Siedziała na trawie, miarowymi ruchami gładząc wilka. W pierwszej chwili chciała go przytargać do obozu, ale narwany charakter Zuko pewnie nie pozwoliłby mu przeżyć nawet kilku minut w jego obecności. Musiała więc z tego zrezygnować, ostrożnie wstając i oddalając się od zwierzęcia. Posłała mu jeszcze ostatnie spojrzenie i zniknęła między drzewami.
Zaczynało już świtać, więc nie informując jeszcze śpiącego księcia, którego zostawiła w obozie, i stryja, postanowiła wybrać się na ryby. Złowienie kilku sztuk było łatwizną, kiedy nie musiała martwić się o ukrywanie bycia magiem.
Pakując ostatnią sztukę do koszyka, w krzakach naprzeciw niej coś się poruszyło. Przygotowana do walki z nieznaną istotą powoli zaczęła zbliżać się do tego miejsca. Zanim jeszcze jej oczy dostrzegły przeciwnika, już leżała na ziemi, przygnieciona przez brązowego wilka i oblizywania przed niego po twarzy.
- Czek- Ni- Nie w usta... - mruczała pod nosem, starając się zrzucić zwierzę z baraków. Nic jednak nie świadczyło o tym, że wilk chce przestać robić sobie z niej przytulankę. Cierpliwie więc czekała, na pewno więcej niż sekundy, aż dobrowolnie z niej zejdzie.
Kiedy w końcu to zrobił, siadając zaraz obok i z wywieszonym jęzorem przypatrując się dziewczynie, odetchnęła z ulgą. Wilcze oczy nie ciskały w nią błyskawicami jak wczorajszej nocy. Przypominały raczej szczenięce ślepia, wpatrzone w ulubioną zabawę. Rozczuliły Lumen od środka.
- Hej, bestyjko. - zaczęła, a wilk przerwał jej głośnym szczeknieciem, jakby wiedział, że to o nim mowa. - Jesteś może głodny? - zapytała i powoli wycofała się w kierunku kosza pełnego ryb. Chwyciła jedną za ogon i rzuciła pod nogi zwierzęcia, które od razu zabrało się za pałaszowanie posiłku.
Lumen z zaciekawieniem i fascynacją przyglądała się stworzeniu przed nią. Brunatna sierść wydawała się jej miła w dotyku, ale bała się jeszcze teraz jej dotykać. Choć zatopienie ręki w futrze było kuszące. Mlaskanie i łamanie kości pod naciskiem ostrych kłów wilka, mówiło jej że powinna jednak z tym zaczekać.
Kiedy wilczysko skończyło swój posiłek, szczenięce oczy uniosły się na Lumen. Zwierzę zrobiło wyćwiczony piruet, nagradzając dziewczynę za pożywienie. Nastolatka uśmiechnęła się pod nosem, rzucając kolejny kawał mięsa pod nogi bestii.
...
- Gdzie ta dziewucha, do cholery? - Zuko chodził wokół ogniska, swój zły humor przerzucając na stryja, który w spokoju starał się zaparzyć herbatę. Była dobra na głód, ktory doskwierał mu od pobudki. Liczył, że Lumen pojawi się gdzieś obok nich, z koszem pełnym smakołyków.
- Na pewno nic jej nie jest, książe. - zapewnił staruszek od niechcenia. Nie wierzył, zwłaszcza po tym czego dowiedział się od nastolatki, że może być w niebezpieczeństwie.
Zuko fuknął w złości, tupiąc nogą jak obrażone dziecko. Przysiadł na ziemi, nie decydując się, żeby ruszyć na poszukiwania Nary. Jeśli chciała go zostawiać, to proszę bardzo. Nie potrzebował niemyślacej idiotki w swoim gronie. Cały czas tylko go denerwowała.
- Hej. - pisnęła nagle nad jego uchem, powodując że wzdrygnął się niekontrolowanie. Jej głos wcale nie brzmiał na skruszony, a przecież powinien taki być.
Zuko wstał gwałtownie, z mordem w oczach przypatrując się dziewczynie. Gdyby coś tuż za jej plecami nie rzuciło mu się w oczy, pewnie zacząłby się na nią wydzierać. Zamiast tego, odsunął ją gwałtownie i szybkim ruchem strzelił płomiennym językiem w stronę bestii. Ogień nigdy do niej nie dotarł, bo Lumen wykonała ruch szybszy od niego.
Przegubem dłoni odtrąciła jego rękę, przy okazji trafiając w czuły punkt, co spowodowało, że jego przedramię na krótki czas zwiotczało. Zuko posłał jej w odwecie groźne spojrzenie, zapominając na chwilę o wilku, który stanowił jego zdaniem zagrożenie.
- Wybacz, panie. - mruknęła niemal niesłyszalnie pod nosem, zawstydzona swoją zuchwałością.
Zanim napięta atmosfera między tą dwójką zrobiła się nie do zniesienia, odezwał się stryj. Nastolatkowie spojrzeli na niego ze zdziwieniem i niezrozumieniem, nie spodziewając się słów, które po chwili padły.
- Przytargałaś tu pięknego Ognistego Psa. Niesamowite... - zbliżył się do zwierzęcia. - Myślałem, że zdążyły wyginąć.
Wilk, który wczoraj tak przestraszył Zuko i Lumen miałby być zwykłym psem? Nastolatce trudno było to uwierzyć. Dziewczyna jednak nie zamierzała kłócić się z dobrym osądem stryja. O Narodzie Ognia wiedziała tyle ile zdążył jej powiedzieć ojciec. Czyli dość niewiele. Głównie była uczona historii, przekłamanej, warto dodać, czy podstawowej wiedzy z księgozbiorów w jej drugim rodzinnym domu lub królewskiej bibliotece, do której miała wstęp.
- Czy ty jesteś nienormalna?! - wkurzył się mag ognia, robiąc krok w stronę dziewczyny. Chwycił ją za łachmacy ręką, w kórej miał struprocntowe czucie - Chcesz, żeby to coś cię zeżarło?!
Lumen nie starała się wyrwać z uścisku chłopaka. Takie zachowanie jedynie bardziej by go wkurzyło. A lepiej, żeby swój gniew skupił na niej niżeli psie, który niczemu nie był winien.
Niepewna czy jakiekolwiek słowa dotrą teraz do chłopaka, przełknęła ślinę, kładąc ręce na piersi chłopaka. Delikatnie go od siebie odsunęła, spokojnym tonem tłumacząc, że wilk nie jest groźny. Stryjek od razu ją poparł, bez strachu podchodząc do zwierzęcia i zatapiając dłoń w jego sierści. Dopiero wtedy Zuko poluzował uścisk na Lumen w zdziwieniu przypatrując się bestii.
Faktycznie nie wyglądał groźnie. Merdał ogonem i sapał z wywalonym jęzorem jak zwykły pies. Mimo że dzisiejszej nocy wydawał się mu strasznie groźny, teraz był zwykłym, potulnym szczeniakiem.
- Musiał uciec z cyrku. - założył Ihro, klękając obok stworzenia i spokojnymi ruchami gładząc jego bok. W oczy natychmiast rzuciło mu się miejsce bez sierści na grzbiecie psa. Ukradkiem spojrzał na Lumen, która posłała mu jedynie słaby uśmiech zza pleców księcia.
...
Zuko mruczał pod nosem podenerwowany, co chwile przyspieszając strusiokonia. Zerkał przez ramię na psa, który biegł za nimi. Od kilku kilometrów nie chciał się od nich odczepić.
- Panie, zwolnij. - zaskomlała Lumen, która co jakis czas musiała się poprawiać w siodle. Stryj jadący za nimi powoli znikał im z pola widzenia.
- Zamknij się! - znenerowoal się chłopak, posłusznie jednak zwołania kroku. Obejrzał się za siebie i z grymasem odwrócił wzrok od psa, który ciężko dusząc podbiegł pod nogi wierzchowca.
- Należałoby dać mu wody. Musi być wymęczony. - zauważyła dziewczyna.
Zuko warknął rozjuszony. Pomysł mu się nie podobał. Dlaczego mieliby opiekować się jakąś przybłędą? Ledwo sami sobie radzili. Życie w lesie było nie do zniesienia. Nie mieli wartego zjedzenia, a nieprzyprawione ryby Lumen nie były godne jego podniebienia. Nie chciał tak dłużej żyć.
Obrócił się za siebie, krzyżując spojrzenie z psimi oczami. Denerwowały go tak samo jak wzrok Lumen, który jeszcze widział kątem oka. Patrzyła się na niego z niemą prośbą.
Zazgrzytał zębami, zwalniając wierzchowca.
CZYTASZ
szukając domu
FanfictionLumen urodziła się i wychowała, pod czułym okiem swojej matki, w Południowym Plemieniu Wody. Nie było jej dane bawić się z rówieśnikami czy pomagać starszyźnie. Lud odrzucił ją kiedy tylko zorientował się o jej inności. Wszyscy bali się, że diablesk...