Szybko wrócili na pokład i popłynęli w stronę, w którą leciał bizon. Jednak ślad po nich szybko się urwał, a oni znów wrócili do punktu wyjścia.
- Gdzie on jest, do cholery!? - wydarł się Zuko przewracając stół, na którym rozłożone były informacje o awatarze. Lumen od razu zaczęła podnosić mapy i raporty, które upadły na ziemię. Nie odpowiedziała na jego pytanie, dobrze wiedząc że chciałby usłyszeć jakąś dobrą nowinę, której ona niestety nie miała.
- Zuko, nie denerwuj się. Na pewno w końcu natrafimy na jego trop. - uspokajał go stryjek. - Napij się z nami herbaty, humor od razu ci się poprawi. - zaproponował, nalewając trunku do jednej z filiżanek.
- Nie potrzebuje herbaty, tylko awatara. Zakutego w kajdany. - syknął, wymijając stryjka i żołnierzy siedzących przy stole i wyszedł z pomieszczenia. Lumen pognała za nim, chcąc dopilnować jego bezpieczeństwa.
Chłopak zszedł ze statku, maszerując w kierunku miasta. Lumen ledwo za nim nadążała, idąc swoim normalnym chodem. Co jakiś czas musiała podbiegać do sylwetki księcia, nie chcąc zgubić go w zgiełku miasta.
- Możesz przestać?! - zatrzymał się, odwracając do niej. Kilku przechodniów spojrzało na nich z lękiem. Byli z narodu ognia, wyróżniali się swoim ubiorem wśród mieszkańców królestwa ziemi. - Nie leź za mną. - fuknął na nią, odwracając się na pięcie.
- Ale- - zacięła się, podbiegając do niego. - Nie znasz tego miejsca, co jak się zgubisz albo ktoś cię zaatakuje? - zapytała z trzęsącymi się dłońmi. Rzadko kiedy pozwalała sobie na taki ton względem Zuko. Teraz jednak była poważnie zaniepokojona.
- Nie jestem dzieckiem, potrafią o siebie zadbać. - uciął, nakazując dziewczynie zostać w miejscu i przestać za nim chodzić. Lumen z bólem przytaknęła na jego propozycję, pozwalając mu zniknąć w tłumie ludzi.
Musiała zająć czymś myśli, więc zaczęła bez celu przechadzać się po targu, oglądając rupiecie wystawione na sprzedaż. Wszyscy spoglądali na nią ze strachem, mimo że miała na sobie swoje zwyczajowe ciuchy, a nie mundur marynarki. Denerwował ją ten wzrok. Zawsze w obecności ludzi czuła się tak nieswojo. Ich przerażone spojrzenia nie ułatwiały jej niczego.
- Wezmę go.. - zwróciła się do starszej kobiety, oglądając w dłoniach niewielki scyzoryk z szarpanym zakończeniem. Może chociaż on byłby w stanie poprawić Zuko humor.
Starsza kobieta skinęła na nią głową, nie prosząc o zapłatę. Lumen musiała posłać jej naprawdę okropny grymas, bo starsza cofnęła się nawet o krok. Dziewczyna skarciła samą siebie w myślach i wyjęła z kieszeni kilka złotych monet.
Nóż na pewno nie był wart nawet jednej, ale jej poczucie winy nie pozwoliłoby jej zapłacić mniej. Wręczyła kobiecie garstkę monet, dziękując uprzejmie i odchodząc stamtąd zanim ta chciałaby ją zatrzymać.
Nie czuła się wcale lepiej.
- Prz-przepraszam! - jakiś chłopiec wpadł na nią, oblewając ją wodą z wiadra. Upuścił metalowy pojemnik, sam upadając na tyłek i spoglądając na Lumen w przerażeniu.
Cholera! Dlaczego każdy się jej tak bał? Powinna zacząć pracować nad trochę przyjemniejszą mimiką, zamiast cały czas przywdziewać maskę obojętności. Była chyba jeszcze gorsza od gniewu. Kiedy nosiła na sobie szaty narodu ognia wyglądała pewnie jakby z wyższością przyglądała się każdemu. Zupełnie jak każdy inny żołnierz.
- Nic się nie stało. - powiedziała, uśmiechając się przyjaźnie, kiedy pierwszy szok minął. Wyciągnęła rękę, pomagając wstać chłopcu. Dzieciak z obawą ujął jej dłoń, przepraszając jeszcze kilkakrotnie.
CZYTASZ
szukając domu
FanfictionLumen urodziła się i wychowała, pod czułym okiem swojej matki, w Południowym Plemieniu Wody. Nie było jej dane bawić się z rówieśnikami czy pomagać starszyźnie. Lud odrzucił ją kiedy tylko zorientował się o jej inności. Wszyscy bali się, że diablesk...