Harmider jaki przeżyli w ciągu ostatnich dni, skutecznie odciągnął ciekawie pytania Ihro na temat jej osoby. Lumen i tak czuła, że staruszek ma ją na oku. Była więc wyjątkowo ostrożna. Prawie nie tkała wody, tylko w ostateczności. Nie leczyła nawet najdrobniejszych zadrapać, nie chcąc ryzykować, że stryj zwróci na nie uwagę. Ograniczyła też medytację, chcąc cały czas być gotowa do ucieczki. Tak w ostateczności.
Oglądała niebo, pozbawione skaz, zatracając się w wspomnieniach z matką. Miała taki dory dzień. Poranna herbata, dużo snu i smaczne śniadanie. Gdyby nie wielka bestia z gotką na grzbiecie, która powaliła ją na ziemię, nadal taki by był. Niestety nie można mieć wszystkiego.
Przypatrywała się z pozycji siedzącej jak bestia rozrywa metal pokładu. Nie chciało się jej już wstać, a chłód metalu sprawiał, że czuła wyjątkową błogość.
Po chwili oczywiście z pod pokładu wybiegł Zuko, zdenerwowany tym co dzieje się na górze. Nie spodziewał się zobaczyć wielkiej, ślepej bestii, ani tego że na jego statku ukrywał się zbieg.
Gotka szybko się ulotniła, zostawiając dziurę w pokładzie i pieklącego się Zuko.
- Panie, skoro zwierz tej dziewczyny może wytropić każdego, na pewno też znajdzie Katarę. Mamy w końcu jej naszyjnik. - Lumen zaproponowała, co spotkało się aprobatą księcia. Jego gniew przerodził się w słabo widoczne zadowolenie.
Opierali się o balustradę, oglądając jak dziewczyna odjeżdża w szybkiem tempie.
- Robi wrażenie. - powiedział stryj, pełen podziwu. - Ogromne... - zamyślił się, rozmarzony.
Zuko i Lumen spojrzeli na niego z odrazą, zdając sobie sprawę, że miał na myśli samą dziewczynę, a nie jej plującego jadem wierzchowca.
Musieli znaleźć tę kobietę.
Poszukiwania zajęły im czas do zmroku. Chociaż była to wina tego, że Ihro nie miał ochoty opuszczać pokładu bez pysznego obiadku. Potem zatrzymywał się co chwilę, oglądając gówniane bibeloty sprzedawane na targu. Ich spacer wydawał się ciągnąć w nieskończoność.
W końcu trafili do karczmy, w której podobno często przebywała gotka. Znaleźli ją tam, siłującą się na ręce z jakimś wielkoludem.
- Z drogi, na bok, brudasie! - Zuko torował im drogę, idąc przodem. Ihro szedł zaraz za nim przepraszając ludzi za słowa bratanka. Zdaniem Lumen, niepotrzebnie, bo odór jaki panował w budynku bił właśnie od tych wszystkich wieśniaków. Morskie powietrze odzwyczaiło ją od tego zaduchu.
Dziewczyna nie ucieszyła się na widok księcia. Nie była też skłonna zapłacić za wyrządzone szkody. Nawet wytropienie Katary po jej naszyjniku było dla niej zbyt wielkim problemem. Ihro musiał zaproponować jej prawdziwą zapłatę, nie chcąc by odjechała na swoim wierzchowcu. Zgodziła się na równowartość wagi stryja w złocie. Dla Zuko każda cena była niewiele warta jeśli w grę wchodził awatar, ale Lumen czuła, że to przesada.
Od razu ruszyli na poszukiwania. Shirsu od razu złapała trop, gnając na przód.
Lumen chwyciła księcia wokół talii, nie chcąc spaść z wierzchowca. Nie protestował i nie sprawiał wrażenia jakby mu to przeszkadzało. Jej przeciwnie. Czuła jak cała się czerwieni.
Ich pierwszym przystankiem był sklep zielarski. Nie na długo jednak, bo nie dowiedzieli się niczego pożytecznego od starszej kobiety urzędującej tam. Nos Shirsu mówił im wystarczająco wiele.
Po długiej podróży trafili do jakiegoś klasztoru, ale mimo tego, że Shirsu czuła wyraźnie zapach dziewczyny, jej tu nie było. Musieli ruszać dalej. Czarnowłosa zapewniła jednak, że są już blisko.
CZYTASZ
szukając domu
FanfictionLumen urodziła się i wychowała, pod czułym okiem swojej matki, w Południowym Plemieniu Wody. Nie było jej dane bawić się z rówieśnikami czy pomagać starszyźnie. Lud odrzucił ją kiedy tylko zorientował się o jej inności. Wszyscy bali się, że diablesk...