Rozdział 27

8.7K 379 11
                                    

Kolejne dwa tygodnie spędziliśmy oboje w Flexi na rozmowach i negocjacjach. Gdy Williams przeprowadził gruntowne zmiany w kadrze zarządzającej fabryka wznowiła produkcję. Każdy z pracowników odbył badania i podpisali nowe umowy. Choć Williams dał każdemu podwyżkę nie był i tak zadowolony bo jak sam twierdzi nie wiadomo od jak dawna ich życie było narażone przez zły skład komponentów. 

W hotelu sprawdziłam pokój dwa razy by niczego nie zostawić i mam nadzieję, że szybko nie wrócimy tu. Mam dość spania w nieswoim łóżku i w dodatku ciągle mi czegoś brakuje. Stawiam torbę obok tej Williamsa i czekam na Jima, który pojechał po coś dla szefa. Siadam na łóżku i piszę z dziewczynami o imprezie na którą idą i chcą byśmy też poszli. 

Ja: Zapytam. 

Alisson: Powiedz, że i tak idziesz z nami. 

Ja: Nie wiem. Jestem padnięta. 

Alisson: Zachowujesz się jak babcia. Rusz się trochę. Masz dwadzieścia sześć lat! To twoje urodziny!

Jęczę gdy przypominam sobie, że faktycznie moje urodziny wypadają w sobotę czyli jutro. Pierwszy maj. Jak to zleciało. Niedawno zaczynałam pracę a był dopiero początek wiosny. 

Ja: Dobra ale jak mnie upijecie to same robicie to na własną odpowiedzialność. 

Lena: Kochanie nic co wymyślisz nie jest tak straszne jak próba tańca na róże w zeszłym roku.

Ja: Dobrze, że tego nie pamiętam. 

Choć w mojej głowie pojawiają się urywki z klubu Goł Goł reszta ucieka za co jestem wdzięczna. 

Ja: Zbieramy się do wyjazdu. Do piątej powinnam być w domu.  

-Gotowa? - przyciskam telefon do piersi gdy odzywa się Williams i mam ochotę go udusić. 

-Nie skradaj się. - unosi ręce w geście poddania ale i tak się uśmiecha. 

-Dziewczynko musisz przestać tak skupiać się na jednej rzeczy. Nic wtedy do ciebie nie dociera nawet hałas wokół. - wytykam mu język i nim wkładam telefon do torebki piszę kolejną wiadomość.

Ja: Aliss pożyczysz mi tą czarną sukienkę z odkrytymi całymi plecami? Tą do której twierdzisz, że nie zakłada się bielizny.

Nie czekam na odpowiedź bo wiem jaka będzie. Przekonamy się kto umie skupiać się na większej ilości rzeczy Williams. 

-Wychodzę dzisiaj z dziewczynami. - oznajmiam. 

-Dokąd?

-Do klubu. Chcesz też iść? 

-Tak. Powiem chłopakom. Tony nigdy nie odmawia imprez. - mówi zabierając nasze torby. - Tylko powiedz mi wcześniej gdzie idziemy bym mógł im napisać. 

-Wiesz co może spotkamy się na miejscu. I tak będę się szykować z dziewczynami więc będziesz się nudzić. - zabezpieczam się na wszelki wypadek gdyby nie pozwolił mi wyjść z domu ubraną w skrawek materiału jaki mam zamiar założyć. 

-Dobra. - całuje mnie przelotnie i wychodzi. 

W drodze do domu oboje umawiamy się z przyjaciółmi. Opieram się wygodnie o ramię Alexa i przeglądam sklepy by znaleźć moim chłopcom prezenty. Nie tylko ja mam urodziny na początku maja. Luka i Connor także. Ostatnio kupiłam im telefony. Oczywiście nie jakieś najnowsze modele ale i tak się cieszyli. To jest najlepsze z obdarowywania ich. Nigdy nie krzywią się, że coś jest za tanie lub nie oryginalne. Trafiam na konsole i od razu przypomina mi się, że mały opowiadał mi jak lubi grać u kolegi. 

Szklane wieżeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz