oaza duchów

408 32 2
                                    

Zbliżali się do bieguna bardzo szybko. Lumen przerażała ogromna flota jaka ciągnął za sobą Zhao. Północne plemię wody przetrwało sto lat wojny, wierzyła w ich siłę, w to że się obronią. Jednak Zhao był przebiegły. Obawiała się tego co planuje.

Zuko wrócił do niej po kilku minutach nieobecności. Był spotkać ze stryjem, aby rozeznać się w sytuacji. Ich plan nie był doprecyzowany, musieli improwizować.

- Dobijamy do brzegu. - zwrócił się do niej, wyciągając ręce, aby pomóc jej wstać. - Weźmiemy jedną z szalup i dopłyniemy na niej na ląd. Złapiemy awatara przed Zhao. - Zuko zmrużył oczy, a na jego twarzy zamajaczył cień uśmiechu. Lumen kiwnęła głową.

Od kilku minut słyszeli wybuchy, sygnalizujące pierwszą salwę ataków. Lumen zagryzała zęby w złości i pieści, przez co bielały jej knykcie. Nie rozumiała dlaczego w ogóle czuła to głupie przywiązanie do plemienia wody. Nawet nie znała tych ludzi.

Kiedy zapadł zmrok, wyszli po cichy ze skałdziku. Ihro dołączył do nich kiedy przygotowywali szalupę do opuszczenia. Zmartwiony pouczał ich swoimi przysłowiami, nadal starając się odwieść ich od tego głupiego pomysłu.

Lumen odeszła na bok, pozwalając im się należycie pożegnać. Zdawała sobie sprawę jak ważny był dla niego książę. Je też na nim zależało. Dlatego więc nie mogła go opuścić w takiej chwili.

- Nie martw się generale, będę się nim opiekować. - Lumen jako pierwsza weszła do łodzi, chcąc uniknąć uściku, który chwile temu Ihro podarował bratankowi.

- Mam nadzieję. - powiedział posyłając jej sugestywne spojrzenie. Pożegnał ich jeszcze kilkoma słowami, zanim zniknęli w mroku morza.

Przytulała się do niego od tyłu, kiedy chłopak wiosłował. Mieli zbyt cienkie ubrania jak na taką pogodę, jednak Lumen nie marzła. Zuko zawsze był ciepły. Czy to dlaczego, że był magiem ognia? Nie była pewna. Ona sama wolała chłód, ale będąc obok księcia nie przeszkadzało jej to ciepło.

Dopłynęli do brzegu, unikając zauważenia przez strażników. Musieli jakoś przekroczyć lodowy mur. Zuko pociągnął ją bez słowa w stronę dziury w lodzie, przez którą przepływały foko-żółwie.

- Muszą gdzieś wypłynąć, racja? - zapytał, unosząc wzrok na Lumen. Przytaknęła mu, jako pierwsza wskakując do lodowatej wody.

Powietrze szybko się im kończyło, ale zanim to się stało, udało im się odnaleźć wyjście. Padli zmachani na lód, trzęsąc się z zimna. Lumen szybko zaklęła swoją krew by płynęła trochę szybciej, nie chcąc dostać hipotermii. Zuko ocieplił się własnymi płomieniami, następnie chwytając jej dłonie i robiąc to samo. Było na tyle ciemno, że nie zauważył delikatnego rumieńca na jej twarzy.

Chłopak syknął na foko-żółwie, uciszając je swoimi słowami. Wstał ciągnąc Lumen za sobą i poszedł w głąb jaskini. Dziewczyna mijając zwierzęta położyła rękę na głowie jednego z nich, uśmiechając się czule i przepraszając cicho.

Udali się w górę strumienia, wspinać się po skałach. Brak powietrza sprawiał ból w płucach, ale tu nie było jedynie coraz więcej. Odpoczęli i złapali oddech przerywając wędrówkę na którą chwilę. Lumen pociągnęła księcia w kierunku jednego z nich, z którego schodziła ciepła woda.

Wypłynęli na powierzchnię, gdzie okazało się być wyjątkowo ciepło. Lumen zdjęła swoją kurtkę, czując jak zaczyna się pocić.

- Gdzie my jesteśmy, do cholery? - zapytał książę, zdziwiony temperaturą jaka panuje w tym miejscu.

- Nie ma pojęcia. - wydała, rozglądając się za jakąś drogą. - Musimy znaleźć wyjście. - zakomunikowała, wstając na nogi. Zuko do niej dołączył i pozwolił się prowadzić wzdłuż korytarza.

szukając domuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz