walka z dumą

269 22 3
                                    

     Kontynuowali swoją podróż. Tym razem dążąc na powrót do celu jakim było schwytanie awatara. O Lumen nie przykładała zbytniej uwagi co do swojego zadania wypatrywania na niebie latającego bizona, Zuko robił to doskonale. Tak zawzięty w tym był, że o mało nie spadł z wierzchowca. Od tamtej pory wolał wgapiać się w ziemię.

- Nara, spójrz na to. - przywołał do siebie starszą, zatrzymując się przed śladami. Lumen nic nie mówiły, ale książę doskonale się na nich poznał - Należą do opancerzonych pojazdów Armii Ognia! - ucieszył, ale kiedy sens jego własnych słów do niego dotarł, mina od razu mu zrzedła. - A to znaczy, że ktoś poza mną ściga awatara... 

Lumen uniosła spojrzenie z ziemi na horyzont, w który wpatrzony był książę. Głęboko o czymś myślał, ale nie długo. Nim zdążyła należycie odpocząć, książę zarządził dalszą podróż.

Nie zadawała mu pytań, widząc tęgie spojrzenie w jego oczach i ściągnięte w determinacji brwi. Jeśli uważał, że jego cel był na wyciągnięcie ręki i chciał się ścigać z czasem by do niego dotrzeć, w porządku. Lumen nie mogła zawieść go zaraz po tym jak trwała przy nim w lojalności tyle czasu.

- Panie, błagam cię, zwolnijmy trochę! - krzyczała na niego, siedząc mu na ogonie. Był kilkadziesiąt metrów przed nią.

Jechali już ponad kilka godzin, nie dając sobie czasu na odpoczynek. Kiedy tylko z nieba zaczęło spadać futro Appy, Zuko przyspieszył kroku jeszcze bardziej. Jego determinacja wycieńczała jej organizm, nie robiąc chyba jednak większych problemów magowi ognia.

Lumen westchnęła ciężko i rozmasowała kark. Chłopak ignorował każde jej skomlenie i najpewniej nie zwróciłby większej uwagi gdyby zniknęła w pewnym momencie. Pojęcia nie miała skąd młody mag brał tyle energii po nieprzespanej nocce i godzinach w siodle. Gdyby nie ich zapasy wody pewnie dawno by już padł. Ale póki co trzymał się jak zawodowiec. 

- Czekaj na mnie... - wyszeptała pod nosem, nieco pospieszając wierzchowca. Dotrzymać kroku mu nie mogła.

     Zachód powoli się zbliżał, rozmazując im przed oczami drogę. Gorący piasek tworzył na swojej drodze wodne miraże, potęgując tylko ich pragnienie. Napoje skończyły się im godzinę temu i od tamtego momentu nie natrafili na żadną rzekę bądź jezioro.

Zuko zostawił Narę w tyle, wyprzedzając nawet swoje własne możliwości i hartując strusiokonia. Był zdeterminowany by dotrzeć do awatara przed Azulą. A jeśli to by mu się nie udało, chciał pokonać ją i pojmać Aanga. Zmęczenie nie grało dla niego żadnej roli.

Widząc zbliżający się z każdą chwilą obraz upadłego miasteczka, wiedział że to tam zastanie swoją zdobycz. Ścigał się z nadjeżdżającą z drugiej strony siostrą,

Lumen przyspieszyła, czując w kościach nadciągające kłopoty. W miasteczku pojawiła się chwile po księciu, natrafiając najpierw na malowanego chłopca, którego niejednokrotnie miała okazję pobić.

Zeskoczyła z wierzchowca, dając mu porządnego klapsa by zmusić zwierzę do oddalenia się z okręgu niebezpieczeństwa. 

- O-oh! - zestresował się chłopak pospiesznie wyciągając zza paska swój bumerang. - Jeszcze ciebie tutaj brakowało. - mruknął pod nosem i nastroszył się do walki.

Lumen posłała mu półuśmiech, w spokoju czekając aż pierwszy zaatakuje. Krążyła wokół niego jak drapieżnik szukający się na pochwycenie ofiary. Sokka nie miał z nią szans i oboje o tym wiedzieli. Blondynce nie zaszkodziło pobawić się z nim w kotka i myszkę skoro już się napatoczył.

- Do dalej, malowany chłopczę. - dopingowała go, strasząc nagłymi ruchami. Sokka nie był stworzony do walki. - Walcz jak mężczyzna!

Sokka przełknął ślinę razem z obiecaną goryczą porażki i natarł na nastolatkę. Podcięła mu nogi niemal natychmiast, ale na tym nie był koniec. Kiedy upadł na ziemie, przyszpiliła go butem do gruntu i ośmieliła się wypuścić westchnienie niezadowolenia.

Chłopak starał się złapać oddech, dobrze wiedząc, że jeszcze nie przegrał. Z utęsknieniem szukał gdzieś za głowa dziewczyny mojego bumerangu, który powinien tu za chwilę wrócić i uderzyć ją w tył czaszki. 

I tak się też stało. Tyle, że blondyna uchyliła się przed nim i pozwoliła wbić mu się w ziemię, tuż obok głowy Sokki.

- Z każdą walką idzie ci tylko gorzej. - pokręciła z powątpiewaniem głową.

Zdjęła z niego nogę, słysząc nawoływania jego siostry. Dziewczyna nie kwapiła się jednak do pomocy bratu. Razem z resztą swoich przyjaciół starała się otoczyć Azule. Po chwili Lumen zauważyła też w tym tłumie Zuko, a co ważniejsze Ihro. Ich drogi w końcu znów się skrzyżowały.

Uśmiechnęła się, pomagając wstać Socce z ziemi. Chłopak był tak zdezorientowany, że pozwolił się jej podciągnąć do pionu. Razem ruszyli w kierunku księżniczki, chcąc już zakończyć tę walkę.

Otoczyli Azulę wspólnie, mierząc do niej z broni i grożąc magią, którą władali. W takim składzie naprawdę byli gotowi ją pokonać. A Azula zdawała się to dostrzec.

- Dobraa. - mruknęła z uznaniem dziewczyna, patrząc po otaczających ją wrogach. - Wiem kiedy przegrywam. Macie mnie. - uniosła dłonie w geście kapitulacji. - Księżniczka poddaje się z godnością.

Nikt nie opuścił broni. Wszyscy, nawet ci którzy zdążyli dopiero ją poznać, zachowywali ostrożność względem jej osoby. W oczach nastolatki czaiła się przebiegłość.

Lumen zacisnęła ostrza, śledząc każdy jej ruch w trwodze. Oczy trochę się jej zamykały, bo dwa dni bez snu odcisnęły na niej piętno. Starała się jednak być w gotowości. Nie chciała pozwolić, żeby Azula pozwoliła sobie na skrzywdzenie kogokolwiek. 

Przymrużyła powieki na sekundę, słysząc ruch szat, które nosiła na sobie księżniczka. Jej senna reakcja była zbyt wolna, by zatrzymać jej atak. Mogła tylko podbiec do rannego stryja, kiedy wszyscy w złości zaatakowali Azulę. Na nic jednak poszły ich starania, bo księżniczka ulotniła się w uniesionym przed ataki pisaku.

Zaraz obok niej przysiadł Zuko, w niepokoju sprawdzając czy stryj uszedł jeszcze z życiem. Czuł się winny zaistniałej sytuacji. Zostawił go w złości a kiedy na nowo się znaleźli, staruszek zapłacił za to najmocniej.

- Zuko, mogę pomóc. - usłyszeli nad głowami zlękniony głos Katary.

- Nie! Zostawcie nas! - wykrzyknął w furii, wyżywając się na dziewczynie.

- Ale on umiera! - odezwał się Toph. - Jego puls słabnie-

- Precz! - wydarł się ponownie, rzucając w stronę nastolatków falę ognia.

Wszyscy cofnęli się o krok, patrząc po sobie w niepewności. Lumen przeskakiwała zalęknionym wzrokiem z Ihro, na Zuko aż po każdego członka gangu awatara.

- Panie... - zaczęła nieśmiało. Nie mogła pozwolić Ihro umrzeć. Też dla dobra księcia. Wiedziała, że Zuko by tego nie przełknął. - Musisz mi wybaczyć to co za chwilę zrobię. - dodała równie ostrożnie. 

Jej rękojeść miecza uderzyła w czubek jego głowy, a roztargnienie sytuacją nie pozwoliło mu się obronić przed ciosem. Upadł na ziemię, ale nie zemdlał.

- Katara, pomóż stryjkowi! - powiedziała szybko, dopadając do Zuko. - Już! - dodała, kiedy ta nie ruszyła się z miejsca. - Proszę!

Oplotła szyję Zuko swoim ramieniem, podduszając go. Mimo że otumaniła go ciosem w głowę, wierzgał nogami po piasku, przeklinając ją pod nosem. Ale wolała to niż jego późniejszą żałobę. Mogła znieść jego nienawiść do niej samej, ale co jeśli znienawidziłby siebie?

- Nie wierć się. - poleciła mu na wdechu, mocniej dociskając rękę. Był oczywiście silniejszy od niej jak na chłopaka przystało. Nią jednak kierowała teraz determinacja.

Zuko opadł z sił, a jego ścisle zaciśnięte ręce zsunęły się wzdłuż ciała. Puścił jej przemęczone ramie i dał odetchnąć, pozwalając dziewczynie runąć na piasek zaraz obok niego.

- No co? - burknęła, patrząc po nastolatków wokół niej. Jedynie Katara skupiała się z oddaniem swojemu zadaniu.

...

Poniosło mnie nieco, nie zaprzeczę.

szukając domuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz