nowe uczucia

327 24 0
                                    

     Praca w ogrodzie była odświeżająca. Mimo zmęczenia z jakim musieli się mierzyć wykopując stare grządki, stanowiła odpoczynek po długiej podróży. Tak przynajmniej uważała Lumen. Innego zdania był książę, który ze zdenerwowaniem wypisanym na twarzy agresywnie pozbywał się chwastów z nieużytków. Był tak bardzo niezadowolony ze swojego zadania, że co poniektóre przypalał.

- Panie... - odezwała się Lumen, kładąc mu dłoń na jego własnej.

Chłopak wyszarpnął się jej prędko i odsunął się na bezpieczną dla niego odległość. Był wściekły, nie liczyły się więc dla niego żadne słowa Nary. Dziewczyna nie mogła mu teraz pomóc, bo zwyczajnie tej pomocy nie chciał.

Wstał, otrzepał niewidoczny kurz ze spodni, spojrzał na nią z niezromiałym dla dziewczyny zdegustowaniem i odszedł w stronę lasu.

Lumen odprowadziła go wzrokiem, nie wiedząc jak zareagować. Chciała jedynie pomóc, poprawić mu nastrój, jak zawsze, a książę nie był w stanie tego docenić. Relacje z tym człowiekiem były trudne.

Nastolatka westchnęła głośno, wracając do porządkowania grządek. Jeśli książe nie zamierzał tu prędko wrócić przed kolacją, będzie musiała wykonać też część jego pracy. 

...

     Słońce powoli zachodziło za horyzont. Niebo nabrało przeróżnych kolorów różu i czerwieni, które idealnie współgrały z tym krajobrazem jaki miał przed oczami Zuko.

Nie był pewien ile czasu spędził w samotności, ale jak najbardziej mu się to przydało. Może na początku denerwowała go myśl, że Nara mogłaby tu za nim przybiec i zakłócić jego spokój. Ale im dłużej bym sam tym bardziej irytowała go myśl że nikt nie przyjdzie. Nawet stryjek.

Cicho westchnął, zacieśniając uścisk na kolanach. Podobało mu się ciepło bijące od nagrzanego piachu i ostatnie promienie słońca, które muskały jego skórę. Było ciepło, co sprawiło że czuł się bezpiecznie. Jak w domu za dawnych lat, jak w ciepłej bali z wodą czy przy ognisku.

Ciepło i ogień zawsze były dla niego takie idealne. Jednym wyjątkiem były jego własne płomienie, które potrafiły jedynie niszczyć albo przegrywać walki, zwłaszcza z Azulą.

Wspomnienia domu w takich momentach były najgorsze. Kiedy był sam, co sprawiło, że chciał się załamać.

Z ostatnim błyskiem światła słonecznego stwierdził, że do dobry moment żeby wrócić do miejsca ich tymczasowego noclegu. Nie powinien gniewać się na Narę, że starała mu się pomóc. Po prostu nie mógł znieść sytuacji w jakiej się znaleźli. Byli zbiegami, przestępcami, nigdzie już nie było dla nich miejsca.

Wyrzucił z głowy uporczywe myśli, kiedy przed oczami pojawił się mu ogródek, który miał dziś razem z Narą wyczyścić z chwastu. Dziewczyna zrobiła to bez niego. A właściwie zrobiła to za niego.

Książę przełknął ślinę i ruszył do drzwi. Podziękuje jej za to.

Kiedy chwycił za klamkę coś wydało mu się dziwne. Słyszał w środku obcy głos, a mimo to nikt nie krzyczał, nie panikował ani nie walczył. Popchnął drzwi robiąc krok do przodu. Oczy Nary od razu powędrowały w jako kierunku. Jej rozbawiony wyraz twarzy utrzymał się na jej ustach, ale oczy zrobiły się łagodniejsze.

Zuko spojrzał na nią, a potem na oparcie jej krzesło, na którym spoczywała ręka jakiegoś obcego typa.

- Młodzieńcze jak dobrze, że wróciłeś! - ucieszyła się gospodyni, kładąc na stole pieczone warzywa, które właśnie wyjęła z piekarnika. - Nie zjedlibyśmy tego bez ciebie. - zaśmiała się wesoło. - Siadaj, siadaj i jedz z nami zanim ostygnie. - podstawiła mu krzesło pod nogi, ręką zapraszając do stołu.

Zuko zignorował szczery uśmiech starszej kobiety, zignorował stryja i Narę. A przede wszystkim tego brodatego bruneta, który przywitał go równie wesoło jak reszta.

- Nie jestem głodny. Położę się już. - zakomunikował tylko, wymijając stół i idąc w kierunku swojego tymczasowego pokoju.

Lumen od razu podniosła się z krzesła, chcąc pójść za Zuko. Stanowcza ręka stryja zatrzymała ją jedna w miejscu. Jej wzrok powiedział jej więcej niż mogły słowa, ale i bez tych się nie obyło. Zdaniem Ihro Zuko potrzebował chwili samotności. Ale zdaniem Lumen tyle ile jej ostatnio doświadczył powinno wystarczyć.

Dała jednak za wygraną starszemu. Może powinna przestać łazić za księciem jak wierny pies. Starszy nie doceniał jej starań. Nie znaczyło to oczywiście, z kiedykolwiek zamierzała go zostawić. Lumen zawsze będzie stać po stronie Zuko. Ale na pewien czas, przynajmniej na pewien czas, powinna przestać mu tak usługiwać. Zuko wystarczającą ilość razy pokazał jej jak nią gardzi. 

Odwróciła się do Tulana, syna gospodyni domu, zaszczycając go wesołym uśmiechem. Odpowiedziała mu na zadane jej pytanie i pozwoliła aby ich rozmowa dalej trwała. Towarzystwo mężczyzny było o wiele lepsze niż wiecznie naburmuszonego księcia.

     Kolacja dobiegła końca późnym wieczorem. Lumen zaoferowała się by pomóc w sprzątaniu i razem z Tulanem zaczęli znosić naczynia do kuchni. Ihro wraz ze swoją towarzyszką udali się na spoczynek.

- Dzisiejszy wieczór był wspaniały. - odezwał się brunet, kładąc na blacie ostatnie talerze. Lumen stała przy zlewie, obmywając je wodą.

- Nie mogę nie zaprzeczyć. - zaśmiała się dziewczyna. - Wspaniale było pogadać z kimś o tak otwartym umyśle.

- Miło mi. - przyznał Tulan, cichnąć momentalnie. - Przykro mi tylko, że twój chłopak wolał spędzać czas w pokoju zamiast z nami.

Lumen zakrztusiła się powietrzem, niemal upuszczając trzymany w dłoni talerz.

- Oh, nie! To nie mój chłopak. - zapewniła. Ta myśl wydawała się nierealna. Zuko zdecydowanie nie widział i nigdy nie zobaczy jej w taki sposób. Dla księcia była tylko służką.

- Oh, naprawdę? - zdziwił się mężczyzna. - Tyle o nim mówiłaś i to w taki sposób... że pomyślałem coś innego. 

Lumen pokręicła pzrceząco głowa, wracajac do mycia naczyń. Tulan nie powinien wspominać o takich rzeczach. Teraz pewnie będzie jej głupio pokazać się w pobliżu chłopaka.

- Bylibyście wspaniałą parą, jestem pewien. - dodał i zniknął za ścianą.

Dziewczyna oblała się rumieńcem. Nowo poznany chłopak był niesamowicie irytujący. Sposób w jaki mówił o tego typu rzeczach... Wprawiał Lumen w zakłopotanie.

...


szukając domuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz