ognisty pocisk

381 33 0
                                    

     Kroki na korytarzu zmusiły ją do ponownego podniesienia się. Włoski na karku stanęły jej dęba kiedy usłyszała głos Zhao. Było już późno, nie rozumiała co tu robił. Zza drzwi było słychać jeszcze głos stryja. Mimo to zmartwiła się. Chwyciła za swoje miecze, biorąc je ze sobą w razie czego. Nie ufała temu mężczyźnie na tyle, żeby udać się na spotkanie z nim bez broni.

Stanęła przed kajutą księcia, słysząc jedynie urywek rozmowy. Serce stanęło jej kiedy usłyszała, że admirał zabiera Zuko załogę, całą, razem z nią. Nie mogła na to pozwolić. Nie mogłaby opuścić księcia.

- Nie wiedziałem, książę, że władasz maczetami. - Lumen zmarszczyła brwi, spoglądając na swoje miecze. Czyżby Zhao był aż tak podejrzliwy? Chciał posądzić księcia o bycie Błękitnym Duchem? Na to też nie mogła pozwolić.

- Nie władam. Wiszą tu do dekoracji. - odpowiedział mu książę spokojnie.

- W przeciwieństwie do mnie. - Lumen stanęła w drzwiach, krzyżując wzrok z Zhao, który od razu na nią spojrzał z przebiegłym uśmiechem.

- Ah. - Zhao westchnął, odkładając sztylet z powrotem na ścianę. - Słyszałaś może o Błękitnym Duchu? - zwrócił się do dziewczyny, zbliżając się do niej.

- Owszem, same plotki. - nie spuszczała go z oczu ani na moment. Drażniło ją, że był tak blisko Zuko.

- Nie powiedziałbym. Jest przestępcą, wrogiem Narodu Ognia. - poważnym tonem zwrócił się do nich wszystkich. - Ale niedługo dosięgnie go ręka sprawiedliwości. - zarzekł się, wpatrując się w oczy Lumen. Gdyby mogła, zabiłaby go teraz. - A tymczasem. Proszę się pakować, droga pani. Zostałaś nagrodzona latami starań w wojsku i wcielona do mojej armi. - uśmiechnął się do niej, wywracając żołądek dziewczyny do góry nogami. Nigdy w życiu na to nie pozwoli.

- Nigdzie się nie wybieram, admirale. Cenię swoje życie. - powiedziała, marszcząc brwi. Uniosła jeden ze swoich mieczy, obracając go wokół własnej osi, by rozluźnić nadgarstek.

- Obawiam się, że decyzja nie zależy do ciebie. - Zhao założył ręce za plecami, zmuszając Lumen by pognała za tym gestem wzrokiem. Nie podobało się jej, że nie widziała co robił z dłońmi. - A jeśli naprawdę ceniałbyś swoje życie, zgodziłaby się od razu. Jeśli jednak nie, będę musiał cię zaaresztować. W końcu byłabyś wtedy zdrajczynią.

Lumen przełknęła ślinę ze zdenerwowania. Dałby się prędzej zabić niż aresztować temu oprychowi. Nie zostawiłaby księcia. Nigdy. To nie wchodziło w grę.

Zerknęła na Zuko i Ihro. Nie wtrącali się w tę rozmowę, doskonale wiedząc o przeszłości jaką razem dzieliła z admirałem. Mieli te swoje zmartwione spojrzenia, nawet Zuko, mimo tych ogników złości tańczących w oczach.

- Jeśli naprawdę jesteś na tyle odważny, żeby się ze mną mierzyć to się nie krepuj. - powiedziała z nonszalancją, wzruszając ramionami. Uniosła miecze, zapraszając go do walki. Ihro próbował ją zatrzymać, ale miała gdzieś protesty stryja. - Z wielką ochotą wypatroszę cię jak rybę. - przyznała z błyskiem ekscytacji w oku.

Zhao nie odezwał się słowem. Uśmiechnął się jedynie asymetrycznie, prychając na słowa dziewczyny. Nie był skory do walki, w końcu w pojedynkach jeden na jeden radził sobie niezbyt dobrze. Jego specjalnością było skradanie się i lawirowanie wokół ofiary, by dopaść ją z zaskoczenia.

- Obejdzie się. - odezwał się w końcu, prostując ręcę. - Tym razem ci daruję. Jednak kiedy spotkamy się znów, nie będę już taki łaskawy. - ostrzegł ją, wychodząc z pomieszczenia bez pożegnania. Chyba, że groźba przeznaczona dla Lumen nim była.

szukając domuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz