Rozdział 14

9.5K 391 33
                                    

Budzę się bo jest mi za ciepło. Wręcz mam wrażenie, że się topię z tej gorączki a moje ciało klei się od potu.  Zrywam się w górę lecz nie jest mi dane to zrobić bo coś zaciska się mocniej na moim brzuchu. Przez chwilę jestem zdezorientowana ale jakaś dłoń przyciąga mnie znów do źródła ciepła i otwieram oczy. Mój wzrok zawiesza się na szerokiej piersi a przez moją głowę przechodzą tysiące obrazów tego co się działo w nocy. 

O mój Boże. - mam ochotę krzyknąć. Przez chwilę przyglądam się Alexowi i wyplątuje nogi z pomiędzy jego. Tak naprawdę to ja sama leżę na nim  a on jedynie oplata mnie ramieniem. Powoli by go nie zbudzić odsuwam jego ciężką dłoń i unoszę się by uklęknąć obok niego. Wraz z moim poruszeniem pościel opada odsłaniając każdy skrawek jego nagiego ciała. Cholernie dobrego nagiego ciała. Zawieszam wzrok na wąskich biodrach i przyrodzeniu o dużym rozmiarze. Cholera jeśli teraz jest duży to jak bardzo był wcześniej. 

Z tą myślą wstaję i ledwo co nie upadam gdy pieczenie między moimi nogami udarze we mnie. Na bank nie byłam gotowa na jego wejście. I na bank będę czuła naszą wspólną noc jeszcze przez długi czas. 

Znajduję swoje ubrania i jedyne zakładam wszystko oprócz majtek bo nie nadają się do niczego. Swój telefon znajduję na szafce przy łóżku ale nie pamiętam bym go tam położyła. Gdy ekran się podświetla zauważam, że jest już ósma rano przez co mam ochotę jęknąć bo powinnam już wychodzić do moich chłopców a zamiast tego stoję przy łóżku Williamsa i jak głupia przyglądam się jego nagiemu ciału. 

Na palcach z butai w dłoni schodzę na dół i mentalnie walę głową w mór bo to co zaszło nigdy nie powinno się wydarzyć. Nic a nic. 

Cholera ale co to była za noc. Przeleciałaś go. On Ciebie a później znowu ty jego i na koniec był bardziej spokojny numerek a no i jeszcze poprawił gdy chciałaś wyjść i pieprzył Cię przy ścianie przez co nadal pieką Cię plecy.  

Tak nic z tej nocy nie powinno się stać. Teraz musisz zapomnieć o nim i tym co się wydarzyło. Pierwsze co zrobisz gdy tylko będziesz miała chwilę wolnego to szukanie pracy. 

I to jest plan.

Otwieram drzwi a zimne powietrze uderza w moje nadal rozgrzane ciało. Zamykam je szybko i rozglądam się po salonie. Na stoliku przy ścianie leży jego portfel i klucze ale nie ma tu żadnego wieszaka na ciuchy. Do tego chce mi się siku. Zaciskam nogi i dostrzegam drzwi obok kuchni. Łazienka. - uradowana zaglądam do środka ale okazuje się, że to sypialnia. I gdy mam już jednak się wycofać widzę kolejne drzwi ponawiam próbę i zadowolona odkrywam łazienkę. Załatwiam potrzebę po czym się poprawiam. 

Teraz mogę ruszyć do domu. Uśmiecham się i już mam wyjść gdy zauważam powieszoną bluzę na wieszaku obok drzwi. Chwytam ją i zakładam. Nie powinien się pogniewać, że sobie ją pożyczyłam. Na dobrą sprawę to nie mam nawet pojęcia jak daleko jestem od domu więc przyda mi się by nie zmarznąć. 

Opuszczam mieszkanie po cichu i zarzucam kaptur bluzy na głowę. Williams jest o wiele wyższy ode mnie więc jego szara bluza sięga mi praktycznie do tego samego miejsca co sukienka. Zaciągam się jego zapachem i ruszam w stronę schodów. Na dole moją uwagę przyciągają okna wychodzące na dziedziniec i dostrzegam za nimi dużych spoconych mężczyzn. Jedni ćwiczą przy workach a inni na innych sprzętach. 

Pieprzony Williams mieszka nad siłownią. W sumie ma to trochę sensu. Kręcę głową i śmieję się sama do siebie. Udaje mi się złapać taksówkę dopiero przecznicę dalej i muszę prosić kierowcę by poczekał aż wrócę z pieniędzmi z mieszkania. 

Wpadam do środka i chwytam portfel po czym zbiegam ponownie po schodach. Gdy wracam do domu jestem zdyszana i spocona a moje nogi bolą jak jasna cholera od obcasów. Jedyne o czym marzę to prysznic i łózko. Spełniam to pierwsze i szoruję się cała po czym ubieram się w bieliznę i dżinsy. Zakładam luźną bluzkę i w ostatniej chwili powstrzymuję się by nie chwycić bluzy Williamsa, która pachnie jak on i biorę swój ciepły długi sweter. 

Szklane wieżeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz