zacząłbyś walczyć. Może złamałaby Ci serce w inny sposób. Wszystko mogło się stać. Jedyne o czym teraz powinieneś myśleć to rozwiązanie problemów firmy a reszcie daj czas. Może nie tylko ona go potrzebuje ale ty też. 

Zadziwiające jak mój przyjaciel przez te wszystkie lata się zmienia i choć jest największą męską dziwką to wiem, że ma rację. Nigdy mnie nie zawiódł a jego rady nie raz mi pomagały. Tym razem też mam zamiar skorzystać z tego co mówi. Jeśli Mile przyjdzie ze mną porozmawiać będzie ok. Jeśli nie dam jej czas by przebolała przeszłość a później sprawię, że znów będzie jej zależeć na mnie tak jak kiedyś. Bo tego jestem pewien. Nic nie udawała i nie kłamała. Tak samo jest teraz, ani razu mnie nie okłamała i zawsze mówi to co czuje. 

Zabieram się do pracy i choć trudno mi się skupić staram się ogarnąć wszystko to co ode mnie chcą. Odbywam rozmowę z prezesem ColoRed ale nic nowego z niej nie wynika. Czas bym pojechał do fabryki i sprawdził sam dokumentację. Mam dość tego bałaganu i nie wiem dlaczego coś co działało jak do tej pory bez zarzutów teraz psuje się kawałek po kawałku. 

Szklane wieżeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz