Zadowolona z siebie weszłam do domu. Dziewczyny już tu były a ich głosy było słychać w całym domu. Cisza jest piękna ale śmiech jeszcze lepszy lecz aromat cudownego jedzenia przebija wszystko.
-Znajdzie się też coś dla mnie? - pytam zaglądając do kuchni na co obie piszczą.
-Kochanie myślałam, że Cię nie wypuści nim twoja cipka nie zacznie protestować. - Alisson podeszła do mnie by zabrać butelki w które się zaopatrzyłam po drodze ale cofam się w tył kręcąc głową.
-Jesteś wstrętna i nie podzielę się. - fukam i patrzę na Lenę, która właśnie oblizuje chochlę i patrzy na mnie przebiegle.
-Ja się cieszę, że wróciłaś. Kto by wolał tego bożyszcza od przyjaciółek.
-Ależ ty słodzisz. - Aliss wytyka język blondynce i opada na krzesło patrząc na mnie ze smutną miną.
-Przynajmniej dostanę trochę wina. - uśmiecha się przebiegle.
-Dla wina zrobiłybyście wszystko. - opadam obok rudzielca i stawiam dwie butelki na stole. Po namyśle podchodzę do szafki i wyciągam wielkie kieliszki i otwieracz. Alison zabiera mi otwieracz i zajmuje się butelką w momencie w którym Lena stawia kolację na stole. Cudowny zapach klopsików roznosi się po pomieszczeniu i co jak co ale nikt nie powie, że ta kobieta nie potrafi gotować.
Podczas posiłku czuję się spokojna i choć trochę mogę się zdystansować od Alexa. Chyba zbyt dużo ostatnio się działo i cała masa wspomnień i moich problemów przygniotła mnie do tego stopnia, że potrzebowałam odskoczni by poukładać sobie to wszystko w głowie.
Związek z Alexem nie jest taki zły jak myślałam, że będzie. W pracy zachowuje się nienagannie i nie traktuje mnie inaczej niż do tej pory. Może moje obawy były nie potrzebne, i jedynie napychałam sobie głowę głupimi przeświadczeniami z filmów i książek.
Po posiłku siadamy w salonie z kolejnym kieliszkiem wina. Dziewczyny dziwnie mi się przyglądają na co wzdycham i zapadam się między poduszkami.
-Pytajcie. -mówię i zamykam oczy biorąc duży łyk dla odwagi.
-Ja to możliwe, że się znacie? - Alisson jako pierwsza wypala.
-To długa historia.
-Mamy czas. - rudzielec obtula się kocem i patrzy na mnie nagląco.
-Dobra ale bez zbędnych komentarzy. - wzdycham i opowiadam im o wszystkim. O wspaniałym hotelu o nieznajomym chłopcu a nawet o tym jak po raz pierwszy dostałam prezent w postaci balonu. - A potem znikł i nigdy nie wrócił. - Kończę a obie mają dziwne miny a Lena ukradkiem ociera łzy.
-I to wszystko działo się pod naszymi nosami. - komentuje rudzielec i pochłania całą zawartość kieliszka na raz. Dolewa każdej z nas z drugiej butelki. - Zadziwiające, że nigdy nam o tym nie opowiedziałaś.
-Chciałam by był mój. Tylko mój. - odpowiadam z uśmiechem. - Wy byłyście w swoich domach a gdy wróciłyście na rok szkolny już był po wszystkim. Myślałam, że chociaż w moich wspomnieniach zachowam ten ideał.
-Dlaczego nie wrócił? - blondynka przygląda mi się z zaciekawieniem.
-Mówił, że mnie szukał następnego dnia w miasteczku. Nie odpuszczał póki mnie nie znalazł. Przynajmniej tak mu się wydawało. Jakaś kobieta myślała, że mówi o jej córce, która dwa dni wcześniej popełniła samobójstwo.
-Cholera. To musiało być szokujące. - słowa Leny dziwnie na mnie wpływają bo faktycznie Williams okropnie to przeżył. Rozumiem go, że takie zdarzenia w życiu zmieniają człowieka bezpowrotnie.
CZYTASZ
Szklane wieże
RomanceMila mimo niepowodzeń w życiu stara się wyjść na prostą. Razem z przyjaciółkami mieszka w Chicago, stara się wieść spokojne i poukładane życie bez zbędnych komplikacji. Gdy podejmuje pracę w biurze wszystko rozsypuje się jak szklane wierze, które tw...