Płynęli już któryś dzień z rzędu, nie wiedząc właściwie dokąd powinni się udać. Zuko ćwiczył miotanie ogniem już którąś godzinę z rzędu. Powoli kończyli mu się ludzie, z którymi mógłby zrobić sparing. Wszystkich zdążył pokonać i poszkodowani lizali właśnie swoje rany pod pokładem. Zostało ostatnich dwóch ochotników, których także powalał na łopatki. Bardzo szybko udało mu się wygrać.
- Nara, teraz ty. - zwrócił się do dziewczyny, kiedy magowie padli na podłogę.
Lumen zachłysnęła się powietrzem, słysząc jego słowa. Przecież nie była magiem. Przypomniała o tym księciu, ale ten tylko machnął ręką, mówiąc że ma użyć mieczy.
- Panie, to nie jest dobry pomysł. - ostrzegła go jeszcze.
- Spokojnie, dam ci fory. - zakomunikował, przyjmując pozycję bojową. Lumen nie martwiła się o siebie, a o księcia. Doskonale wiedziała, że była od niego lepsza, czy używała magii czy też nie.
Mimo swoich obaw wykonała polecenie, wyjmując miecze z pokrowców. Zuko jako pierwszy na nią natarł, więc musiała odskoczyć zręcznie przed jego płomieniami. Strzelił w nią salwą małych wybuchów, przed którymi broniła się swoimi ostrzami, używając ich jako tarczy. Zbliżyła się dzięki temu do niego, uderzając tępymi częściami mieczy w jego słabe punkty. Nie spodziewał się pewnie tak szybkiego zakończenia tej walki, lądując na ziemi obolały. Lumen z lekką obawą przystawiła mu jeszcze sztylet do gardła, krzyżując wzrok z jego zdziwionym spojrzeniem.
Nie pochwalił jej, ale też nie zganił za podniesienie ręki na księcia. W końcu na tym polegała walka. Chciał jednak coś powiedzieć, kiedy pomogła mu już wstać. Nie zdążył, bo przez nagły skręt statku, wpadł w jej ramiona, przewracając się na ziemię. Leżeli chwile oniemieli tą sytuacją. Zuko w końcu jednak zorientował się w jak najwygodniej i nie reprezentacyjnej pozycją się znajdują, więc zszedł z dziewczyny.
Jego złość szybko powróciła, kiedy gnał do sternika zapytać dlaczego kur został zmieniony. Zamiast opanować nerwy, kiedy dowiedział się o powodzie tego zdarzenia, jedynie bardziej się wkurzył. Jego stryj zgubił pionek do swojej gry, który niezwłocznie musiał dokupić.
Lumen nie powstrzymał się przed przewróceniem oczami. Przecież nikt nie sprzeda mu jednego pionka, musiał o tym wiedzieć. Nie komentowała jednak jego dziwnego zachowania. Ihro z reguły był dziadkiem z lekkim podejściem do życia. Imponował tym Lumen czasami, ale były takie chwile, że ciężko było go znieść.
Zuko w złości zionął ogniem, wychodząc z pomieszczenia. Lumen kaszlnęła, gdy dym dostał się do jej ust. Musiał najprawdopodobniej odreagować tę sytuację. Jakby nie miał wystarczająco dużo problemów. Jego stryj dokładał tylko kolejny.
Dobili do portu przed zachodem słońca, rozchodząc się na targowisku. Lumen poszła za Ihro, oddzielając się wyjątkowo od Zuko. Chłopak jej nie zatrzymywał, przez co miała jakąś większą ochotę by jednak z nim zostać. Ale Ihro pociągnął ją za rękaw koszuli, zaciekawiony przedmiotami, które rzuciły mu się w oczy. Lumen szybko zaczęła żałować, że z nim poszła
Próbowała go odciągać od co droższych nabytków, uważając, że nie powinien tak szastać pieniędzmi. To nie ważne, że byli nieprzeciętne bogaci dzięki fortunie władcy ognia.
Lumen sama też kupiła kilka przedmiotów. Miseczki do ryżu, które przykuły jej uwagę swoimi pięknymi zdobieniami oraz dwa identyczne noże z grawerami królestwa ziemi. Jeden zatrzymała dla siebie, a drugi zdecydował się dać Zuko. Kiedy ostatnim razem wręczyła mu podobny prezent był wyjątkowo ucieszony.
Teraz, przy jego okropnym humorze, który okazywał w rozmowie z wujkiem, miała nadzieję, że sztylet jakoś mu go poprawi. Wkurzał się na niego za te niepotrzebne rzeczy kupione przez starszego. Lumen bała się podchodzić do chłopaka, ale przemogła się. Wymijając go wyciągnęła z worka nóż, pokazując go księciu ze stosownej odległości.
CZYTASZ
szukając domu
FanfictionLumen urodziła się i wychowała, pod czułym okiem swojej matki, w Południowym Plemieniu Wody. Nie było jej dane bawić się z rówieśnikami czy pomagać starszyźnie. Lud odrzucił ją kiedy tylko zorientował się o jej inności. Wszyscy bali się, że diablesk...